Media w Polsce relacjonowały: w Płocku jak w Częstochowie, są pieniądze na in vitro! Radny Arkadiusz Iwaniak zacierał ręce z radości, biskup płocki i radni PiS grzmieli z oburzenia, a tu prezydent oświadczył, że żadnej kasy na in vitro nie ma. To w końcu jest czy nie?!
Burza rozpętała się na ostatniej w 2011 roku sesji rady miasta, którą relacjonowaliśmy szczegółowo. Otóż głosowano budżet na nadchodzący rok i okazało się, że autopoprawka do projektu budżetu, opiewającego na ok. 730 mln zł, przewiduje przekazanie 300 tys. zł na programy profilaktyczne, co nad wyraz rozradowało radnego SLD Arkadiusza Iwaniaka. Radny niemal wzruszony dziękował, że miasto wspomoże bezdzietne małżeństwa, bo z najwyraźniej z zakulisowych rozmów wiedział, że pod profilaktyką zdrowotną kryje się finansowanie in vitro (otwarcie o tym, że pieniądze pójdą in vitro mówił w przerwie sesji przed kamerami telewizji i innym mediom). Na te słowa radni PiS po prostu zbaranieli. Jakie in vitro?! Jak można w tak istotnej sprawie nie poinformować, na co pójdą pieniądze z budżetu miasta? Kto gdzie i kiedy to ustalił?! Pod nieobecność prezydenta Andrzeja Nowakowskiego honory pełnił wiceprezydent Cezary Lewandowski - tłumaczył, że nie ma szczegółów, że nie ma decyzji, że pieniądze przeznaczone na profilaktykę może na in vitro pójdą, a może nie pójdą, że trzeba czekać na ustawę, to wtedy może pójdą. I tak dalej.
Ogólnopolskie media zaczęły trąbić, że Płock niczym Częstochowa przeznaczył pieniądze na dofinansowanie in vitro, kilka dni później radni PiS wystosowali do prezydenta apel o wycofanie na styczniowej sesji środków na ten cel i zapowiedzieli, że o ile tak się nie stanie, to do upadłego będą zgłaszać wnioski o przeznaczenie tej kwoty na doposażenie szkolnych gabinetów stomatologicznych. A 6 stycznia podczas mszy w katedrze wieńczącej Orszak Trzech Króli płockich radnych i władze miasta, którzy „tylnymi drzwiami” wprowadzili finansowanie in vitro, mocno zganił biskup płocki Piotr Libera. Przypomniał również stanowisko Kościoła katolickiego w tej sprawie.
Prezydent: Nie ma pieniędzy na in vitro
Po biskupim proteście na odzew władz miasta nie trzeba było długo czekać. Dziś, w poniedziałek, nadesłano do nas oświadczenie prezydenta Andrzeja Nowakowskiego. Prezydent zapewnił, że w budżecie nie ma zapisów o finansowaniu zabiegów in vitro, za to są prawie 2 mln zł na „profilaktykę”, przez którą należy rozumieć: PET, wczesne wykrywanie nowotworów piersi oraz jelita grubego, szczepienia przeciwko grypie i przeciwko pneumokokom, edukacja przedporodowa, promocja zdrowia w szkołach i program stomatologiczny dla dzieci i młodzieży. - Mam świadomość, że jednym z istotnych problemów dotykających wielu małżeństw jest problem niepłodności - braku potomstwa - pisze prezydent. - Współczesna medycyna w różnorodny sposób próbuje zmierzyć się z tym problemem - naprotechnologia i in vitro to dwie różne metody, które dają ludziom nadzieję. Aby świadomie podjąć decyzję o zaangażowaniu publicznych środków w rozwiązywanie tego problemu, należy rozpocząć merytoryczną dyskusję, w której głos powinni zabrać przede wszystkim fachowcy - lekarze, którzy określą skalę zjawiska, postawią diagnozę oraz określą kryteria udzielanego wsparcia i metodę pomocy. Dopiero wówczas radni Rady Miasta Płocka - posiadając potrzebną wiedzę i w zgodzie ze swoimi przekonaniami i sumieniem - będą mogli podjąć decyzję. Sytuację komplikuje również fakt braku uregulowań prawnych – ustawy bioetycznej, która przyjęta przez polski Parlament normowałaby m.in. zasady finansowania zabiegów in vitro.
A na koniec oświadczenia prezydent ubolewa, że rozpętana po sesji dyskusja jest „pełna złych emocji, podejrzeń i insynuacji i opiera się bardziej na politycznych argumentach niż na poszukiwaniu sposobów pomocy ludziom, którzy zmagają się z problemem niepłodności”. I że jeśli tylko w płockim samorządzie zatryumfują „dobra wola, otwartość i dialog”, będzie można - oczywiście w zgodzie z polskim prawem, wesprzeć małżeństwa zmagające się z problemem niepłodności.
Co należy rozumieć przez takie „wsparcie” oświadczenie milczy. Nie wyjaśnia też powodów, dla których cała ta afera się rozpętała.
Radny Iwaniak: To oczywiste, że te pieniądze miały iść na in vitro
O całym zamieszaniu porozmawialiśmy z Arkadiuszem Iwaniakiem. Skąd w ogóle wziął się pomysł, że te nieszczęsne 300 tys. zł przeznaczono na dofinansowanie in vitro? - W trakcie rozmów z prezydentem nad kształtem budżetu i w którym udział wzięły klub radnych PO i nasz klub, wyraźnie prosiliśmy, by w zwiększonych do 2 mln zł środkach na profilaktykę, znalazły się tam środki również na leczenie niepłodności metodą in vitro, dlatego gdy usłyszeliśmy o autopoprawce, byliśmy przekonani, że te pieniądze miały takie przeznaczenie i dlatego też podziękowałem prezydentowi, że wsłuchał się w nasz głos - wyjaśniał Arkadiusz Iwaniak. - Oczywiście za tym miałyby pójść konsultacje z lekarzami, z fachowcami, opracowania itp. Może rzeczywiście popełniliśmy błąd nie precyzując, na co konkretnie miałyby pójść te pieniądze, ale nadal jest dla mnie oczywiste, że te środki są przeznaczone in vitro. Potwierdził to zresztą na sesji wiceprezydent Cezary Lewandowski.
Ale prezydent Nowakowski w wydanym dziś oświadczeniu mówi co innego… - Dlaczego pan prezydent wydał takie a nie inne oświadczenie, nie wiem, trzeba by jego zapytać - odpiera radny. - Niestety, ostateczna decyzja o rozdysponowaniu pieniędzy należy do prezydentów, burmistrzów i wójtów. Mnie cieszy, że przynajmniej cała ta sprawa ma szansę stać się początkiem dyskusji nad problemem niepłodności, a to jedna z czterech najistotniejszych dla nas kwestii, obok pomocy osobom starszym, powstania uniwersytetu w Płocku i obwodnicy łączącej Boryszewo z rondem Wojska Polskiego. Szkoda, że Kościół nie zainteresuje się tymi zagadnieniami…
Radny podkreśla, że nie walczy z Kościołem. - Jestem katolikiem, chodzę do kościoła, ale uważam, że nie powinien zabierać głosu w sprawach rodziny, bo nie rozumie jej problemów - twierdzi Arkadiusz Iwaniak.- Najważniejsze dla mnie, dla szczęśliwego ojca dwójki dzieci, że wreszcie zauważyliśmy problem borykających się z bezpłodnością par. Biorę to za dobrą monetę, a czy pomożemy im metodą naprotechnologii, czy metodą in vitro to jest sprawa drugorzędna.
Ale koniec końców teraz prezydent wydał oświadczenie, w którym mówi wyraźnie, że nie ma żadnych pieniędzy na in vitro w budżecie na 2012 rok… - W moim odczuciu oświadczenie prezydenta nie oznacza, że te pieniądze nie pójdą na in vitro. Oznacza, że trzeba rozmawiać. Ja tak je odebrałem.
Prezydent Nowakowski: Powtarzam, nie ma i nie było kasy na in vitro
Na koniec, żeby już nie było żadnych wątpliwości co do tego, czy te dodatkowe 300 tysięcy zł w budżecie mają cokolwiek wspólnego z in vitro i żeby rozwiać lub umocnić nadzieje radnych SLD i płocczan, którzy popierają ten pomysł, sami skontaktowaliśmy się z prezydentem. - Zgodziłem się na dodatkowe 300 tys. zł na programy profilaktyczne uzgodnione z Izbą Lekarską w Płocku, wśród nich nie ma in vitro - zapewnił Andrzej Nowakowski i dodał, że cała sprawa jest wynikiem nieporozumienia. - Tyle z całej tej sytuacji dobrego, że dziś, choć dość niezręcznie, to jednak rozgorzała dyskusja nad problemem niepłodności. Podkreślę jeszcze raz - warto by nie przeradzała się w polityczny spór, ale była debatą merytoryczną, z udziałem fachowców, nad sposobami wsparcia osób, które borykają się z tym problemem.
Czytaj też:
Radni PiS: Wycofajmy kasę na in vitro
Biskup zganił radnych za in vitro
To wreszcie jest kasa na in vitro czy nie?!
Opublikowano:
Autor: Małgorzata Rostowska
Przeczytaj również:
WiadomościMedia w Polsce relacjonowały: w Płocku jak w Częstochowie, są pieniądze na in vitro! Radny Arkadiusz Iwaniak zacierał ręce z radości, biskup płocki i radni PiS grzmieli z oburzenia, a tu prezydent oświadczył, że żadnej kasy na in vitro nie ma. To w końcu jest czy nie?!
Polecane artykuły:
wróć na stronę główną
ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.
e-mail
hasło
Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE