Piknik Lotniczy w Płocku jest pechowy. W 2011 roku podczas pokazów w Płocku zginął znany i doświadczony pilot Marek Szufa. W 2013 roku impreza odbyła się jeszcze raz, ale potem nastąpiło 6 lat przerwy.
Emocje opadły, organizatorzy spróbowali jeszcze raz. 15 czerwca 2019 roku Aeroklub Ziemi Mazowieckiej zaprosił na VII Piknik Lotniczy w Płocku. Pokazy potrwały zaledwie godzinę. Około godziny 10:55 do Wisły runął samolot Jak-52, za którego sterami siedział 58-letni Ralf Buresch. Doświadczony Niemiec nie przeżył wypadku. Badająca wypadek Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych wydała raport końcowy w październiku 2023 roku.
Po 4 latach jest raport
Ponad 4 lata minęły od wypadku na Pikniku Lotniczym w Płocku. Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych w październiku 2023 roku opublikowała końcowy raport. Raport jednoznacznie wyklucza, że przyczyną była usterka techniczna. Co zatem zawiodło? Prawdopodobnie człowiek, a do tego niesprzyjające warunki atmosferyczne. Tego dnia było upalnie, temperatura powietrza w Płocku sięgała 30 stopni Celsjusza.
Ralf Buresch był doświadczonym pilotem - komisja oceniła jego umiejętności akrobacyjne jako "duże". Sęk w tym, że w 2018 i 2019 roku Buresch latał coraz mniej. Przez półtora roku wykonał 19 lotów, trwających łącznie 15 godzin. Do tego dorobku liczy się dolot do Płocka z Köthen (ok. 600 km). Na akrobację poświęcił więc niewiele czasu. To jeden z wniosków komisji.
Ustalono też, że 58-latek mógł być po prostu zmęczony i nie w pełni sił. Niemcy przylecieli do Płocka 14 czerwca ok. 15:35. Po załatwieniu formalności udali się hotelu Petropol, gdzie o 19:00 zjedli kolację. Po posiłku udali się nad Wisłę by zobaczyć miejsce pokazów, o 22:00 wrócili do pokoi. Ralf Buresch przy śniadaniu skarżył się kolegom, że miał problemy ze snem.
Po śniadaniu załogi udały się na lotnisko, zatankowały maszyny. Kierowca cysterny w trakcie tankowania zauważył, że 58-latek wyglądał na osłabionego.
- Odniósł wrażenie, że ręce mu drżały i był rozdrażniony - czytamy w raporcie.
Buresch miał zaplanowany pokaz solowy oraz pokaz w grupie, której był liderem. Po godz. 10:00 wystartował z lotniska i ruszył w kierunku Wisły.
- Po ustaleniu kursu wzdłuż Wisły (pod prąd rzeki) i nawiązaniu łączności z kierownikiem pokazu pilot włączył wytwornicę dymu, a następnie wprowadził samolot w prawy korkociąg. Po półtorej zwitki próbował wyprowadzić samolot z korkociągu, co się nie udało. Po wykonaniu 12 ¼ zwitki, na wysokości ok. 120 m nad powierzchnią wody doszło do zatrzymania korkociągu. Chwilę później samolot rozpoczął obrót w lewo i zderzył się z powierzchnią wody tuż przy lewym brzegu rzeki. Do zderzenia doszło o godzinie 10:55, po 31 s od chwili wprowadzenia samolotu w korkociąg - opisuje komisja.
Samolot skapotował [przewrócił się przez nos na plecy - red.] i osiadł w Wiśle na głębokości 7 metrów. Komisja staliła, że nie było możliwości, żeby pilot się utopił. Zginął w wyniku uderzenia, w wyniku rozległego urazu klatki piersiowej, jamy brzusznej i głowy. Na pewno nie był pod wpływem alkoholu lub substancji psychotropowych.
Analiza korkociągu
W trakcie badania wypadku udało się znaleźć kamerę GoPro, która była zamocowana na wiatrochronie kabiny. Dwóch pozostałych kamer, zamocowanych na lewym stateczniku poziomym i końcówce lewego skrzydła, odnaleźć się nie udało.
- Na filmie zarejestrowanym kamerą zamontowaną na owiewce kabiny widać, że pilot, po wykonaniu półtorej zwitki korkociągu próbuje z niego wyprowadzić, co mu się nie udaje. Pilot powinien wyznaczyć sobie wysokość decyzyjną na jakiej opuści samolot (wykonując skok ratunkowy na spadochronie) w przypadku, gdyby nie udało się wyprowadzić samolotu z korkociągu. Instrukcje i opracowania na temat wyprowadzenia samolotu Jak-52 z korkociągu określają, że wysokością decyzyjną na opuszczenie samolotu jest 1000 m - czytamy. - Biorąc pod uwagę właściwości lotne samolotu i bieżący trening pilota, wysokość rozpoczęcia wiązanki od korkociągu była za mała.
Jak-52 był wyposażony w spadochron, choć wyprokudowany w 2000 roku spadochron przechodził obowiązkowe przeglądy tylko do 2011 roku. Dlaczego Rafl Buresch nie wyskoczył? Komisja wzięła pod uwagę czynniki - problemy ze snem, osłabienie, a także wysoką temperaturę powietrza - i ustaliła, że w chwili wypadku pilot utracił świadomość sytuacyjną, prawodpodobnie w wyniku osłabienia organizmu.
Jako argument komisja podaje jeszcze sposób, w jaki Buresch próbował wyprowadzić samolot z korkociągu oraz fakt, że nie wyskoczył.
- Pilot wykonywał prawy korkociąg z drążkiem sterowym wychylonym w lewo, aby korkociąg był bardziej płaski.
- Po wykonaniu 12 ¼ zwitek korkociągu w prawo samolot wszedł w lewy korkociąg.
- W trakcie wejścia w lewy korkociąg doszło do zderzenia samolotu z powierzchnią wody.
Komisja wskazuje, że akcja ratunkowa była bardzo dobrze zorganizowana.
Co więc zawiodło? Na pewno nie maszyna - Jak-52 był sprawny, był właściwie przygotowany do lotu, masa i wyważenie mieściły się w ustalonych zakresach, był dobrze serwisowany, a dokumentacja była prowadzona prawidłowo.
Pilot miał doświadczenie, wymagane uprawnienia i orzeczenie lotniczo-lekarskie. W ostatnich miesiącach przed wypadkiem nie był jednak w ciągłym treningu.
Przyczyny wypadku wskazane przez komisję:
- Niedostateczny bieżący trening w lotach akrobacyjnych.
- Brak odpowiedniego wypoczynku pilota przed podjęciem czynności lotniczych.
- Wysoka temperatura otoczenia.
- Utrata świadomości sytuacyjnej prawdopodobnie w wyniku osłabienia organizmu.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.