Na cmentarzu komunalnym w Płocku, przy Memoriale Sybiraków i Płocczan Pomordowanych na Wschodzie złożono kwiaty i zapalono znicze, by uczcić pamięć Polaków, którzy siłą zostali deportowani na Wschód.
- 78 lat temu do ponad 140 tys. Polaków zamieszkujących wschodnie tereny II Rzeczpospolitej z łomotem do drzwi, z krzykiem i bronią w ręku wtargnęły wojska NKWD, bądź Armii Czerwonej i rozpoczęła się gehenna w postaci wywózek - mówił Remigiusz Bielewicz, prezes Związku Sybiraków w Płocku.
Bez oficjalnych oskarżeń i wyroków z kraju wywieziono mężczyzn, ale też dzieci, kobiety i osoby starsze. Szacuje się, że od 1940 roku w wyniku czterech, dużych akcji deportacyjnych oraz kilku mniejszych ze wschodnich terenów II Rzeczpospolitej wywieziono w głąb ZSRR nawet 1,3 mln Polaków. Część z nich nie przeżyła podróży, umierali z głodu i z zimna. Tym, którzy przeżyli i w 1949 roku wrócili do wolnej Polski nakazano milczenie.
- Powrót do kraju nie był sielanką, ale zadomowiliśmy się - mówił Remigiusz Bielewicz. - Przykre było tylko to, że przez cały okres PRL-u nie wolno było o fakcie zesłania wspominać. Dziś żyjemy w wolnej Polsce i dajemy świadectwo bohaterstwa tych ludzi. Zbieramy się i będziemy się zbierać, dopóki ostatni sybirak będzie oddychał, żeby dawać świadectwo prawdzie - dodał.
Zgromadzeni przy Memoriale Sybiraków i Płocczan Pomordowanych na Wschodzie uczcili chwilą ciszy pamięć o osobach z kręgu sybiraków płockich, których już nie ma między nami. W obchodach wzięli udział również młodzi płocczanie. Uczniowie ze Szkoły Podstawowej nr 17 w Płocku zapalili znicze i chwilą modlitwy oddali hołd świadkom tamtych wydarzeń.
- Płocczanie będą się tu spotykać co roku, dopóki Polska będzie istniała - mówił wiceprezydent Roman Siemiątkowski. - Dziś obecna jest z nami młodzież szkolna, myślę, że ona będzie kontynuować to, co my zaczęliśmy i że ten proces pamięci o sybirakach będzie trwał wiecznie - dodał.
[ZT]14815[/ZT]