reklama

Tysiące poronień. Przemilczany problem

Opublikowano:
Autor:

Tysiące poronień. Przemilczany problem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzeszło 6 tys. poronień zaledwie w jednym roku. Jak postępować z kobietami, które właśnie straciły dziecko, aby nie musiały się z nim żegnać bez żadnej intymności, na szpitalnym korytarzu? Co dalej z martwym płodem? Pogrzebać, a może zostawić w szpitalu? I czemu tak ważna jest znajomość płci potomka? M. in. o tym dyskutowano w środę w szpitalu na Winiarach.

Przeszło 6 tys. poronień zaledwie w jednym roku. Jak postępować z kobietami, które właśnie straciły dziecko, aby nie musiały się z nim żegnać bez żadnej intymności, na szpitalnym korytarzu? Co dalej z martwym płodem? Pogrzebać, a może zostawić w szpitalu? I czemu tak ważna jest znajomość płci potomka? M. in. o tym dyskutowano w środę w szpitalu na Winiarach.

W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. Marcina Kacprzaka odbył się panel dla personelu poświęcony niekiedy dramatycznym problemom pacjentek, które straciły ciążę. Okazuje się, że w województwie mazowieckim w 2014 roku odnotowano 6 tys. 321 poronień i 260 martwych urodzeń, zmarło także 138 noworodków. Tylko w naszym regionie takich przypadków było 820.

– Kiedy poznałem statystyki, zaskoczyła mnie skala tragedii – mówił wojewoda mazowiecki Jacek Kozłowski, z którego inicjatywy powstał wyjątkowy dokument opracowany przez siedmioosobowy zespół specjalistów w zakresie położnictwa, ginekologii, zdrowia publicznego, a także jednego psychologa oraz warszawskiego kapelana.  Są to rekomendacje dla 10 szpitali z okręgu płocko-ciechanowskiego instruujące, w jaki sposób pokierować pacjentkami i jej najbliższymi w zakresie ostatniego pożegnania, pochówku, pomocy psychologicznej. Jak dotąd brakowało klarownego opracowania tematu, zbiorczego zebrania obowiązujących aktów prawnych. Funkcjonowały jedynie fragmentaryczne procedury i to jeszcze zależnie od wielkości szpitala. Teraz to wszystko zebrano w dwie niewielkie broszury, po jednej dla pacjentki i jej bliskich (zawierającej m. in. opis etapów żałoby) oraz odrębną dla personelu medycznego.

 – Niczego w nim szpitalom nie narzucamy, jedynie podpowiadamy, organizujemy spotkania, a dalej wszystko w gestii danej placówki, czy zechce przygotowany przez nas zestaw dobrych praktyk dostosować pod zakres własnych potrzeb – precyzował sprawę wojewoda. – Kobiety często nie zdają sobie sprawy, że przysługuje im urlop macierzyński, prawo do zasiłku macierzyńskiego lub pogrzebowego. Ta, z którą rozmawiałem, nie była tego świadoma przez pół roku, jednak zainspirowała mnie do działania historia innej kobiety. Po śmierci dziecka bardzo chciała się  z nim pożegnać. W końcu wszystko rozegrało się na korytarzu, jakby brakowało zrozumienia, że chodzi tu o długo oczekiwanego członka rodziny, którego jednak nie będzie. Na szczęście wszystko się powoli zmienia. Matki coraz częściej dopominają się pogrzebu na cmentarzu. Szpitalom brakuje odpowiedzialności za pacjentkę już po jej wypisaniu, którą należałoby wręczyć skierowanie do psychologa. Dalej niech sama dokona wyboru, czy skorzysta z oferowanej pomocy.

Realizacja projektu, zamiast pierwotnie planowanych trzech miesięcy, zajęła rok, ale dzięki temu stworzono ankietę do wypełnienia przez personel na podstawie odpowiedzi kobiet po niekorzystnym zakończeniu ciąży. – Trzeba być postępować bardzo ostrożnie, z empatią, kobieta może być wciąż w szoku po tym, co się stało – wyjaśniał prof. Krzysztof Czajkowski, wojewódzki konsultant w dziedzinie perinatologii, choć w dużej mierze wszystko zależy od tego, jak długo udało jej się donosić ciążę. Wspominał o zapewnieniu intymnych warunków do rozmowy, opiece psychologa i osoby duchownej.

Ankieta miałaby zostać dołączona do dokumentacji lekarskiej i to na jej podstawie określi się dalsze kroki postępowania. Za około pół roku zostanie dokonana ewaluacja projektu. Nie wykluczone, że trzeba będzie dokonać korekt zaleceń, dlatego twórcy ankiety liczą na sugestie, jak w przypadku początkowego ominięcia problemu laktacji u niedoszłych matek. Pozwoli również dokładnie monitorować skalę problemu i przyczyny przedwczesnej utraty ciąży.

Rocznie w płockim szpitalu 120 poronień

Ordynator z oddziału ginekologiczno-położniczego, Wojciech Panek podkreślał, że w takich sytuacjach panuje chaos formalnoprawny. W płockim szpitalu rocznie odnotowują około 120 przypadków poronień. Za każdym razem starają zapewnić pomoc psychologa i szpitalnego kapelana. – Z niedzieli na poniedziałek zmarło nam dziecko pomimo cesarskiego cięcia – załamywano ręce. - Walczyliśmy całą noc, niestety na próżno. Rekomendacje są niezwykle ważne, ale to również duże zobowiązanie dotyczące nas wszystkich, aby przykładać do takich sytuacji większą wagę.

Elżbieta Nawrocka, która brała udział w przygotowywaniu dokumentów, pokłada nadzieje w pracownikach szpitala. – Liczymy, że państwo znacie organizacje, do których należy skierować pacjentki – klarowała konsultantka, natomiast Krzysztof Czajkowski wspomniał, iż był to celowy zabieg, aby nie sporządzać sztywnej listy miejsc świadczących pomoc w tego typu przypadkach.

Ks. dr. Jarosław Kamiński z Centrum Psychologiczno-Pastoralnego „Metanoia” przypomniał próby uporządkowania tematu z ubiegłych lat, zakończone wypracowaniem trójstronnego porozumienia między płockimi szpitalami, ratuszem i kurią diecezjalną. – W idealnym modelu to rodzice zabierają ciało i zajmują się pogrzebem, w praktyce jednak sporo osób zostawia ten problem szpitalowi – co sprowadza się do sfinansowanego z miejskiego budżetu odbywającego się dwa razy do roku pochówku do zbiorowego grobu.

Kapłan dziwił się, czemu tak bardzo istotna jest płeć przy rejestracji w karcie zgonu wydawanej przez szpital na podstawie aktu urodzenia z Urzędu Stanu Cywilnego z adnotacją o dziecku, które urodziło się martwe (tzw. karta martwego urodzenia, bez aktu nie przysługuje bowiem prawo do zasiłku pogrzebowego). Z kolei do jej otrzymania potrzebujemy określenia płci dziecka i koło się zamyka. Najwcześniej poznamy płeć dziecka po 15.-16. tygodniu ciąży. Jeśli zaś pacjentka jej wcześniej nie poznała, zostają badania genetyczne. Co prawda bez skierowania od lekarza, ale na własny koszt. Decyzja musi być szybka. Wcześniej trzeba dobrze zabezpieczyć tkanki bezpośrednio po zdarzeniu. Cała procedura medyczna trwa około dwóch tygodni.

– Kobieta jeszcze w czasie trwania ciąży przemawia do swojego brzucha „mój bąbelku” - kontynuował ks. Kamiński. – Poprosiła mnie o pomoc pewna wierząca para, po tym jak ciąża nie przetrwała nawet ósmego tygodnia. Zaproponowałem, że odprawię mszę w ich intencji. Zapytałem czy sądzą, że była to dziewczynka czy chłopiec. Kobieta obstawiała dziewczynkę. Nawet wybrała imię Marysia. Obserwowałem jej reakcję, kiedy po raz pierwszy nie było to „coś”, tylko konkretna osoba.

Według prof. Czajkowskiego lekarzom często w przypadku określania płci zdarza się poświadczyć nieprawdę. Może nawet w 50 % przypadków. – Przeczucie co do płci to nie to samo co realny wynik badania. W dobie USG kobiecie bardzo często towarzyszy przeczucie, że urodzi chłopca, a tu niespodzianka. Okazuje się, że spodziewa się dziewczynki.

Zwrócono także uwagę na kwestię niesienia pomocy przez kapłana w sytuacji, kiedy rodzice są innego wyznania niż katolickie. W zaleceniach zapisano jedynie, że szpital powinien zapewnić opiekę duchownego bez sprecyzowania wyznania.

O osobistą wrażliwość zaapelował ks. Krzysztof Błaszczak, kapelan ze szpitalnej kaplicy.  – Zapisy nic nie dadzą, jeśli zabraknie w nas wrażliwości. Dziś poruszamy tu temat długo przemilczany. Jakby po urodzeniu martwego dziecka nic się nie stało, można znów próbować, a tu trzeba rozmawiać. Część kobiet nie wyraża chęci, ale jeśli chciałaby, nagle okazuje się, że wszystkim brakuje przygotowania. Aby nie zdarzały się przypadki, kiedy matka martwego dziecka wyrzuca jego ciało do kanalizacji – na co prof. Czajkowski odparł, że empatii raczej trudno się nauczyć, chociaż opisana przez kapłana sytuacja nie powinna się zdarzyć. – Tu chodzi o kilka prostych zasad – podsumował dyskusję ks. Andrzej Gretkowski. – Bądź ze mną, nie opuszczaj mnie i bądź mi pomocą.

Fot. Karolina Burzyńska / Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE