reklama
reklama

W Płocku nie można handlować poza targowiskami. Utrudnienia dla kupców czy troska o płocczan?

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Michał Wiśniewski

W Płocku nie można handlować poza targowiskami. Utrudnienia dla kupców czy troska o płocczan?  - Zdjęcie główne

foto Michał Wiśniewski

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPodczas kwietniowych obrad ostrą wymianę zdań między przewodniczącą klubu radnych PiS Wiolettą Kulpą a skarbnikiem miasta Wojciechem Ostrowskim wywołał projekt uchwały, dotyczący prowadzenia sprzedaży w mieście.
reklama

Kupcy, którzy przyjeżdżają do Płocka ze swoimi towarami np. owocami i warzywami, rozstawiają swoje stoisko albo na terenach do tego przeznaczonych, czyli targowiskach albo ustawiają się, powiedzmy, w miejscach przypadkowych np. pod jakimś znanym sklepem. Ponadto kupcy mają obowiązek uiszczać tzw. opłatę targową, która jest niczym innym jak miejskim podatkiem. Jej wysokość ustala rada miasta, a dotychczasowe stawki zostały przyjęte w drodze uchwały w 2015 roku. Na targowisku przy ul. Rembielińskiego wynosiły, w zależności od rodzaju sprzedaży, od 1 zł – handel naręczny bądź obnośny, czyli „z ręki” np. z kosza, wiadra itp. – do 45 zł przy handlu z samochodu ciężarowego o ładowności powyżej 1,5 t z przyczepą. Do tego kupcy na targowiskach uiszczają opłaty za korzystanie ze stoiska – ustalane przez właściciela terenu.

reklama

Przedsiębiorcy, którzy natomiast rozstawiają swoje towary w miejscach do tego nieprzeznaczonych np. w pobliżu sklepów płacą natomiast znacznie wyższą opłatę targową w wysokości 150 zł dziennie. Niektórzy nazywają to karą albo wręcz mandatem. Kupcy handlujący na zorganizowanych targowiskach zwracają jednak uwagę, że osoby sprzedające warzywa i owoce np. w pobliżu targowiska zabierają im klientów, a przy tym nie płacą opłat takich jak oni za miejsce.

reklama

Teraz, w związku z pandemią koronawirusa, miasto postanowiło w ogóle zakazać handlu w miejscach do tego nieprzeznaczonych. I przygotowało uchwałę, na mocy której swoje towary można sprzedawać jedynie na terenie, który m.in. jest utwardzony, odpowiednio wyprofilowany do odprowadzenia wód opadowych, jest oświetlony, posiada dostęp do sieci wodociągowej i kanalizacyjnej, ma wyznaczone miejsce do składowania odpadów, a także zapewnia dostęp do środków dezynfekujących.

Ta uchwała wzbudziła wątpliwość radnej Wioletty Kulpy, która dopytywała o znane targowisko na Międzytorzu. Dodajmy, że radna Kulpa reprezentuje w radzie właśnie tę część miasta. Te wymagania bowiem na pewno spełniają te największe w mieście, czyli przy Rembielińskiego oraz przy ul. Królewieckiej, ale co z takimi osiedlowymi? Sugerowała, by w uchwale wymienić targowiska i ująć to na Międzytorzu. Żeby straż miejska nie postanowiła tam dawać mandatów za nielegalny handel.

reklama

Skarbnik odpowiadał, że to czy na targowisku na Międzytorzu można będzie handlować zależy od tego, czy wymogi ujęte w tej uchwale są tam spełnione. Początkowo tłumaczył, że nie zna tak dobrze tego miejsca, by stwierdzić na gorąco, czy tam będzie mógł się odbywać handel. Po przerwie jednak poinformował, że targowisko na Międzytorzu nie spełnia jedynie wymogu ogrodzenia. W związku z tym, by nie robić problemu kupcom ten warunek został z uchwały wykreślony.

To jednak nie uspokoiło radnej Kulpy, która zauważyła, że są osoby, które handlują w miejscach poza targowiskami np. w pobliżu sklepów i jest to ich sposób na utrzymanie. Miasto nie powinno więc utrudniać im zarobku i tego zakazywać.

reklama

Wojciech Ostrowski tłumaczył, że ta uchwała jest spowodowana epidemią i ma chronić płocczan.

- W czasie pandemii nie powinna mieć miejsca sytuacja, w której osoby, które nie mają dostępu do tego, by umyć ręce, dotykają owoców i warzyw, mają kontakt z klientami i mogą zarażać. Intencją tej uchwały jest strzeżenie ludzi przed koronawirusem – odpowiadał skarbnik.

Radnej takie tłumaczenie jednak nie przekonało:

- Jaka jest różnica między osobą na targowisku, która nie myje rąk, a panią spod polomartketu sprzedającą owoce i warzywa. Chyba normalne jest, że i tak po powrocie do domu myjemy te produkty – powiedziała Kulpa i zaproponowała, by zdjąć tę uchwałę z porządku obrad i ewentualnie wrócić do niej za miesiąc po ponownym przyjrzeniu się sprawie na komisji skarbu i budżetu.

Wniosek jednak przepadł. Za jego odrzuceniem głosowali radni Koalicji Obywatelskiej poza Łukaszem Chrobotem, który pomysł przełożenia o miesiąc uchwały poparł oraz Arturem Jaroszewskim, który wstrzymał się od głosu.

Druga uchwała w tym temacie dotyczyła opłaty targowej. Przypomnijmy, że rząd zniósł w tym roku opłatę targową i zwrócił miastom rekompensatę z tego tytułu. Do kasy miasta Płocka wpłynęło już ponad 900 tys. zł. Miasto postanowiło już na mocy prawa miejscowego przedłużyć tę ulgę. I tak od 1 stycznia przyszłego roku w ogóle w Płocku nie będzie obowiązywać opłata targowa, ale... tylko dla tych, którzy handlują w miejscach do tego przeznaczonych. Ci, którzy sprzedają towary w miejscach przypadkowych będą płacić tak jak wcześniej - 150 zł dziennie.

Ta uchwała została przyjęta jednogłośnie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo