reklama

Wyszliśmy na tym jak Zabłocki na mydle

Opublikowano:
Autor:

Wyszliśmy na tym jak Zabłocki na mydle - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Jak wszyscy, to wszyscy - odpowiedziała właścicielka jednej z płockich aptek zapytana o udział w proteście aptekarzy. Ale okazuje się, że nie wszystkie płockie apteki przyłączyły się do ogólnopolskiego sprzeciwu: wyłamały się m.in. niektóre sieciówki.

- Jak wszyscy, to wszyscy - odpowiedziała właścicielka jednej z płockich aptek zapytana o udział w proteście aptekarzy. Ale okazuje się, że nie wszystkie płockie apteki przyłączyły się do ogólnopolskiego sprzeciwu: wyłamały się m.in. niektóre sieciówki.

Dziś, w poniedziałek, lekarze mieli zakończyć swój pieczątkowy protest, a pacjenci mieli odetchnąć z ulgą. Ale figa - teraz na zapisane w ustawie kary nie zgadzają się aptekarze i startują ze swoim sprzeciwem. Decyzję o rozpoczęciu protestu w poniedziałek 16 stycznia podjęła Naczelna Rada Aptekarska. Apteki protestują przede wszystkim przeciwko tym punktom ustawy refundacyjnej, które przerzucają na nie odpowiedzialność za nieprawidłowo wypełnione recepty. Celem protestu ma być uchylenie kar, które miałyby spaść na ich barki za błędy na receptach. Podobny postulat po dwóch tygodniach protestu udało się zrealizować lekarzom - w ostatni piątek posłowie ugięli się przed żądaniami lekarzy i znowelizowali ustawę refundacyjną: usunięto zapisy przewidujące kary finansowe dla lekarzy za niewłaściwe wypisywanie recept. W środowisku aptekarskim zawrzało, bo ustawa wciąż przewiduje kary dla nich za wydawanie leków z błędnie wypisaną receptą.

Aptekarski protest ma polegać na tym, że codziennie przez godzinę - od 13.00 do 14.00 apteki będą zamknięte na cztery spusty, a realizacja recept w tym czasie będzie ograniczona do nagłych przypadków. Poza tym farmaceuci mają zamiar rygorystycznie badać poprawność recept lekarskich i wydawać tylko leki refundowane na podstawie prawidłowo wystawionej recepty.

Czy w Płocku też zastaniemy zamknięte apteki? I tak, i nie. Większość aptekarzy, z którymi rozmawialiśmy, zadeklarowała, że weźmie udział w proteście, ale są również tacy, którzy nie zamierzają strajkować. A kilka aptek jeszcze w poniedziałkowe przedpołudnie nie znało decyzji swoich właścicieli odnośnie protestu. - Musimy, bo tak dłużej być nie może - mówiła nam właścicielka jednej z aptek na Podolszycach. - Strasznie mi szkoda pacjentów, ale podobnie jak lekarze nie mamy innego wyjścia. Teraz niby rząd mówi, że nie będzie nakładał na nas kar za realizację nieprawidłowo wypisanych recept, ale to tylko mówi. Kto będzie o tym pamiętał za pięć lat, podczas kontroli?

- Jak najbardziej, o 13.00 zamykamy aptekę na godzinę, to jedyny sposób, by nauczyć pacjentów, że mogą i powinni domagać się swoich praw u lekarzy, a nie wyżywać całą swoją złość na nas! Naprawdę mamy serdecznie dość tych awantur! - uważa farmaceutka w jednej z aptek w centrum Płocka. Jednocześnie przyznaje, że dziś w aptece już praktycznie nie pojawiały się recepty z pieczątką „do decyzji NFZ”. Ale na większości wciąż brakuje wypełnionego poziomu odpłatności. Zgodnie z zapowiedziami protestujących, pacjentowi nie zostanie zrealizowana taka recepta. Co wtedy ma zrobić chory? -Niestety, będzie musiał wrócić do lekarza i żądać prawidłowego wypisania recepty - usłyszeliśmy z kolei w aptece 36,6 przy Rembielińskiego.

Rząd i lekarze zadowoleni, apteki wyrolowane

Wielu farmaceutów podziela opinię, że w całym tym zamieszaniu z nową ustawą refundacyjną, apteki zostały zwyczajnie wyrolowane. - Jestem rozczarowany postawą ministerstwa i rządu - zgadza się z tym zdaniem Grzegorz Lewicki, właściciel kilku aptek w Płocku. Uważa, że to apteki w całym tym zamieszaniu wyszły jak Zabłocki na mydle. - Bo jak rząd miał nóż na gardle w związku z protestem lekarzy, to kto wyciągnął do nich pomocną dłoń? Aptekarze właśnie! Realizowali nieprawidłowo wypisane recepty, żeby nie ucierpieli pacjenci. Za ten cały bałagan odpowiada rząd, aptekarze mu pomogli, a teraz to oni będą musieli odpowiadać finansowo za nieprawidłowości w wypisywaniu recept. Nie dziwię się, że protestują.

Nasz rozmówca nie ukrywa, że niebagatelne znaczenie dla dalszego trwania lub zaprzestaniu strajku mają względy ekonomiczne: podkreśla, że obroty wielu aptek w ciągu tych dwóch tygodni od momentu rozpoczęcia protestu lekarzy po prostu spadły. A nie wszystkie apteki w grudniu, czyli wtedy gdy rozpoczęło się masowe chomikowanie leków przez niepewnych nowej listy refundacyjnej pacjentów, odnotowały sprzedaż na dwukrotnie czy nawet trzykrotnie wyższym poziomie. - Na razie przyłączamy się do protestu, ale nie wiem, jak będzie dalej - zapowiada właściciel.

Nie podoba nam się ta forma protestu

A są też apteki, które nie zamierzają protestować. - Zapytajcie większe, ogólnopolskie sieciówki, idę o zakład, że się nie przyłączą - podpowiedziała nam właścicielka jednej z aptek w centrum miasta. Coś w tym jest - sieciowe apteki mniej chętnie przyłączają się do protestu. Ale - jak anonimowo zdradził nam farmaceuta pracujący w jednej z nich - bynajmniej nie jest to decyzja aptekarzy.

Udział w akcji protestacyjnej zapowiedziała Avena, ale apteki należące do sieci Kwiaty Polskie i Apteka za grosze - już nie. W obu dowiedzieliśmy się, że tak zadecydowała „góra”. - To prawda, nie przystępujemy do protestu. Podjęliśmy taką decyzję przez wzgląd na dobro pacjentów - wyjaśnia Katarzyna Sadowska z warszawskiego biura Apteki za grosze. - Nie odpowiada nam taka forma sprzeciwu, która uderza w pacjenta. Dlatego nie zamykamy naszych aptek na godzinę, a jeśli chodzi o realizację recept, to zostaje po staremu: do tej pory też realizowaliśmy tylko te zgodne z rozporządzeniem, a z nieprawidłowo wypisanymi odsyłaliśmy z powrotem do lekarza.

Czytaj też: 


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE