reklama
reklama

Ojciec Wojtka odpiera zarzuty. - Nie porwałem syna! To wszystko w trosce o jego dobro

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Portal Płock

Ojciec Wojtka odpiera zarzuty. - Nie porwałem syna! To wszystko w trosce o jego dobro - Zdjęcie główne

foto Portal Płock

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościApel płocczanki o pomoc w odnalezieniu dziecka uprowadzonego przez jej byłego męża wywołał wiele emocji. Skontaktował się z nami pan Radosław, ojciec 9-latka, który opowiedział nam swoją wersję wydarzeń.
reklama

Kontynuujemy temat dziecka, które zdaniem jego matki zostało uprowadzone. O sprawie pisaliśmy wczoraj tj, w czwartek, 10 czerwca. Jak informowaliśmy, pani Ludmiła, płocczanka, matka Wojtka, za pośrednictwem mediów społecznościowych i lokalnych mediów wystosowała apel o pomoc. Kobieta prosiła by m.in. nasi czytelnicy pomogli jej znaleźć syna. Z relacji kobiety wynikało, że dziecko miało zostać uprowadzone przez byłego męża płocczanki. Syn miał nie wrócić do domu po zakończonym widzeniu z ojcem.

reklama

Jak przekonywała pani Ludmiła – podczas rozmowy z nami oraz w poście na profilu facebookowym – ojciec dziecka miał być osobą „przemocową”. Z relacji matki wynikało też, że ma ograniczone prawa rodzicielskie. Kobieta skarżyła się też na opieszałe działania policji, którzy mieli działać sprzecznie z prawem nie chcąc odebrać dziecka ojcu.

Inne stanowisko w tej sprawie usłyszeliśmy w płockiej komendzie. Jak podała rzecznik prasowa, przyjęto zawiadomienie w tej sprawie. Cały czas prowadzone jest też postępowanie w kierunku art. 211 KK. Z relacji policji wynika też, że ojciec Wojtka posiada prawa do opieki nad synem

Z naszą redakcją skontaktował się pan Radosław, ojciec Wojtka, który – według relacji byłej żony – przetrzymuje syna od kilku dni. Ma on zupełnie inną optykę całą sytuację, a swoje zachowanie argumentuje troską o dobro dziecka. Zaprzecza również informacjom, że porwał Wojtka.

reklama

- Było odwrotnie. Była żona przyprowadziła mi syna pod blok wieczorową porą – przekonuje pan Radosław. – Chłopca znalazła jego babcia i przyprowadziła do mieszkania. Syn tego samego dnia powiedział, że nie chce wracać do mamy, że czuje się tam źle – dodaje.

Pan Radosław odpiera zarzuty, które przedstawiają go jako nadpobudliwego, agresywnego człowieka. Zaprzecza też informacjom, jakoby w jakiś sposób manipulował dzieckiem.

- Jestem osobą spokojną. Po artykułach otrzymywałem zresztą mnóstwo telefonów od ludzi, którzy nie dowierzali w to co czytają. Nigdy nie manipulowałem dziećmi! – deklaruje.

A co z opinią sądu, zgodnie z którą dzieci – w obawie przed agresją ojca – wolą zostać z matką? 

reklama

- W mojej opinii dzieci były do tego badania odpowiednio przygotowane – stwierdził wymownie w rozmowie z nami pan Radosław.

Z ustaleń funkcjonariuszy policji wynika, że pan Radosław ma prawa do syna, dlatego też mundurowi nie mogą podjąć interwencji i odsyłają rodziców do Sądu Rodzinnego. Wersję policji potwierdza też ojciec 9-latka.  

- Mam pełnię praw wychowawczych i opiekuńczych - zapewnia. - Jedynie ograniczenia dotyczą decydowania o sprawach związanych ze szkołą. Jak uzasadniała sędzina, jeśli na przykład dziecko ma jechać na wycieczkę, a rodzice są w konflikcie, to osobą decyzyjną jest mama Wojtka. Zresztą tak naprawdę dzieci zostały przy mamie głównie dlatego, by nie wprowadzać większego chaosu w ich życiu – tłumaczy. 

W rozmowie z nami ojciec Wojtka przekonuje, że pani Ludmiła od samego początku wiedziała gdzie znajduje się dziecko.  

- Przecież nie mogło być inaczej, skoro moja była żona, wraz z partnerem, przywiozła syna pod moje drzwi – argumentował. – Przywieziono Wojtka pod blok jego babci wiedząc, że tam obecnie mieszkam – dodaje.

O miejscu pobytu dziecka wie też policja, która – zgodnie z relacją pana Radosława – została powiadomiona o całej sytuacji. Dzielnicowy miał zresztą kilkukrotnie kontaktować się z dzieckiem.

– Żona przyjeżdżała pod mój dom, podejmowała próby rozmowy z synem, namawiała go do powrotu, ale on nie chce – opisuje pan Radosław. – To wszystko działo się także w obecności policjanta. 

Nasz rozmówca potwierdza jednak, że zgodnie z tym co mówi pani Ludmiła, Wojtek nie chodzi do szkoły. Dlaczego?

- Syn boi się, że odbierze go z niej mama z wujkiem – mówi wprost ojciec dziecka. – Rozmawiałem z dyrektorem szkoły, który zna całą sytuację. Otrzymujemy na wirtualny dziennik pracę domową, uczymy się i odrabiamy lekcje. Wszystko jest tu od początku jasne.

Płocka policja przekonuje, że ma „związane ręce” w tej sytuacji i radzi zażegnać spór przy udziale sądu rodzinnego. Pan Radosław z kolei zapowiedział dalszą walkę o syna i pozostałe dzieci. 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama