reklama

Reggaeland 2012- jest się czym pochwalić

Opublikowano:
Autor:

Reggaeland 2012- jest się czym pochwalić - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRekordowa frekwencja, wspaniała muzyka, niepowtarzalna atmosfera , czyli po prostu jeden wielki sukces - tak można podsumować siódmą odsłonę płockiego Reggaelandu.

Rekordowa frekwencja, wspaniała muzyka, niepowtarzalna atmosfera, czyli po prostu jeden wielki sukces - tak można podsumować siódmą odsłonę płockiego Reggaelandu.

Ten sukces bardzo się organizatorom przyda, bo z pewnością zatarł dość kiepskie wrażenia po dwóch ostatnich Reggaelandach. Jakby mocno zaokrąglić to dwa lata temu na Reggaelandzie bawiło się może 3,5 tysiąca fanów reggae. To wtedy właśnie Julian Marley, syn legendy reggae Boba Marleya przegrał z kretesem z finałem Mundialu i to wtedy za karnety trzeba było zapłacić cztery razy więcej niż zazwyczaj. Rok później miasto również nie miało powodów do radości - z powodu opieszałości nikt nie zgłosił się do przetargu na organizację imprezy i wszystko wskazywało, że lato przebiegnie bez święta reggae. Festiwal uratowali płoccy społecznicy, organizując jednodniowy Reggaeland Underground.

Na szczęście organizatorzy wyciągnęli wnioski i w tym roku przetarg rozpisano w odpowiednim czasie, termin festiwalu ustalono tak, by nie zazębił się np. z finałem Euro (były co prawda obawy, czy frekwencji nie zaszkodzi organizowany w tym samym czasie Opener w Gdyni czy trwający równolegle Festiwal Młodych, ale na szczęście konkurencja nie zaszkodziła świętu reggae). Przywrócono też ceny karnetów sprzed trzech lat (30 zł). Efekt? Sukces przerósł najśmielsze oczekiwania. Do Płocka ciągnęły takie tłumy fanów reggae, że trzeba było dwukrotnie powiększyć przewidziane pierwotnie na 3 tys. gości pole namiotowe, do kasy przy amfiteatrze ustawiał się długi ogonek kolejki. W piątek pod sceną szalało ok. 8 tys. osób, w sobotę, gdy na płockiej plaży pojawił się Gentleman, liczba wzrosła do ponad 11 tysięcy! Jak relacjonuje festiwalowe biuro prasowe, fani reggae nadciągali nie tylko ze wszystkich stron Polski, ale również z innych krajów - na płockiej plaży bawili się m.in. Belgowie, Niemcy, Włosi i Białorusini. Sporo było też rodzin z dziećmi, nawet bardzo maleńkimi. - Najmłodszy festiwalowicz miał trzy miesiące i przyjechał do Płocka wraz z mamą z Olsztyna - informuje festiwalowe biuro prasowe.

Zastrzeżeń co do tegorocznej odsłony Reggaelandu nie ma też policja - już w sobotę przed południem, po pierwszym dniu imprezy, rzecznik płockiej policji Krzysztof Piasek mówił nam, że festiwal przebiega bardzo spokojnie, w niedzielę było tak samo.

Jednym słowem - frekwencja była rekordowa, muzyka doskonała, a atmosfera rewelacyjna. Sukces cieszy tym bardziej, że pech gonił pecha - w ostatniej chwili największa obok Gentlemana gwiazda festiwalu, czyli Elephant Man odwołał swój przyjazd do Płocka. Zastąpił go Gappy Ranks, brytyjska gwiazda dancehallu. - Najłatwiej byłoby zastąpić Elephanta polską grupą, ale nie chcieliśmy iść na łatwiznę - relacjonuje słowa Grzegorza Żaglewskiego, dyrektora artystycznego Reggaelandu festiwalowe biuro prasowe. - Sztab ludzi pracował w nerwach przez kilka godzin, aby ściągnąć do Płocka godne zastępstwo, z którego publiczność byłaby zadowolona.

Poza tym uczestników nie rozpieszczała również pogoda - w ciągu dnia z nieba lał się żar, w nocy straszyły potężne burze. Sobotnie oberwanie chmury wymusiło nawet przerwę techniczną, dopiero gdy ulewa nieco przystopowała, można było wznowić festiwalowe koncerty na głównej scenie soundsystemowej i w namiocie Uhuru Culture.

Przed Płockiem trzy tygodnie odpoczynku, a w ostatni weekend lipca drugi z największych płockich festiwali, czyli Audioriver.

Mnóstwo zdjęć z dwóch dni Regaaelandu zobacz w naszej galerii:

Reggaeland: Gentleman [NOWE ZDJĘCIA] 





Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE