– To nie jest luksus, tylko konieczność. Wydłużenie odpoczynku to inwestycja w zdrowie pracowników i w stabilność firm. Przemęczony pracownik nie jest ani efektywny, ani lojalny – przekonują przedstawiciele Związkowej Alternatywy w rozmowie z Inforem.
Organizacja argumentuje, że urlop regeneracyjny byłby nie tylko narzędziem profilaktyki zdrowotnej, ale też realnym sposobem na poprawę jakości życia. Dzięki niemu pracownicy mogliby poświęcić czas rodzinie, podróżom, rozwojowi osobistemu czy po prostu odpoczynkowi od presji zawodowej.
Co na to eksperci rynku pracy?
Specjaliści ds. HR i ekonomiści podchodzą do propozycji z rezerwą. Zwracają uwagę, że polski rynek pracy już teraz boryka się z niedoborem rąk do pracy, a wprowadzenie tak długiego urlopu dla każdego mogłoby jeszcze pogłębić ten problem.
Ekonomista dr Paweł Wojciechowski wskazuje, że „trzymiesięczny płatny urlop co 7 lat byłby ogromnym obciążeniem dla przedsiębiorstw, zwłaszcza małych i średnich”. Z drugiej strony zauważa jednak, że „pomysł nie jest oderwany od rzeczywistości – bo długie przerwy w pracy funkcjonują już w niektórych krajach Europy Zachodniej, choć na innych zasadach”.
Przykładowo we Francji niektóre branże, w tym edukacja i sektor publiczny, oferują pracownikom tzw. congé sabbatique– roczny urlop bezpłatny, który można częściowo sfinansować z oszczędności zawodowych. W Finlandii natomiast wprowadzono eksperymenty skracające tydzień pracy do czterech dni, co ma podobny cel – regenerację i poprawę dobrostanu psychicznego.
Czy polski kodeks pracy pomieści taki przywilej?
Wprowadzenie urlopu regeneracyjnego wymagałoby zmian w Kodeksie pracy. Obecnie jego przepisy przewidują jedynie urlop wypoczynkowy w wymiarze od 20 do 26 dni rocznie. Propozycja Związkowej Alternatywy znacząco wykracza więc poza istniejące ramy prawne.
– To rozwiązanie byłoby zupełnie nową kategorią urlopu, z odrębnymi zasadami finansowania i planowania. Trzeba by rozstrzygnąć, kto ponosi koszty – czy w całości pracodawca, czy np. budżet państwa w formie funduszu wsparcia – komentuje dr Agata Miłkowska, ekspertka prawa pracy.
Prawnicy ostrzegają też, że jeśli taki obowiązek spadnie wyłącznie na firmy, może prowadzić do „efektu ubocznego” – czyli unikania stałych umów. To z kolei osłabiłoby stabilność zatrudnienia, zamiast ją wzmocnić.
Pracownicy zachwyceni, firmy wstrzymują oddech
W mediach społecznościowych pomysł zdobył ogromne zainteresowanie. Internauci podkreślają, że urlop regeneracyjnybyłby realną odpowiedzią na presję pracy i stres, z jakim mierzą się codziennie miliony Polaków.
„Po siedmiu latach ciągłej pracy taki reset to byłoby coś, co naprawdę ratuje przed wypaleniem” – piszą użytkownicy.
Przedsiębiorcy natomiast alarmują, że nie każdy zakład produkcyjny czy usługowy jest w stanie funkcjonować bez kluczowych pracowników przez trzy miesiące. Wiele firm, zwłaszcza mniejszych, mogłoby nie przetrwać finansowo lub organizacyjnie.
– To rozwiązanie wymagałoby ogromnych zmian strukturalnych i planowania z dużym wyprzedzeniem. Nie można po prostu z dnia na dzień wyłączyć z pracy jednej trzeciej załogi – zauważa jeden z przedsiębiorców cytowany przez media branżowe.
Odpoczynek jako prawo człowieka?
Warto zauważyć, że idea długiego urlopu regeneracyjnego wpisuje się w szerszy europejski trend dotyczący równowagi między życiem zawodowym a prywatnym (work-life balance). Unia Europejska od kilku lat zachęca państwa członkowskie do wprowadzania rozwiązań sprzyjających dobrostanowi pracowników – poprzez skracanie tygodnia pracy, wzmocnienie ochrony psychicznej i promowanie zdrowego trybu życia.
W Polsce temat dopiero zaczyna przebijać się do debaty publicznej. Coraz więcej ekspertów wskazuje jednak, że bez gruntownych zmian w podejściu do pracy, problem wypalenia i depresji zawodowej będzie narastał.
– „Potrzebujemy nowego paradygmatu pracy. Takiego, który pozwoli ludziom żyć, a nie tylko pracować” – podsumowują związkowcy.
Kiedy moglibyśmy zobaczyć pierwsze efekty?
Choć dziś pomysł urlopu regeneracyjnego jest jedynie postulatem, jego medialny rozgłos może przyspieszyć decyzje polityków. Eksperci prognozują, że jeśli projekt trafi pod obrady Sejmu, jego ewentualne wejście w życie mogłoby nastąpić najwcześniej w 2026 roku.
Na razie Związkowa Alternatywa zapowiada kampanię społeczną, mającą na celu zebranie poparcia społecznego dla projektu. Organizacja liczy, że presja opinii publicznej skłoni rząd do rozpoczęcia prac legislacyjnych.
Czy tak się stanie – zależy od tego, czy uda się przekonać przedsiębiorców i decydentów, że wypoczęty pracownik to nie koszt, lecz inwestycja.
„Urlop co 7 lat” – marzenie czy przyszłość rynku pracy?
Na razie pozostaje pytaniem otwartym, czy urlop regeneracyjny stanie się częścią polskiego prawa pracy, czy pozostanie jedynie ambitnym postulatem związkowców. Jedno jest pewne: społeczeństwo coraz głośniej domaga się zmian w sposobie myślenia o pracy, zdrowiu i odpoczynku.
Być może już wkrótce w Polsce nikt nie będzie musiał wybierać między karierą a zdrowiem psychicznym – a 3-miesięczny urlop co 7 lat stanie się nowym standardem, a nie luksusem.
Komentarze (0)