Na dzień przed debatą z kandydatami do europarlamentu porozmawialiśmy z jednym z inicjatorów akcji o tym, czy warto 25 maja pofatygować się do urny. A tymczasem zapraszamy w czwartek do Spółdzielczego Domu Kultury - sprawdźcie, na kogo postawić w nadchodzących wyborach.
Już jutro, w czwartek zapowiadana od dawna debata z udziałem kandydatów do europarlamentu z naszego okręgu, obejmującego Mazowsze z wyłączeniem Warszawy. Wsparcie zapewni kilka płockich redakcji m.in. nasz portal. Politycy dostaną szansę, aby przekonać swoich wyborców osobiście, a nie poprzez uśmiech na kolorowym plakacie. Czy wszyscy z niej skorzystają? Przekonamy się jutro. Zachęcamy do przyjścia i osobistego prześwietlenia kandydatów na europosłów, a tymczasem o wyborach porozmawialiśmy z Marcinem Marcem, inicjatorem akcji "Płock bije rekord frekwencji".
Portal Płock: Głosował pan w poprzednich wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Marcin Marzec: Tak.
Jest pan zadowolony z podjętej wówczas decyzji?
Trudno mi powiedzieć, przyznam szczerze, ponieważ ten kandydat, na którego głosowałem, niestety nie przestawił swoich dotychczasowych dokonań w strukturach europarlamentu.
Przeczytam panu wpis pewnego internauty pod pseudonimem glit64, w którym zwraca się on z apelem do wyborców: „Z jakiej racji mielibyście wy, wyborcy, pomagać lebiegom, cwaniakom i ślizgaczom dla czterech lat darmowego pławienia się w luksusowej sytuacji? Przecież tych ludzi nikt nie rozlicza z ich decyzji, z tego, co robią. Nie ma tam żadnej odpowiedzialności. Ja osobiście właśnie z tego powodu nie przyłożę ręki do tych wyborów.” Czy w takim razie politycy jeszcze potrafią słuchać zwykłych ludzi, nie patrząc przez pryzmat własnych interesów?
Przede wszystkim weźmy pod uwagę, czy pójdziemy, czy nie pójdziemy, i tak zostaną wybrani ci ludzie. To tylko pojedynczy głos.
Właśnie problem polega na tym, że nie jest on odosobniony.
Proszę sobie wyobrazić, gdyby zebrać te wszystkie pojedyncze głosy tych wszystkich ludzi, którzy właśnie myślą w taki sposób, w jeden duży głos i oni poszliby do urn, mogliby zupełnie zmienić wynik tegorocznych wyborów. Jeśli w wyborach bierze udział 24%, to gdzie pozostałe 76% ?
Są prognozy, według których frekwencja może nie dobić nawet do 20 proc., a pan teraz nawołuje o 40 proc. ?
Uważam, że jednak będzie lepiej, osiągniemy wynik przewyższający ten sprzed pięciu lat.
Jest pan optymistą...
Jestem, nic innego mi nie pozostaje.
Czy w takim razie nie przeszkadzają panu wciąż te same twarze w polityce?
Tak, przeszkadza mi fakt, że tak wielu posłów startuje do Parlamentu Europejskiego. Z niektórych partii kandyduje niemalże połowa. Rozumiem, że niewielki procent może startować, ale nie aż tak duży! Zdecydowali się, że chcą być w sejmie, a teraz z niego uciekają? Podobnie przeszkadza mi hermetyczność polskiej sceny politycznej. Trzeba znaleźć osoby, które będą chciały z tym zjawiskiem walczyć. Wszyscy narzekają, bo ci kradną, a tamci z pewnością planują wylegiwać się w europarlamencie. Ktoś to musi zmienić. Niestety, nie przybędą elfy, żeby zrobić to za nas.
Co chcecie udowodnić, organizując debatę dla kandydatów do Parlamentu Europejskiego w czwartek 15 maja?
Debata stanowi jedynie część naszej akcji. Jeśli płocczanie wyjdą z domu na wybory, uznam, że wysiłek się opłacił. Nawet jeśli nie zagłosują na żadnego z kandydatów albo dopiszą „żaden z powyższych”.
Jaka płynie z tego korzyść? Co najwyżej zaprotestujemy sami przed sobą.
Niech pani spojrzy na to, jak na proces. Jeśli pojawi się ileś tysięcy takich głosów nieważnych albo z dopiskiem „żaden z powyższych”, to Państwowa Komisja Wyborcza może weźmie ten fakt pod uwagę przy kolejnych wyborach, jako wyraz społecznej potrzeby. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Jeśli rekord frekwencji w wyborach 25 maja nie zostanie pobity, a może nawet wynik okaże się mniejszy, czy odczuje to pan jako porażkę?
Z pewnością będzie to problem. Można powiedzieć, że przegraliśmy, jako wyborcy.
Wszyscy płocczanie?
Tak, ponieważ będzie to nasza wspólna porażka. My, jak organizatorzy akcji, zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, aby tę frekwencję podnieść. Jeśli mieszkańcy Płocka stwierdzą, że jednak nie pójdą do wyborów …. Cóż, ten, kto nie głosuje, nie ma prawa narzekać.
Nie chcemy brać na siebie odpowiedzialności za własny los, rezygnując z uczestnictwa w wyborach?
Myślę, że tak. Generalnie często spychamy winę na kogoś, gdzieś tam na zewnątrz, zamiast trochę popukać się samemu w piersi i powiedzieć, jacy jesteśmy. Co zrobiliśmy, aby to zmienić? A przecież nie ma dnia bez polityki, każdego dnia o niej rozmawiamy. Ona nas dotyka w każdej części naszego życia, czy tego chcemy, czy nie. Jeśli nie potrafimy zmobilizować samych siebie, rodziny, znajomych, jak to o nas świadczy?
Ludzie przekładają także wewnętrzne przepychanki z naszego polskiego podwórka na politykę europejską. Usłyszałam ostatnio również opinię, że do Parlamentu Europejskiego garną się ludzie, którzy okazują się niewydolni w polityce krajowej albo są blisko emerytury.
To troszeczkę tak właśnie wygląda. Ale nie mówmy, że wszyscy na wszystkich listach są źli, niedobrzy. Nie musimy głosować na jedynkę, możemy głosować na piątkę, szóstkę, siódemkę. To tylko od nas zależy, czy spełnimy swój obywatelski obowiązek, a możemy to uczynić w dwojaki sposób. Postawić krzyżyk obok danego kandydata lub dopisać „żaden z powyższych”. Po prostu pójdźmy na wybory. Może nagle zaświta nam w głowie, że jednak warto rzeczywiście na kogoś zagłosować!
Przypominamy, że kilkoro kandydatów możecie poznać jutro, w czwartek, w Spółdzielczym Domu Kultury o godz. 17.00. Wstęp wolny!
Już jutro, w czwartek zapowiadana od dawna debata z udziałem kandydatów do europarlamentu z naszego okręgu, obejmującego Mazowsze z wyłączeniem Warszawy. Wsparcie zapewni kilka płockich redakcji m.in. nasz portal. Politycy dostaną szansę, aby przekonać swoich wyborców osobiście, a nie poprzez uśmiech na kolorowym plakacie. Czy wszyscy z niej skorzystają? Przekonamy się jutro. Zachęcamy do przyjścia i osobistego prześwietlenia kandydatów na europosłów, a tymczasem o wyborach porozmawialiśmy z Marcinem Marcem, inicjatorem akcji "Płock bije rekord frekwencji".
Portal Płock: Głosował pan w poprzednich wyborach do Parlamentu Europejskiego?
Marcin Marzec: Tak.
Jest pan zadowolony z podjętej wówczas decyzji?
Trudno mi powiedzieć, przyznam szczerze, ponieważ ten kandydat, na którego głosowałem, niestety nie przestawił swoich dotychczasowych dokonań w strukturach europarlamentu.
Przeczytam panu wpis pewnego internauty pod pseudonimem glit64, w którym zwraca się on z apelem do wyborców: „Z jakiej racji mielibyście wy, wyborcy, pomagać lebiegom, cwaniakom i ślizgaczom dla czterech lat darmowego pławienia się w luksusowej sytuacji? Przecież tych ludzi nikt nie rozlicza z ich decyzji, z tego, co robią. Nie ma tam żadnej odpowiedzialności. Ja osobiście właśnie z tego powodu nie przyłożę ręki do tych wyborów.” Czy w takim razie politycy jeszcze potrafią słuchać zwykłych ludzi, nie patrząc przez pryzmat własnych interesów?
Przede wszystkim weźmy pod uwagę, czy pójdziemy, czy nie pójdziemy, i tak zostaną wybrani ci ludzie. To tylko pojedynczy głos.
Właśnie problem polega na tym, że nie jest on odosobniony.
Proszę sobie wyobrazić, gdyby zebrać te wszystkie pojedyncze głosy tych wszystkich ludzi, którzy właśnie myślą w taki sposób, w jeden duży głos i oni poszliby do urn, mogliby zupełnie zmienić wynik tegorocznych wyborów. Jeśli w wyborach bierze udział 24%, to gdzie pozostałe 76% ?
Są prognozy, według których frekwencja może nie dobić nawet do 20 proc., a pan teraz nawołuje o 40 proc. ?
Uważam, że jednak będzie lepiej, osiągniemy wynik przewyższający ten sprzed pięciu lat.
Jest pan optymistą...
Jestem, nic innego mi nie pozostaje.
Czy w takim razie nie przeszkadzają panu wciąż te same twarze w polityce?
Tak, przeszkadza mi fakt, że tak wielu posłów startuje do Parlamentu Europejskiego. Z niektórych partii kandyduje niemalże połowa. Rozumiem, że niewielki procent może startować, ale nie aż tak duży! Zdecydowali się, że chcą być w sejmie, a teraz z niego uciekają? Podobnie przeszkadza mi hermetyczność polskiej sceny politycznej. Trzeba znaleźć osoby, które będą chciały z tym zjawiskiem walczyć. Wszyscy narzekają, bo ci kradną, a tamci z pewnością planują wylegiwać się w europarlamencie. Ktoś to musi zmienić. Niestety, nie przybędą elfy, żeby zrobić to za nas.
Co chcecie udowodnić, organizując debatę dla kandydatów do Parlamentu Europejskiego w czwartek 15 maja?
Debata stanowi jedynie część naszej akcji. Jeśli płocczanie wyjdą z domu na wybory, uznam, że wysiłek się opłacił. Nawet jeśli nie zagłosują na żadnego z kandydatów albo dopiszą „żaden z powyższych”.
Jaka płynie z tego korzyść? Co najwyżej zaprotestujemy sami przed sobą.
Niech pani spojrzy na to, jak na proces. Jeśli pojawi się ileś tysięcy takich głosów nieważnych albo z dopiskiem „żaden z powyższych”, to Państwowa Komisja Wyborcza może weźmie ten fakt pod uwagę przy kolejnych wyborach, jako wyraz społecznej potrzeby. Przynajmniej taką mam nadzieję.
Jeśli rekord frekwencji w wyborach 25 maja nie zostanie pobity, a może nawet wynik okaże się mniejszy, czy odczuje to pan jako porażkę?
Z pewnością będzie to problem. Można powiedzieć, że przegraliśmy, jako wyborcy.
Wszyscy płocczanie?
Tak, ponieważ będzie to nasza wspólna porażka. My, jak organizatorzy akcji, zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy, aby tę frekwencję podnieść. Jeśli mieszkańcy Płocka stwierdzą, że jednak nie pójdą do wyborów …. Cóż, ten, kto nie głosuje, nie ma prawa narzekać.
Nie chcemy brać na siebie odpowiedzialności za własny los, rezygnując z uczestnictwa w wyborach?
Myślę, że tak. Generalnie często spychamy winę na kogoś, gdzieś tam na zewnątrz, zamiast trochę popukać się samemu w piersi i powiedzieć, jacy jesteśmy. Co zrobiliśmy, aby to zmienić? A przecież nie ma dnia bez polityki, każdego dnia o niej rozmawiamy. Ona nas dotyka w każdej części naszego życia, czy tego chcemy, czy nie. Jeśli nie potrafimy zmobilizować samych siebie, rodziny, znajomych, jak to o nas świadczy?
Ludzie przekładają także wewnętrzne przepychanki z naszego polskiego podwórka na politykę europejską. Usłyszałam ostatnio również opinię, że do Parlamentu Europejskiego garną się ludzie, którzy okazują się niewydolni w polityce krajowej albo są blisko emerytury.
To troszeczkę tak właśnie wygląda. Ale nie mówmy, że wszyscy na wszystkich listach są źli, niedobrzy. Nie musimy głosować na jedynkę, możemy głosować na piątkę, szóstkę, siódemkę. To tylko od nas zależy, czy spełnimy swój obywatelski obowiązek, a możemy to uczynić w dwojaki sposób. Postawić krzyżyk obok danego kandydata lub dopisać „żaden z powyższych”. Po prostu pójdźmy na wybory. Może nagle zaświta nam w głowie, że jednak warto rzeczywiście na kogoś zagłosować!
Przypominamy, że kilkoro kandydatów możecie poznać jutro, w czwartek, w Spółdzielczym Domu Kultury o godz. 17.00. Wstęp wolny!
