Zanosiło się na to od dawna, stało się dziś: jak dowiedzieliśmy się od szefa MZOS, felerne molo trafiło do prokuratury.
Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa podczas realizacji projektu budowy molo złożył dziś, w piątek, w płockiej prokuraturze rejonowej dyrektor Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych, Andrzej Zarębski. Do wczoraj wykonawca, czyli konsorcjum firm z Bilfinger Berger na czele, miał czas na rozpoczęcie robót mających na celu naprawienie usterek w ramach gwarancji. Było więcej niż pewne, że wykonawca, który nie poczuwa się do winy za stan felernego pomostu i znikających pali (nie poczuwa się do winy również projektant molo, choć ekspertyza wykonana na zlecenie MZOS przez ekspertów z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów wykazała, że projekt obiektu nie przewidział naporu kry) nie podejmie się tych prac, ale MZOS musiał wykonać ten ruch i wysłać wezwanie z żądaniem naprawienia szkód, żeby nie stracić gwarancji. Teraz przyszedł czas na radykalniejsze kroki w sprawie psującego krew w żyłach nadwiślańskiego cudu.
Dziś ziściło się to, o czym już dawno mówiło się przy temacie molo, inwestycji, która pochłonęła już prawie 18 mln zł, a okazała się bublem: że sprawę powinna zbadać prokuratura. - Wiele z nieprawidłowości czy podejrzanych aspektów realizacji tej inwestycji zauważyliśmy już podczas lektury audytu z zeszłego roku - mówił Andrzej Zarębski. - Ale czarę goryczy przelało ujawnienie brakujących pali pod pomostem wejściowym na molo. To wszystko, co się działo później, łącznie z wnioskami ekspertyzy wykonanej przez IBDiM, tylko upewniło nas w przekonaniu, że przy budowie molo było bardzo dużo nieprawidłowości - i na tym początkowym, logistycznym etapie, potem być może w projekcie i z całą pewnością w wykonaniu. Czy doszło do popełnienia przestępstwa, wyjaśni prokuratura.
Jak mówi szef MZOS, wątpliwości jest bez liku - począwszy od spraw zasadniczych jak choćby to, dlaczego wydzielono budowę molo z całego planu zagospodarowania nabrzeża wiślanego i potraktowano ją priorytetowo, a na końcowych etapach realizacji projektu skończywszy. MZOS ma nadzieję, że postępowanie prokuratury wyjaśni również takie aspekty tego zagadnienia jak to, dlaczego zdecydowano się powierzyć prowadzenie tak potężnej inwestycji jednostce, która nie miała na tym poletku żadnego doświadczenia i nie była totalnie przygotowana do podjęcia się tak trudnego zadania. - Mamy nadzieję, że prokuratorskie postępowanie doprowadzi do tego, że osoby odpowiedzialne za tę sytuację, poniosą konsekwencje - zapowiada Andrzej Zarębski.
Czy to, że molo trafiło do prokuratury oznacza, że planowana rozbiórka częsci lub całości pomostu wejściowego zostanie wstrzymana? - Nie, na razie pracujemy dwutorowo - mówi szef MZOS. - Projektant, czyli poznańskie biuro Modern Construction Systems, zadeklarowało, że przygotuje projekt tego demontażu. Wtedy zadecydujemy, co dalej.
Czytaj też:
Wstęp na molo surowo wzbroniony
Projekt molo nie przewidział naporu kry
Trzeba pilnie rozebrać część molo!