Fachowcy i koncerny tłumaczą, że paliwa w Polsce są i tak tańsze, niż większości krajów Unii. A kierowcy pytają: - Ale ile tam ludzie zarabiają, a ile w Polsce? Za płacę minimalną na przykład Niemiec może kupić trzy razy tyle paliwa, co Polak.
Doszło nawet do tego, że prezydent Rzeszowa napisał list do prezesa Orlenu, zarzucił polskim koncernom, że zawyżają ceni i mają zbyt wysokie marże. Pojawiły się specjalne strony w internecie, organizowane są wydarzenia na Facebooku. Teraz protest przybiera jeszcze bardziej konkretne ramy. W kilkudziesięciu polskich miejscach i miastach, w tym także w Płocku, zaplanowano blokady stacji paliw, centrum czy autostrad. W Płocku akcja ma się rozpocząć o godz. 18. Chętni do wyrażenia swego niezadowolenia bardzo wolno ruszą z parkingu przed teatrem, pojadą w kierunku Podolszycach przez Jachowicza, Piłsudskiego i Wyszogrodzką. Zawrócą przy orlenowskiej stacji paliw „Bliska” i z prędkością około 30 km/h wrócą pod teatr.
Ogólnopolscy organizatorzy protestu podkreślają, że celem jest ostrzeżenie rządu, że jeżeli nie zainteresuje się problemem paliw, to zablokują autostrady podczas Euro 2012. A to byłaby kompletna klapa organizacyjna dla imprezy dekady w Polsce. Na płockim przykładzie widać, że to tylko wstępne grożenie palcem, bo przecież o godz. 18 w sobotę ruch jest, ale jak jego natężenie ma się na przykład do liczby aut w piątek w godz. 14-16?
Przypomnijmy, że protest przeciw wysokim cenom paliw odbył się w Płocku także trzy lata temu, gdy paliwo na Mazowszu kosztowało średnio 4,39 zł/l, najwięcej w Polsce (teraz to ok. 5,80 zł/l). W mieście było bardzo wolne tankowanie za grosze, dokładne mycie szyb na stacjach, płacenie jednogroszówkami. Około 50 aut sparaliżowało ruch na kilku stacjach. Były białe karteczki za szybami, faktury, godzinna blokada kilku stacji paliw w Płocku. Rzecznik Orlenu cierpliwie tłumaczył, że wszędzie ceny dyktuje tylko rynek.
Czytaj też: W Płocku najdroższe paliwo i… hamburgery