Czy można sobie wyobrazić Płock bez odziałów płucnych, kardiologii czy nefrologii? Jeszcze kilka miesięcy było to trudne, ale z każdym dniem staje się coraz bardziej realne. Postępu w rozmowach na linii dyrekcja-lekarze nie ma, a sytuacja placówki staje coraz bardziej dramatyczna. Wciąż aktualne pozostaje zawieszenie oddziału płucnego - jeśli przez kilka najbliższych dni nic się nie zmieni, 28 września oddział przerwie działalność, a pacjenci będą musieli szukać pomocy we Włocławku czy Warszawie.
- Sytuacja pogarsza się z dnia na dzień. Lekarze wypowiadają klauzule opt-out [klauzula opt-out pozwala lekarzom pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo - red.]. Ułożenie dyżurów na niektórych oddziałach jest niemożliwe. Codziennie dyskutujemy, próbujemy zabezpieczyć funkcjonowanie placówki - mówi Kwiatkowski.
Lekarze na Winiarach domagają się poprawy warunków pracy, czyli m.in. zatrudnienie personelu. Dziś często pracują powyżej 200 godzin miesięcznie, żeby załatać braki kadrowe. Dyżury na wielu oddziałach układane są na styk - jeśli jedna osoba wypada, jest problem, bo nie ma rezerwy.
- Lekarzy nie ma. Ci kończący staż zostają w Warszawie. Z tzw. terenu jest bardzo ograniczona liczba. Rezydenci, którzy kończą u nas rezydentury, odchodzą do niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej. Oferują im gigantyczne wynagrodzenie, dużo więcej niż zarobi u nas lekarz z dyżurami. Tam pracuje od poniedziałku do piątku do godz. 15:00. Nie wytrzymujemy tej konkurencji - mówi wprost Kwiatkowski. - Jeżeli w Gostyninie potrzebny jest 1 anestezjolog, to jemu można dać nawet 200 zł za godzinę. Jeżeli w szpitalu wojewódzkim jest ich ponad 30 plus zasada solidaryzmu, bo przecież inni lekarze też mają wykształcenie, to jest to po prostu niemożliwe. ORLEN Medica czy Włocławek szukają kardiologów i płacą po 180 zł za godzinę, ale szukają 1 kardiologa, a nie 10. Zagrożne dziś są wszystkie oddziały. Jeżeli taki trend się utrzyma, a wszycy lekarze mówią, że są przemęczeni... Ja to rozumiem, bo każdy chce być z rodziną, a warunki są jakie są.
Zbliżenia w rozmowach z komitetem strajkowym nie ma. W poniedziałek odbyło się kolejne spotkanie. Jeśli nie będzie przełomu, a nie zanosi się na to, żeby do tego doszło, za kilka tygodni oddział płucny zawiesi działalność. W kolejce są kolejne: nefrologiczny, dziecięcy. Inne oddziały też już ograniczają pracę - ze względu na brak personelu na 2 dni została zawieszona działalność pracowni hemodynamicznej na oddziale kardiologii.
- Pacjenci z zawałem serca będą wiezieni helikopterem do innych ośrodków - w Ciechanowie lub Warszawie. Nie ma innego wyjścia - mówi dyrektor. - Mamy nowoczesną aparaturę, szpital się rozwija, tak samo jak lekarze, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że też go obciąża - przyznaje dyrektor. - Jeśli kupujemy na oddział płucny specjalistyczne urządzenie, które obsługuje 1, 2 czy 3 lekarzy, ale pozwala uzyskać dokładniejszą diagnozę, to doktor musi usiąść i wszystko zrobić. To absorbuje czas.
Czytaj więcej: Dramatyczna sytuacja Winiar. Kilkunastu lekarzy złożyło wypowiedzenia, możliwe zamknięcia oddziałów!
Szpital oferuje mieszkanie
Kwiatkowski podkreśla, że dyrekcja aktywnie poszukuje lekarzy. Ostatnio placówka dogadała się z miastem na wynajem 2 mieszkań, które mają być zachętą dla lekarzy do przeprowadzki do Płocka.
- Nasza oferta jest powiększona o pozyskanie mieszkania na rok-dwa. Uważamy, że szpital jest dobrze wyposażony, mamy nowoczesny sprzęt i oferta pracy w Płocku jest atrakcyjna, tak samo jak miasto. Co innego możemy zrobić? Nic. Na 30-łóżkowych oddziałach klinicznych w Warszawie jest 15-20 lekarzy specjalistów, do tego tyle samo rezydentów. Na 30 łóżek jest 50 lekarzy. My takich warunków niestety nie zapewnimy. Dlaczego tak jest? Jest zła polityka rozsyłania rezydentów. Lekarze wolą zostać przy swoim mistrzu, niż startować na egzamin z Gostynina. To logiczne. 6 lat studiów, staż, 5 lat rezydentury - to są dorośli ludzie, mają swoje życie. Zakładają rodzinę, osiedlają się. Dajcie dyrektorom możliwości zatrudniania rezydentów. Pieniądze daje minister i określa warunki: tu może, tam nie może. Ten się czuje jak na delegacji w Afganistanie. Dajcie nam wpływ na rezydentów. Między specjalistą z 20-letnim stażem a rezydentem jest dziś 1200 zł różnicy, a to lekarz ma go szkolić i za niego odpowiada. To polityka ministra, spłaszczanie wynagrodzenia.
Pierwszy sukces już jest, choć w skali potrzeb szpitala to niewiele. Od października jedno z mieszkań zajmie rezydentka z Gdańska. W październiku rozpocznie pracę na oddziale ginekologii.
- O 8:30 zaczęliśmy rozmowę, o 8:33 podpisałem zgodę na rezydenturę. Powiedziałem, że jeśli sprowadzi koleżanki i kolegów, to za każdą osobę przyznam 1000 zł premii. Każda rąk do pracy jest przyjmowana - mówi dyrektor.
Dyrektor oferuje nagrodę zwykłym mieszkańcom - za znalezienie lekarza, który jest gotowy pracować na Winiarach, dyrektor wypłaci 5000 zł.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.