reklama

Rewitalizacja Płocka. Grzechy do poprawy

Opublikowano:
Autor:

Rewitalizacja Płocka. Grzechy do poprawy - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW Towarzystwie Naukowym Płockim odbyło się spotkanie poświęcone zagadnieniom rewitalizacji. Po wyczerpaniu punktów programowych był również czas na dyskusję, która okazała się o wiele bardziej emocjonalna niż merytoryczna.

W Towarzystwie Naukowym Płockim odbyło się spotkanie poświęcone zagadnieniom rewitalizacji. Po wyczerpaniu punktów programowych był również czas na dyskusję, która okazała się o wiele bardziej emocjonalna niż merytoryczna.

Zacznijmy może od definicji rewitalizacji, która często bywa utożsamiana z remontowaniem zabytków, co nie do końca jest prawdą, bowiem zagadnienie należy traktować znacznie szerzej, włączając w to aspekty społeczno-gospodarcze. Jest to proces wyprowadzenia konkretnego obszaru z kryzysu. Powiedzmy sobie szczerze, że w Płocku raczej stawiamy drobne kroczki w ramach Lokalnego Programu Rewitalizacji (a właściwie kolejnego, wyznaczającego obszary do zrewitalizowania do roku 2020), co nie znaczy, że na koncie nie mamy sukcesów. Do nich zalicza się m.in. siedziba Muzeum Mazowieckiego przy Tumskiej, Złoty Róg, fara czy odnowiona Małachowianka. Chociaż tu pojawiły się wątpliwości.

– Aula została pięknie wyremontowana za duże pieniądze, więc efekt widać – mówił Jacek Zieleniewski, radny osiedla Kolegialna, który ma być na dniach uczestnikiem konferencji środowiska lekarskiego zorganizowanej tuż pod odrestaurowanymi draperiami. - Ale co z tego, skoro zwykli ludzie z niej nie skorzystają? – dał upust swojemu rozczarowaniu.

W omawianych podczas konferencji wynikach ankiety (przeprowadzanej w marcu zeszłego roku i rozprowadzanej za pośrednictwem Ratusza, MOPS-u, Miejskiego Urzędu Pracy, Towarzystwa Naukowego Płockiego, Centrum ds. Organizacji Pozarządowych, placówek oświatowych) to właśnie obszar śródmieścia uzyskał miano nieszczególnie atrakcyjnego do zamieszkania. Pod względem renomy Stare Miasto zdeklasowały Podolszyce Południowe (jak co poniektórzy dopowiadali, to dlatego, że tam nie ma hałasu, czyli festiwali). Dodajmy jednak, że w ankiecie wypowiedziało się 1900 osób, co daje zaledwie 2 % mieszkańców Płocka.

Szef stowarzyszenia: Rewitalizacja to skandal!

W ankiecie zdiagnozowano trzy obszary problemowe. Do pierwszego zaliczono wandalizm, chuligaństwo i poczucie zagrożenia przestępczością, do drugiego słabą integrację lokalnej społeczności, natomiast w ostatnim wskazywano na słabą współpracę między instytucjami publicznymi i mieszkańcami. Brzmi to niezbyt optymistycznie. A jakby tego było mało, dołóżmy pozostałe bolączki: zły stan dróg i chodników, kiepską sytuację z miejscami parkingowymi, brak ścieżek rowerowych, zabrudzone skwery i trawniki, brak śmietniczek, ławeczek i… miejskiego szaletu. Jeśli wierzyć zapewnieniom wiceprezydenta Jacka Terebusa, tego ostatniego może się wreszcie doczekamy. – Toaleta miejska powstanie i nie będą to dwa toi toie – obiecywał solennie.

Według Jerzego Skarżyskiego, mieszkańca starówki, rewitalizacja to skandal, a ankiety są zbędne. – Bo niby jak mamy wypoczywać, kiedy terroryzujemy mieszkańców hałasem? – grzmiał. – Za pieniądze z tej promocji można by zrewitalizować połowę miasta.

Z kolei Paweł Stefański wyraził zdumienie dlaczego w ankiecie zabrakło pytania o samo rozumienie terminu rewitalizacji. – Przecież to nie żaden remont, ale celowy proces i w dodatku poprzedzony gruntowną analizą, aby zatrzymać postępującą degradację danego obszaru i w konsekwencji doprowadzić do odwrócenia niekorzystnych tendencji – dowodził.– Trzymajmy się definicji i stwórzmy odpowiednie warunki do życia, ale najpierw trzeba wiedzieć, jakiego miasta się oczekuje.

Nowa ustawa. Co nam da?

Obecnie powstaje ustawa dotycząca rewitalizacji wprowadzająca kilka ważnych kwestii w rodzaju wprowadzenia specjalnych stref rewitalizacyjnych, co oznacza, że gmina za pomocą odpowiedniej uchwały może zdecydować, że na konkretnym obszarze nie będą wydawane żadne decyzje o warunkach zabudowy. Nie powstaną już tak łatwo budynki, które nastręczą więcej problemów niż pożytku z powodu położenia i samej estetyki, która może pasować jak pięść do nosa względem istniejącej już, często historycznej, tkanki miejskiej. Mówił o tym Jerzy Skarżyński w odniesieniu do planów zabudowy na kilku sprzedanych działkach na płockiej skarpie, gdzie od niemal dziesięciu lat toczy się bój o koncepcję jednego apartamentowca. – Grupa niepokornych mieszkańców wojuje teraz z głupotą tych, co zostawili nam taki spadek w 2006 roku – podsumował działania ekipy prezydenta Mirosława Milewskiego

Równie pozytywnym aspektem ustawy jest zapowiedź udzielenia gminie możliwości udostępniania tzw. podmiotom ekonomii społecznej budynków lub pomieszczeń spośród tych należących do zasobów własnych, które utraciły już swoją pierwotną funkcję.

Z tego szczególnie cieszył się Paweł Mieszkowicz, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Muzeum Mazowieckiego, który w dalszym ciągu zabiega o uratowanie starego domu pocztowego przy Kościuszki. – To jedyny tak stary budynek na Mazowszu, ale Ratusz miał inne plany i zamierzał go wyburzyć – przypominał sytuację z 2006 r., kiedy udało mu się wpisać budynek (na ostatnią pozycję) do Lokalnego Programu Rewitalizacji jako muzeum historii poczty i siedzibę stowarzyszeń, które były wnioskodawcami. Później wszystko przesuwano w czasie z powodu braku funduszy, a teraz przy okazji nowego LPR-u zabawa zaczęła się od nowa. – Na 143 pozycje tylko ośmiu nie zrealizowano, w tym naszego – mówił prezes SPMM, który nie ukrywa, że tym razem liczy na pierwszeństwo.

Zgodnie z rządowym zamysłem, będzie też istniała możliwość uchwalania miejscowych planów rewitalizacyjnych (specjalnej postaci miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, przy czym oba nie mogą istnieć równocześnie) jako absolutnej podstawy do działań w kwestii powstawania kolejnych zabudowań.

W trakcie spotkania omówiono również kwestie komunikacyjne, ponieważ ratuszowy referat ds. rewitalizacji i estetyzacji miasta zamierza zorganizować cykl debat, jak tylko pojawią się odpowiednie wytyczne z Urzędu Marszałkowskiego. Zaproszeni będą na nie wszyscy zainteresowani projektami, ich finansowaniem, wdrażaniem i monitorowaniem, delimitacją obszarów kryzysowych i wyznaczaniem kierunków działań.

Starówka powinna być priorytetem

Swoje trzy grosze do końcowej dyskusji postanowił ponownie wtrącić Jacek Zieleniewski, radny osiedla Kolegialna. Podobnie jak na spotkaniu rady z prezydentem Andrzejem Nowakowskim, które odbyło się zaledwie dzień wcześniej, wspominał, że nie wyobraża sobie sytuacji, aby mieszkańców centrum nie traktować priorytetowo. Kolejny raz przypomniał także, że w zarządzie MZGM-TBS jest 350 kamienic, z których setki jeszcze z czasów przedwojennych.

Płockiemu Ratuszowi, jak twierdzi, z działaniami zbytnio się nie spieszy. – W Łodzi remontują już setną nieruchomość, a my umieszczamy w budżecie jedną lub góra dwie – argumentował (według wiceprezydenta przeszkodą jest rodzaj własności). – A w Płocku mamy 11 tys. osób na jednym kilometrze kwadratowym upakowanych jak szprotki w puszce i mieszkających w środowisku zdegradowanym społecznie i ekonomicznie. Niby jak mają eliminować kominy i piece, kiedy nie mają do czego się podłączyć? – pytał Zieleniewski.

Szczególnie, jak sądził radny osiedlowy, musimy zatroszczyć się o Plac Obrońców Warszawy oraz Nowy Rynek. – To bardzo smutna sprawa, kiedy prezydent twierdzi, że potrzeba 100 mln zł, a skoro tych w budżecie nie ma, to rezygnujemy całkowicie. Na coś takiego zgody nie ma! - podkreślał i proponował, aby remontować pierzeja po pierzei. – Nowy Rynek jest wizytówką miasta, nie wolno jej zostawiać samopas. Jeśli nie znajdziemy teraz funduszy, to już później tym bardziej – dowodził lekarz. Wtórował mu Waldemar Ejdys. – Same środki z Unii nie wystarczą. Trzeba przyzwyczaić się do myśli, że kiedyś się skończą (na razie do wydania na Mazowszu będzie 60 mln euro).

A co dalej? Stworzenie buspasów w centrum i ścieżek rowerowych. Przy okazji Zieleniewski nadmienił, że istniejące studium naszpikowane jest grzechami bez pokrycia w danych demograficznych. – Za 20 lat będzie nas mniej niż 100 tys. mieszkańców. Starsze osoby mają inne wymogi – i zaapelował o poprawki w istniejącym dokumencie.

O katedrę i Stary Rynek upominał się prof. Andrzej Bukowski, przewodniczący rady miasta w drugiej kadencji. – 20 lat temu przecinałem wstęgę przy okazji odnowienia Starego Rynku, teraz możemy pochwalić się ruinkami – podkreślał. Twierdził też, że dobrze nie będzie dopóki miasto nie nawiąże lepszych relacji z PKN Orlen jak za czasów prezesa Konrada Jaskóły. – Teraz Orlen jest oderwany od Płocka – po czym dodał, że cieszy się z tej ustawy, ale najpierw potrzeba wspólnego działania, a nie szarpaniny każdy w swoją stronę.

Rewitalizacja? Totalna porażka

Totalną porażką nazwał płocką rewitalizację przewodniczący rady osiedla Skarpa, Mariusz Nowak. Powołał się na przykład Poznania, gdzie doszło do współpracy kilku miejskich instytucji. – U nas tego brak, więc miasto zacznie umierać bez zastosowania drastycznych kroków. To, co dzieje się z zabytkami, nazywam barbarzyństwem – ale po chwili skoncentrował się głównie na problemach swojego osiedla, zabraniu ostatniego placu zabaw pod parking, istniejących melinach. – A teraz słyszę ciągłe błaganie „podsuńcie nam pomysł”, wtedy my go spróbujemy zrealizować. To bezczelne.

Jacek Terebus zachęcał wszystkich uczestników spotkania, aby miasto w zakresie rewitalizacji mówiło jednym głosem. Najlepiej merytorycznym.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE