W sobotę w naszym mieście odbył się Worldwide Photo Walk. Impreza pod naszym patronatem była częścią międzynarodowego największego na świecie spaceru fotograficznego, święta absolutnie wszystkich miłośników fotografii. Na liście były m.in. Dubaj, Bangkok, Nowy Jork, Moskwa, Paryż, Las Vegas, Lagos, Kingston, Kair no i Płock! W sumie blisko 1500 miast z najodleglejszych zakątków świata, ponad 23 tys. uczestników. W Płocku inicjatorem i organizatorem spaceru był Arkadiusz Gmurczyk. Podzielił się z nami wrażeniami z tej udanej imprezy.
Mariusz Sobczak: - Zaskoczyła cię frekwencja w sobotę?
Arkadiusz Gmurczyk: - Liczba osób mile zaskoczyła, liczyliśmy na około 60 osób, więc przygotowaliśmy wraz z Płocką Grupą Fotograficzną tylko 70 znaczków i dyplomów. I okazało się że trochę zabrakło, bo dotarło ponad 80 osób! Pogoda była jak wymarzona.
Były jakieś niespodzianki?
- Pierwsza już na starcie, bo zrobiliśmy sobie zdjęcie grupowe, ponad 80 osób nie jest łatwo ustawić! Fotografia będzie w pełnej rozdzielczości, dostępna dla wszystkich. Na wstępie odbyło się także losowanie wielu nagród bo wiedzieliśmy, że nie wszyscy zostaną do końca, spacer trwał bowiem kilka godzin.
A już podczas spaceru?
- Z pewnością niespodzianką był udział spacerze profesjonalnej fotomodelki, Ada świetnie się spisała. To była nowość dla wielu uczestników imprezy. Uczestnicy byli bardzo zadowoleni, bo nie każdy ma szansę na fotografowanie pięknej kobiety. Kolejna niespodzianka czekała nas pod koniec spaceru. Liczyliśmy, że skończymy go w okolicach zachodu słońca. Ale rano nic nie wskazywało na to, że zachód będzie rewelacyjny, było naprawdę świetnie, zobaczymy to na zdjęciach. W sumie fajna sprawa, doskonała zabawa, impreza absolutnie bez budżetu, a na zakończenie były też dyplomy, cenne książki fotograficzne od sponsorów. W nagłośnieniu imprezy pomogły też lokalne media, wszystkim dziękujemy.
Które miejsca były najchętniej fotografowane?
- Pomyślałem, że fajnie byłoby wejść do którejś z płockich bram, na podwórko, bo to specyficzne miejsca. Tumska jest naszą wizytówką, ale już obok... 50 metrów od Tumskiej jest zupełnie inny świat, to miejsca bardzo zaniedbane, choć fotograficznie niezwykle interesujące. Nie sądziłem jednak, że odwiedzimy ich aż tyle, a obejrzeliśmy trzy. Większość osób była w takim otoczeniu po raz pierwszy w życiu. Dotarliśmy również na stary ewangelicki cmentarz – z odpowiednią powagą, ale ciekawie, pokazaliśmy na zdjęciach to miejsce. Byliśmy też w miejscach znanych, ale z aparatem one wyglądają zupełnie inaczej, polecam taki spacer we własnym zakresie.
Po spacerze było też ciekawe spotkanie we Wcześniaku przy herbacie.
- Tak, mocno się przedłużyło, skończyliśmy po północy, a niektórzy i później! PGF spisała się na medal, ogromnie pomogła. Przygotowała tam świetny pokaz slajdów myśliwców ze szwajcarskich Alp, oglądaliśmy też zdjęcia ze spaceru. Okazało się, że każdy z nas zupełnie inaczej patrzy, przekonaliśmy się, jak ogromną różnicę robią płaszczyzny, perspektywy. Ile osób – tyle punktów widzenia.
Czy Worldwide Photo Walk Płock to jednorazowy „strzał”?
- Absolutnie nie! Dużo większe miasta w Polsce i na świecie nie zanotowały takiego rekordu frekwencyjnego jak my. W Płocku lista 50 osób zamknęła się po dwóch dniach, więc nieoficjalnie zapraszaliśmy kolejnych chętnych. Więcej osób przyszło chyba tylko w 1-2 miastach w Polsce. Na sto procent widzimy się znów w przyszłym roku, na jeszcze większą skalę. Zapraszam także na spotkania Płockiej Grupy Fotograficznej, niedługo będą nasze czwarte urodziny. Spotykamy się co miesiąc, często w plenerze, robimy takie wypady. Kilka osób jest dziś w drodze do Norwegii, w listopadzie lecimy robić zdjęcia do Londynu. Zapraszamy do grona, na naszym forum fotograficznym PGF jest ponad 400 osób. W grupie jest raźniej i dużo większe możliwości, zaawansowanie i sprzęt nie mają znaczenia.
Dziękuję za rozmowę.
Czytaj też:
Światowy spacer. To już jutro