Media społecznościowe z zasady skracają dystans, jaki dzieli ludzi. Odnalezienie kumpli z wojska? Kolegów i koleżanki ze szkoły podstawowej? Znajomego, który lata temu przeprowadził się na drugi koniec Polski? Nie ma problemu, warunek jest tylko jeden - osoba musi chcieć być odnaleziona. Tak działają lub działały najpopularniejsze media społecznościowe na świecie.
Nieco inną ścieżką podążył Twitter. Założenie było proste - w 140 znakach przekazać informację. Po latach "Ćwierkacz" ewoluował, wydłużył wiadomości do 280 znaków, pozwolił tworzyć wątki (kilka dłuższych twittów, w których można omówić zagadnienie). Twitter stał się jednym z najszybszych źródeł informacji, ale też platformą wymiany poglądów czy zwykłych dyskusji. Od kilku miesięcy na Twitterze można tworzyć także pokoje - użytkownicy rozmawiają ze sobą jak przez telefon, tylko w większej grupie.
Płoccy kibice jednymi z pierwszych
Grupa kibiców Wisły Płock szybko podpłapała trend. Z początku w dyskusjach brało udział kilkunastu-kilkudziesięciu fanów Wisły, po jednym ze zwycięstw do pokoju spotanicznie zajrzał trener Maciej Bartoszek i poszło. Dziś na rozkładzie gości, którzy gawędzili z kibicami Nafciarzy za pośrednictwem Twittera oprócz trenera Bartoszka są m.in. Marek Brzozowski, dyrektor Akademii Wisły Płock i trener II drużyny, zawodnicy - Damian Rasak i Damian Michalski, Michał Łada, rzecznik prasowy klubu, ostatnio nawet prezes Tomasz Marzec.
- Po meczu z Górnikiem Łęczną [Wisła przegrała 2:3, mimo iż prowadziła 2:0 - red.] Rafał odpalił pokój i stwierdziliśmy, że nie musimy pisać komentarzy, tylko sobie pogadamy - mówi Iwona Wiśniewska, na Twitterze znana jako @yodynka.
- Każdy był wkurzony, bo powinniśmy wygrać w Łęcznej. Otwieramy pokój i sobie gadamy. Zauważyliśmy, że ludzie się pojawili. Kto chciał, to się wyżalił, rozgadał. Pewne rzeczy trzeba rozchodzić. Mówiliśmy sobie co na plus, co na minus. Nie było potem docinek na drużynę, klub, bo można przegrać. Stwierdziliśmy, że to działa i będziemy robić to często, żeby wyciągnąć negatywne emocje - wskazuje Rafał Gołębiewski, twitterowy @R_G_77_07.
Kibice Wisły od tego czasu spotykają się na Twitterze regularnie - przed meczami, po meczach. Fanom udało się skontaktować z zawodnikami, którzy od czasu do czasu korzystają z medium, a nawet partnerkami - najpierw z kibicami Wisły rozmawiała Natalia Grębowicz-Kamińska, a dopiero później jej mąż. Sygnał dał jednak trener Bartoszek, który po zwycięskim meczu wszedł i dzielił radość z fanami.
- To była wygrana z Jagiellonią, każdy podniecony. Spróbowałem zaprosić trenera, wysłałem. Przyjął, pojawił się w ciągu 10-15 minut i tak się zaczęło. Doszliśmy do wniosku, że jeśli trener przyszedł i otwarcie z nami rozmawiał, to czemu nie rozmawiać regularnie? I tak się zaczęło, staramy się to robić - wspomina Rafał.
Pokój może dać poczucie anonimowości - to już zależy od użytkownika. Niektórzy ukrywają się za avatarami, ale fani i tak wiedzą z kim rozawiają. Inni podają swoje imię lub całe dane, a jeszcze inni w ogóle nie ujawniają swojej tożsamości. Dowolność. Zasady w pokoju są jasne, że kto chce, dostanie możliwość wypowiedzi. Mimo to panuje kultura, nie ma hejtu.
- Wiadomo, w tej rundzie większość meczów na wyjeździe przegrywaliśmy. To często piątek, wieczór, ktoś mógłby napić się alkoholu i powiedzieć coś głupiego. Byliśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni kulturalną atmosferą - mówi Iwona. - Był 1 mały incydent, o którym nie warto nawet mówić. Ktoś skomentował coś z włączonym mikrofonem.
- Można zadać trudne pytanie, ale nie używać łaciny, bo po co? Nie tędy droga. Robimy to dla całej społeczności Wisły - podkreśla Rafał.
Czy trudno namówić piłkarzy do rozmów? Jak wskazuje, dużo dała wizyta trenera Bartoszka. Kolejnych gości udało się namówić za pośrednictwem prywatnej wiadomości na Twitterze, a kolejnym krokiem było wysłanie zaproszenia za pośrednictwem Damiana Michalskiego - obrońca obiecał, że porozmawia z kolegami.
- Z każdą kolejną wizytą jest coraz łatwiej - przyznaje Majkel Eljan.
Pokoje stają się coraz bardziej popularne w całej Polsce. Póki co najwiekszym wydarzeniem w Polsce był pokój kibiów Legii Warszawa #LegiaTalk, w którym na pytania fanów odpowiadał prezes Dariusz Mioduski. Swoje pokoje robią teraz fani niemal wszystkich drużyn w Ekstraklasie. Większość z nich ma większą bazę kibiców, a ich pokoje są liczniej odwiedzane, ale fani Wisły nie mają kompleksów.
- Wiele osób, które na stadionie były kilka lat temu i teraz zaczęli znowu chodzić na mecze. To służy też temu, aktywowaniu społeczności. Bardzo cieszymy się, kiedy przychodzą nowe osoby i zabierają głos - mówi Iwona.
Nafciarzy odwiedzają też znani dziennikarze, np. Łukasz Olkowicz czy znany w Twitterowym środowisku Janekx89.
Nie tylko rozmowy
Choć te piłkarze wspominają raczej pozytywnie. Kibice pytają o plany na przyszłość, grę zespołu, ulubione miejsca w Płocku. Zawodnicy, którzy zdecydowali się odwiedzić pokój, raczej nie mają czego żałować.
- Pamiętam jak Krzysztof Kamiński na początku był strasznie spięty. Nikt nie miał pretensji, była kultura. Miałam wrażenie, że bardzo się wyluzował - wspomina Iwona.
Lepiej rozmawiać po porażce czy przegranej?
- Dla mnie nie ma różnicy. Więcej energii w pokoju jest po przegranej, tak było już od czasów forum Wisły. Po przegranej zawsze były 3 strony, po wygranej 1. Wiadomo, każdy jest wkurzony porażką, ale jest merytorycznie.
Dziś kibice przyzwyczajeni są, że każdy ligowy mecz swojej drużyny mogą obejrzeć w telewizji. Takiej wygody nie ma jednak z meczami wstępnej fazy Pucharu Polski. Na antenie Polsatu mieści się zaledwie kilka spotkań - mecz Wisły Płock z Koroną Kielce nie był transmitowany. Kibice, którzy uczestniczyli w pokoju, mogli posłuchać amatorskiej relacji audio.
- Rozmawialiśmy wewnętrznie, że jak już będę na meczu, to może się połączę i coś powiem. Zakładałem, że jak w kilka minut opowiem co się działo, to będę dalej mecz oglądał. Około 15. minuty się połączyłem i tak jakoś wyszło... Było oczekiwanie, żeby mówić cały czas, to mówiłem. To bardziej audiodeskrypcja, niż komentarz - uśmiecha się Majkel Eljan. - Koniec końców jeśli tak wyszło i było to dobrze odebrane, to super. Dla mnie to jakieś doświadczenie.
Jak mówią, cały czas trwają rozmowy na temat tego, co można zrobić lepiej, co jeszcze wymyślić. Z pomysłów urodził się pomysł zorganizwania... sylwestra. 30 grudnia o 19:47 [godzina nawiązuje do daty powstania klubu - 1947 rok - red.]. Fani, którzy odwiedzą pokój, będą mogli nie tylko dobrze się bawić, ale wygrać nagrody, m.in. koszulkę meczową Damiana Rasaka, Damiana Michalskiego czy Krzysztofa Kamińskiego.
Skoro fani sami mogą porozmawiać z zawodnikami, trenerem, a nawet prezesem klubu, to czy znaczy, że dziennikarze są już zbędni?
- Nie sądzę, zwłaszcza na takim rynku jak płocki. Nie ma w mieście dziennikarza, którzy zajmuje się tylko sportem, nie mówiąc już zajmowaniu się tylko piłką nożną. Uważam, że to uzupełnienie rynku - mówi Majkel Eljan.
- Nie można tego traktować profesjonalnie. Dziennikarze mają szkołę, przygotowanie, trochę rozmów odbyli. My traktujemy to jak dobrą zabawę. Widać, że pokoje nie są do końca płynne, sporo w tym wariactwa - wskazuje z kolei Rafał.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.