reklama

Pomoc płocczan dotarła do Nepalu. Towarzyszyły jej łzy wzruszenia

Opublikowano:
Autor:

Pomoc płocczan dotarła do Nepalu. Towarzyszyły jej łzy wzruszenia - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTo była błyskawiczna akcja. W ciągu kilku dni lutego w Młodzieżowym Domu Kultury uzbierano mnóstwo zabawek i przyborów szkolnych, które trafiły do dzieci w Nepalu. W miejscu, w którym brakuje dosłownie wszystkiego, nawet tak małe rzeczy jak kredki czy flamastry wzbudziły łzy wzruszenia.

To była błyskawiczna akcja. W ciągu kilku dni lutego w Młodzieżowym Domu Kultury uzbierano mnóstwo zabawek i przyborów szkolnych, które trafiły do dzieci w Nepalu. W miejscu, w którym brakuje dosłownie wszystkiego, nawet tak małe rzeczy jak kredki czy flamastry wzbudziły łzy wzruszenia. 

Wszystko zaczęło się od Pawła Żmijewskiego - płocczanina, który mieszka teraz w Norwegii. Kilka lat temu w jego głowie zrodził się pomysł na wyjazd do Nepalu, aby pomagać dzieciom. Jego plany przerwało jednak potężne trzęsienie ziemi - do kraju mogły przyjechać w zasadzie tylko służby ratunkowe. Kiedy sytuacja się uspokoiła, Paweł mógł zrealizować swoje plany. Po wpłaceniu 10 tys. złotych mógł pojechać na pięć tygodni do Nepalu, aby pracować w szkole z dziećmi. Widok na miejscu go zszokował. 

- W mojej klasie było 24 dzieci. Gdy zobaczyłem, że jedno dziecko ma jedną kredkę, a na całą klasę przypada jedna gumka, którą wszyscy sobie pożyczają, zwróciłem się do przyjaciół z prośbą o organizację pomocy rzeczowej. Chodziło o przybory szkolne czy artykuły sportowe. Myślałem, że to będzie jedna czy dwie paczuszki, a udało się zorganizować na większą skalę. Z tego co wiem, to dary płynęły z całej Polski - uśmiechał się Paweł Żmijewski.

Większości z nas Nepal może kojarzyć się z dwiema rzeczami - nietypowym kształtem flagi oraz najwyższą górą świata, Mount Everestem. Piękne góry to jednak tylko część prawy o tym niewielkim kraju. Okazuje się, że trudno tam nawet o najprostsze przybory, a w takich warunkach nawet najprostsze rzeczy budzą ogromną radość. 

- Dzieci uczą się w klasach, które zostały bardzo poważnie naruszone przez trzęsienie ziemi. W szkole nie ma łazienki. Jest też codziennie lunch. Dzieci codziennie przynoszą to samo - kruszą zupkę chińską i jedzą na sucho. To była mniejsza miejscowość, gdzie nic nie było. W Katmandu [stolica Nepalu - przyp. autora] udało się kupić trochę przyborów, ale dlatego zwróciłem się z prośbą do przyjaciół - opisywał.

Pierwsza paczka z Polski dotarła jeszcze kiedy Paweł był na miejscu. Do nepalskich dzieci trafiły kredki, mazaki, bloki rysunkowe i inne artykuły szkolne. W Młodzieżowym Domu Kultury na wysyłkę czeka kolejne siedem paczek. Koszt wysyłki każdej z nich to w zależności od jej wagi od 100 do 200 złotych. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

logo