Kiedy sesja miała się już ku końcowi, jeden z radnych przyznał, że program mieszkaniowy jest po prostu słaby, natomiast radna Wioletta Kulpa pytała o termin otwarcia przedszkola. - To nie fair traktować radnych niczym nieproszonych gości.
W trakcie wtorkowej sesji radni mieli zająć się programem gospodarowania zasobem mieszkaniowym gminy na kilka kolejnych lat. Michał Twardy z Polskiego Stronnictwa Ludowego krytykował: - Ten program jest po prostu słaby. Miał być dostarczony o wiele wcześniej. Pokazuje potrzeby na poziomie 7 mln zł, ale nie wskazuje rozwiązań. Skoro mamy dane, to w takim razie czemu nie staramy się corocznie gwarantować środków, powiedzmy do 2 mln zł, na remonty tego, czym dysponujemy? - dopytywał radny, ale nikt nie kwapił się do odpowiedzi.
Według radnego, program sięgający do roku 2019 wymaga gruntownej zmiany. Wskazywał również na problem ściągalności zaległych należności od lokatorów. - Wstydziłbym się coś takiego dać marszałkowi województwa mazowieckiego, Adamowi Struzikowi do podpisu – przyznał dyrektor płockiej delegatury Urzędu Marszałkowskiego.
Na koniec sesji wywiązała się dyskusja na temat otwarcia nowego przedszkola w Imielnicy. Radna Wioletta Kulpa z Prawa i Sprawiedliwości, z lekka już zirytowana, upomniała się o termin. Nawet przewodniczący rady miasta Artur Jaroszewski go nie kojarzył, podobnie wiceprezydent Roman Siemiątkowski.
- To nie jest prywatny folwark prezydenta Nowakowskiego – oburzyła się radna. - Nie on to finansuje z własnej kieszeni, tylko wszyscy mieszkańcy. A kiedy przychodzi do otwarcia, przed radnymi ukrywa się skrzętnie termin albo o nich zapomina. Ewentualnie możemy przyjść, ale czujemy się jak niechciani goście. Nie wymagam zaproszeń, tylko poinformowania. Inaczej to trochę nie fair.
Wiceprezydent Siemiątkowski był zdziwiony. - Nie rozumiem, skąd te kontrowersje. Uroczystość jest otwarta, organizuje ją dyrektor placówki. Prosiłbym, aby nie formułować teorii spiskowych.
Otwarcie przedszkola planowane jest na koniec przyszłego tygodnia.