reklama

Strzały przy pomniku Broniewskiego [FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Strzały przy pomniku Broniewskiego [FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTegoroczne obchody na cześć Żołnierzy Wyklętych zgromadziły setki płocczan, od tych najmłodszych w dziecięcych wózkach, ciekawskie małe szkraby dopiero poznające historię Polski po tych, którzy w trakcie marszu płockimi ulicami bez wahania krzyknęli: „Armio Wyklęta, Polska o was pamięta”. Na Tumskiej odśpiewano hymn i zapłonęły race. Odbito też plebanię na Górkach.

Tegoroczne obchody na cześć Żołnierzy Wyklętych zgromadziły setki płocczan, od tych najmłodszych w dziecięcych wózkach, ciekawskie małe szkraby dopiero poznające historię Polski po tych, którzy w trakcie marszu płockimi ulicami bez wahania krzyknęli: „Armio Wyklęta, Polska o was pamięta”. Na Tumskiej odśpiewano hymn i zapłonęły race. Odbito też plebanię na Górkach.

Uroczystości na cześć Żółnierzy Wyklętych zaczęły się przed godziną 13.00 przy Stanisławówce. Tam pojawiły się wielkie banery, jeden z nich z napisem „Polska walcząca” miał kilka metrów długości. Fundacja im. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki” „Niezłomni” zbierała środki na dalsze prace prowadzone na warszawskiej Łączce. Odczytano tekst wojennej przysięgi na Boga i ojczyznę, którą składali Wyklęci.

Łukasz Strzelecki ze stowarzyszenia Pro Partia Lokalni Patrioci przypominał o wizycie w Płocku kapitan Armii Krajowej Weroniki Sebastianowicz. W piątek i w sobotę powitaliśmy Polkę, która przeżyła zesłanie do łagru, katorżniczą pracę przy rąbaniu drzew piłą ważącą niemal tyle, co ona, kiedy była bardzo młodą dziewczyną. W tym roku kwiaty, oprócz prezydenta Andrzeja Nowakowskiego, złożyli parlamentarzyści z Prawa i Sprawiedliwości, Marek Martynowski i Marek Opioła. Zjawiło się kilkoro płockich radnych z tej partii. Tradycyjnie uszanowanie złożyli kombatanci, także płoccy kibice i ludzie działający w Młodzieży Wszechpolskiej. Zabrakło jednak wyczytania, kto składał wieńce.

Tumska w czerwieni

Uformowano długi szereg, który po krótkiej modlitwie wyruszył od kościelnej bramy ulicą Jachowicza w stronę teatru. Z Nowego Rynku skierował się ulicą Tumską i Kościuszki na schody przy pomniku Władysława Broniewskiego. Gdzie nie spojrzeć, łopotały biało-czerwone barwy. Początkowo szwankowało nagłośnienie, co nie przeszkodziło okrzykom w rodzaju „Narodowe Siły Zbrojne NSZ”, „Niech żyje Armia Krajowa”, „Cześć i chwała bohaterom”, „Pileckiego pamiętamy, komunistom żyć nie damy”, „Bóg, honor i ojczyzna”, „Precz z komuną”, „Orzeł biały, krew czerwona, polska duma narodowa”, „Polska walcząca do końca:, „Raz sierpem, raz młotem, czerwoną hołotę” czy „A na drzewach, zamiast liści, będą wisieć komuniści”. Na Tumskiej wszyscy przystanęli. Przez moment w gęstym, zabarwionym na czerwono dymie od zapalonych rac zniknęły twarze uczestników marszu. Z potężną siłą popłynęły słowa hymnu narodowego.

Dalej, zgodnie z planem, wszyscy dotarli w pobliże plebanii przy kościele pod wezwaniem św. Dominika, która na potrzeby przygotowanej inscenizacji tymczasowo posłużyła za miejsce posterunku funkcjonariuszy reprezentujących nowy aparat władzy. Jednak samo przedstawienie poprzedziło odczytanie przez Jacka Pawłowicza, historyka z Instytutu Pamięci Narodowej, okolicznościowego adresu od prezydenta Polski, Andrzeja Dudy.

Prezydent przypominał losy Niezłomnych. - Stanęli przeciwko całej potędze sowieckiego okupanta – czytał Pawłowicz. - Początkowo odnosili sukcesy, ale kiedy już zrozumieli, że nie uda się wyzwolić kraju, mężnie walczyli dalej w obronie wojskowego honoru i ludzkiej godności, o prawo do śmierci za ojczyznę. Mieli być zgładzeni i wyklęci na zawsze. Po pierwszej śmierci czekała na ich druga śmierć, wymazanie z kart historii, zniknięcie w bezimiennym grobie. Dawni kaci i oprawcy, którzy za swoje zbrodnie nie ponieśli kary, nazywali ich bandytami. Równocześnie pobrzmiewał drugi głos w odradzającej się Rzeczypospolitej, aby przywrócić im dobre imię - tu prezydent przypominał, że narodowy dzień pamięci Żołnierzy Wyklętych był inicjatywą prezydenta Lech Kaczyński. On poczytuje sobie za zaszczyt możliwość objęcia swoim patronatem tegorocznych wydarzeń. - Pragnę złożyć hołd poległym polskim żołnierzom wiernym ojczyźnie w latach 1944-1963. Dziękuję także tym, którzy potajemnie składali kwiaty i stawiali znicze w miejscach, gdzie znajdowały się szczątki poległych, w miejscach walk i kaźni. Wielu z nich wciąż spoczywa w bezimiennych dołach śmierci. Naszą ludzką i chrześcijańską powinnością jest odnalezienie ich szczątków i pochowanie, bo to dzięki takiej ofierze mogła odrodzić się niepodległa Polska.

W inscenizacji przedstawiającej rekonstrukcję jednej z akcji odbicia więźniów z posterunku Urzędu Bezpieczeństa wzięli udział płocczanie, kibice, gościnnie pojawiły się osoby ze Stowarzyszenia Historycznego Pułk 37 z Kutna. Z Berlina przyjechało trzech przedstawicieli Towarzystwa Pamięci Armii Krajowej. Rolę narratora powierzono Jackowi Pawłowiczowi. Płocczanie mieli cofnąć się do wydarzeń z wiosny 1946 roku. Na Mazowszu stworzono 11 Grupę Operacyjną Narodowych Sił Zbrojnych którą wówczas dowodził płocczanin, porucznik Stefan Bronarski, pseudonim „Liść”. Przy budynku obecnej plebanii na Górkach (chwilowo z adresem ul. Bieruta 8) wyrzucano ulotki, na słupie pojawiła się socjalistyczna propaganda. Autorzy inscenizacji nie patyczkowali się w używanym słownictwem.

Trzy ciała i wojskowe guziki. Chcą kopać dalej

W czasie rekonstrukcji podjechały samochody, którymi przywieziono ciała zamordowanych. - Fotografowano się przy zwłokach bohaterów, to były ich trofea – tłumaczył Pawłowicz. Wspominał prace w byłej komendzie policji przy ul. 1 Maja. - Ekipa prof. Szwagrzyka jak dotąd odnalazła jeden cały szkielet i dwa kolejne niekompletne - przy szczątkach zachowały się wojskowe guziki z orzełkami w koronie. Przeszkodą dla badaczy okazały się policyjne garaże. Zapowiedział także kontynuację prac. - Zaczniemy jeszcze raz, może tym razem uda się już ekipie prof. Szwagrzyka przebadać cały teren.

Odbili proboszczowi plebanię

W inscenizacji dowieziono także aresztantów na przesłuchanie. Jeden z funkcjonariuszy dziwił się, że ma przesłuchiwać rannego na noszach. - Obywatelu poruczniku, przecież on ma gadać, a nie tańcować – potem kusił rannego, aby zdradził tajemnice, to jakoś wykaraska się z opałów. Jak nie, to straszył kulą w łeb. - Jesteś bandytą. Tak was zapamiętają, jako bandytów i reakcyjnych faszystów – krzyczał do niego. Dalej akcja przyspieszyła tempa. Wkroczyli uzbrojeni żołnierze AK, na znak triumfu przez okno wyrzucano portrety Lenina i Stalina, które znalazły się na bruku. Ponownie zapłonęły race, odśpiewano także wszystkie zwrotki hymnu. - Bardzo dziękuję Niezłomnym, że odbili mi plebanię – stwierdził nieco żartobliwie proboszcz parafii na Górkach, ks. Tadeusz Łebkowski.

Trzeba zachować się, jak trzeba

- Świętujemy dziś pamięć o Żołnierzach Wyklętych. Tyle tu wydarzeń i ludzi, którym trzeba się pokłonić – mówił proboszcz już w trakcie wieczornego nabożeństwa w kościele na Górkach zamykającego niedzielne uroczystości w Płocku. - Niezłomni wracają do serc i pamięci Polaków. Oby nie okazało się to zaledwie słomianym ogniem – po czym nawiązał do słów nastoletniej sanitariuszki Danuty Siedzikówny, pseudonim „Inka”. - W życiu trzeba zachować się, jak trzeba - z takim przesłaniem zakończył kazanie.

Obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych zorganizowały: Stowarzyszenie Sympatyków Klubu Wisła Płock, Stowarzyszenie Historyczne im. "11 Grupy Operacyjnej NSZ", Stowarzyszenie Pro Patria Lokalni Patrioci oraz Instytut Pamięci Narodowej.

Czytaj też:

Więcej zdjęć w naszej galerii:

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE