reklama
reklama

Płocki policjant po 14 latach wyrzucony z pracy "jak zepsuta zabawka" w wyniku feralnej interwencji. Czy kara jest słuszna?

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: kadr ze "Sprawy dla Reportera"

Płocki policjant po 14 latach wyrzucony z pracy "jak zepsuta zabawka" w wyniku feralnej interwencji. Czy kara jest słuszna? - Zdjęcie główne

foto kadr ze "Sprawy dla Reportera"

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDo tragicznego ciągu zdarzeń doszło w Płocku 20 i 21 czerwca 2017 roku. Piotr Wieteska trafił do szpitala na Winiarach w stanie agonalnym nad ranem 21 czerwca, miał obrzęk mózgu i po kilku godzinach został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. W tej sprawie skazany został Damian K., którego sąd uznał za winnego feralnego uderzenia, które spowodowało upadek Piotra, ale też dwaj policjanci i lekarka. Sierżant Robert Domański, jeden z policjantów biorących udział w tej interwencji, wskazuje, że kara jest niesprawiedliwa i pozbawiła go środków do życia. Sprawą zajęła się "Sprawa dla reportera".
reklama

Sprawa śmierci 19-letniego Piotra Wieteski wstrząsnęła Płockiem. Przypomijmy, że chłopak przyjechał z Łodzi by spotkać się na żywo z Dagmarą. Młodzi ludzie znali się do tej pory tylko z Tindera, internetowej aplikacji randkowej. Około 21:00 młodzi ludzie wraz z grupą znajomych Dagmary wyszli "na miasto" w Płocku. Nastolatkowie spożywali alkohol, choć Piotr miał nie pić w ogóle. W pewnym momencie doszło do awantury z inną grupą, a poszkodowany został Piotr. Chłopak stanął w obronie Dagmary i jej koleżanek, co przypłacił życiem. Kiedy dziewczyny uciekły na dół, by zadzwonić po policję, Piotr najprawdopodobniej został uderzony przez Damiana K. i uderzył głową i schody. Pokrywa czaszki pękła na 7 cm, podstawa na 12 cm. W ratowaniu jego życia liczyły się każda minuta. 

reklama

Feralna interwencja

Chłopak nie trafił jednak do szpitala. Pierwsza karetka została odwołana, a kiedy w końcu chłopak trafił do szpitala, lekarka na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym wystawiła zaświadczenie, że nie ma przeciwskazań do osadzenia Piotra w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych na komendzie policji. Policjanci nie byli nawet w stanie przebadać Piotra na zawartość alkoholu we krwi - chłopak nie był w stanie wydmuchać odpowiednio dużo powietrza. Mimo to został zamknięty w PdOZ-ecie. Do szpital wrócił nad ranem, gdy był w stanie agonalnym. 21 czerwca zmarł. 

Sprawa toczyła się długi i została rozdzielona na dwa oddzielne postępowania. Jak już wspomnieliśmy, Damian K. został skazany na 3 lata pozbawienia wolności za nieumyślne przyczynienie się do śmierci Piotra. Sąd uznał, że to on wyprowadził feralny cios. W osobnym postępowaniu badane było postępowanie interweniujących policjantów i lekarki. Funkcjonariuszom zarzucono niedopełnienie obowiązków i narażenie Piotra na utratę życia. 

reklama

Do sprawy wróciła "Sprawa dla Reportera". Policjanci bronią sierżanta Domańskiego, który przez 14 lat służył w policji. Jak tłumaczą, to była dynamiczna akcja, a poza tym policjanci nie mają umiejętności rozpoznania tak skomplikowanych przypadków medycznych. Policjantów broni też prof. Krzysztof Bielecki, chirurg. Matka Piotra oraz oskarżyciele posiłkowi pozostają przy swoim stanowisku. Efektem wyroku jest wydalenie policjantów ze służby. Czy słusznie?

Znajomi założyli zbiórkę na rzecz policjanta i jego rodziny. Sprawą zajęła się też "Sprawa dla Reportera". Materiał można zobaczyć tutaj.

reklama

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo