Podczas Konwencji Wyborczej Polskiego Stronnictwa Ludowego, która odbyła się w niedzielę w Centrum Olimpijskim w Warszawie, ludowcy przedstawili swoich kandydatów do europarlamentu z okręgów 4. i 5., czyli z Warszawy i Mazowsza. W konwencji brali udział m.in. szef partii wicepremier Janusz Piechociński, a także poseł Piotr Zgorzelski, wiceszef mazowieckiego PSL.
Na listach znalazło się sporo znanych nazwisk - listę wojewódzką otwiera obecny eurodeputowany Jarosław Kalinowski, na czwartym miejscu jest Marek Sawicki, były minister rolnictwa w rządzie Donalda Tuska.
Z kolei z trzeciego miejsca o mandat w Brukseli będzie ubiegał się marszałek województwa mazowieckiego, Adam Struzik. - Pan marszałek otrzymał w wyborach do samorządu mazowieckiego ponad 80 tysięcy głosów, to obok pana Jarosława Kalinowskiego najpotężniejsza lokomotywa wyborcza, liczymy, że uda mu się zdobyć mandat - komentuje wiceprezes PSL na Mazowszu, poseł Piotr Zgorzelski, który brał udział w układaniu list. - Adam Struzik jest politykiem doskonale zorientowanym w polityce europejskiej. Dzięki niemu Mazowsze zostało uznane za region przejściowy i może liczyć na 80-procentowe, a nie jedynie 50-procentowe dopłaty z Unii. Bo to właśnie jego interwencja doprowadziła do położenia kresu kuriozalnej sytuacji, w której dla UE województwo mazowieckie było najbogatszym regionem Polski, mimo że po zapłaceniu janosikowego de facto stawało się najbiedniejszym regionem kraju.
A jeśli nadzieje ludowców się spełnią, to co? Adam Struzik zostawi Mazowsze dla Brukseli czy podobnie jak podczas wyborów parlamentarnych "odstąpi" miejsce mniej popularnym kolegom? - Na pewno to najlepszy marszałek, jaki trafił się województwu mazowieckiemu, ale jeśli zdecydowałby się zostać europosłem, jestem przekonany, że stałby się najbardziej pracowitym przedstawicielem w parlamencie europejskim - zapewnia poseł.
Na listach zabrakło innego posła okręgu płocko-ciechanowskiego, byłego wicepremiera i szefa partii Waldemara Pawlaka, choć jego nazwisko byłoby przecież nie mniej silną lokomotywą wyborczą niż Jarosław Kalinowski czy Adam Struzik. Decyzja była o tyle zaskakująca, że Pawlak był na liście w wyborach do europarlamentu, a dopiero później zastąpił go Krzysztof Kosiński. - Faktycznie, nazwisko Waldemara Pawlaka znajdowało się na liście, ale tej szerszej, wstępnej - wyjaśnia Piotr Zgorzelski. - O tym, że nie ma wśród ostatecznego grona kandydatów na europosłów zadecydowały dwa względy. Po pierwsze, Waldemar Pawlak nigdy nie startował w wyborach do parlamentu europejskiego, zawsze podkreślał, że swoje miejsce widzi w polityce krajowej. Po drugie, gdyby startował, mielibyśmy dwóch kandydatów z tego samego okręgu. Zresztą dlatego też ja np, nie startowałem.
Fot. piotrzgorzelski.pl