Edukacja mierzy się z efektem cofnięcia reformy kilka lat temu. Rząd Prawa i Sprawiedliwości dał wybór rodzicom - czy chcą, żeby ich dzieci poszły do I klasy w wieku 6 lub 7 lat. Są miasta, które naprawdę mierzą się z podwójnym rocznikiem, gdzie o przyjęcie do szkół średnich starają się uczniowie z rocznika 2008 i 2009. Jak tłumaczy Agnieszka Harabasz, dyrektorka Wydziału Edukacji w urzędzie miasta, w Płocku aż takiego spiętrzenia nie ma.
- Wiele społeczności, m.in. nasza podzieliło się i do szkół trafiły dzieci 7-letnie i, po przebadaniu w poradniach, część 6-latków, gotowych do rozpoczęcia nauki w szkole - tłumaczy Agnieszka Harabasz. - Rodzicie podzielili się praktycznie na połowę.
Płock nie zmaga się więc jednorazowo z podwójnym rocznikiem, efekt został rozbity na 2 lata. W 2022 roku i 2023 roku szkoły ponadpodstawowe przyjmą 3 roczniki. Różnica w liczbie rekrutowanych I-klasistów w szkołach średnich jest jednak widoczna gołym okiem.
Rekordowa liczba uczniów w szkołach średnich
W standardowych latach o przyjęcie do szkół średnich starało się 1100-1200 płocczan. W 2022 roku było ich 1437, a w 2023 rekordowe 1685! W 19 płockich szkołach podstawowych są dzisiaj 74 klasy VIII i ci uczniowie starają się o przyjęcie do szkół średnich - liceów, techników i szkół branżowych. Szkoły prowadzone przez Gminę Miasto Płock przygotowały dla nich 2120 miejsc, a to nie koniec, bo do tej liczby nie wliczają się np. Akademickiego Liceum Ogólnokształcącego czy Zespołu Szkół Centrum Edukacji. W całym systemie w Płocku miejsc jest 3819.
W płockich szkołach samorządowych czeka dokładnie:
- 998 miejsc w liceach,
- 800 miejsc w technikach,
- 322 w szkołach branżowych.
Miejsc jest zatem znacznie więcej, niż uczniów, choć trzeba doliczyć także młodzież z okolicznych miejscowości. Zapewne oblężenie, jak co roku, przeżyją czołowe szkoły w Płocku.
- Dodatkowe klasy I będą w czterech liceach - Małachowiance, Jagiellonce, III i IV LO, a także dwie klasy liceum w Zespole Szkół nr 70 - tłumaczy dyrektor Harabasz. - Wyszliśmy naprzeciw wyzwaniu, chociaż liczba miejsc w naszym systemie rekrutacyjnym to ponad 3000. Jeśli chodzi o "wymarzoność" danej klasy, to trzeba sobie z tym poradzić. Wszyscy chcą iść do Jagiellonki, Małachowianki czy III LO, a trzeba wziąć pod uwagę, że nie wszyscy są w stanie sprostać tym kryteriom, wytrzymać rywalizacji w liceach. Mam sygnały od dyrektorów szkół, że rodzice nie patrzą na to, co dziecko osiągnęło, a na to, żeby miało jak najlepsze oceny na świadectwie i są w stanie użyć różnych środków, żeby osiągnąć swój cel. Na świedectwie są piątki albo szóstki, a potem przychodzi weryfikacja. Moim zdaniem to problem dla ucznia, bo ta piątka na świadectwie nie zawsze odwzorowuje wiedzę. Będzie sporo niezadowolonych osób, bo niektórzy się nie dostaną do wymarzonej klasy. Będą musieli wybrać inną drogę, ale to nie znaczy, że gorszą.
Przy rekrutacji do szkół ponadpodstawowych można zdobyć 200 punktów. 100 punktów można zdobyć na egzaminie ósmoklasisty, a kolejne 100 punktów m.in. za oceny na świadectwie: z języka polskiego, matematyki i 2 przedmiotów branych pod uwagę przy rekrutacji. Za "6" jest 18 punktów, za "5" 17 punktów, za "4" 14 punktów, a za "3" 8 punktów - to łącznie możliwe 72 punkty za oceny. 7 punktów można zyskać za czerwony pasek na świadectwie, 3 punkty za udział w wolontariacie i maksymalnie 18 punktów za osiągniecia w konkursach wiedzy czy zawodach sportowych.
- Będzie ciaśniej. Rozmawialiśmy z dyrektorami czy mogą sobie pozwolić na dodatkowe oddziały. To oni znają szkoły najlepiej i dyrektorzy wyrazili taką chęć - mówi dyrektor Harabasz. - Według mojego stanu wiedzy dyrektorzy nie dotrudniają teraz nowych nauczycieli. Część nauczycieli pracuje ponad etat. W przyszłym roku liczba dzieci spadnie, więc musieliby zwalniać. Jak wszędzie ruch kadrowy jest, nauczyciele odchodzą np. na emeryturę. Nowi nauczyciele nie pchają się drzwiami i oknami, co ma związek z wynagrodzeniami, które są niskie - odpowiada na pytanie o zatrudnienie nauczycieli.
O miejsca w czołowych liceach rokrocznie walczy kilkaset uczniów. Niektórzy nie dostaną się do wymarzonych klas. Dyrektorzy mogą wystąpić o zgodę na 36-osobowe oddziały - na tyle zezwala zarządzenie prezydenta w sprawie ustalenia liczby uczniów w oddziałach.
Jak dodaje dyrektor, w ostatnich latach widać zmianę trendu. Jeszcze 10-15 lat mało kto chciał chodzić do technikum czy szkoły zawodowej, dziś branżowej. Dziś topowe klasy w "Elektryku" czy Zespole Szkół nr 70 przeżywają niemal takie samo oblężenie, jak czołowe klasy w liceach.
- "Elektryk" jest oblegany, z tego co wiem szkoła jest już pełna i więcej osób nie pomieści. Dużo chętnych jest też w "70", najmniej w "Budowlance". W ubiegłym roku utworzyliśmy tam klasę dekarską, ale nie otworzyliśmy jej, nie zebrała się młodzież. Są klasy typowo budowlane, ale też np. fotowoltaika czy montaż klimatyzacji, czyli teraźniejszczość i przyszłość. Staramy się dostosować do potrzeb rynku - mówi dyrektor.
Walka o ucznia
W przyszłym roku szkolnym uczniów klas I w szkołach średnich będzie rekorodowo dużo, ale w jeszcze kolejnym ta trend się odwróci, bo... klas VII jest w tym roku wyjątkowo mało.
- Szkoły naprawdę będą walczyć o uczniów - wskazuje dyrektor Harabasz. - Za rok będzie 40 oddziałów mniej, to bardzo dużo.
W dzisiejszych klasach VII są tylko 34 oddziały - będzie to najmniejszy rok w historii. Później będzie już znacznie lepiej, w kolejnych klasach oddziałów jest od 45 do 52. W 2024 szkoły dostać się do wymarzonej klasy będzie znacznie łatwiej.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.