Rodzinny dramat rozpoczął się 5 czerwca. To wtedy właśnie syn pani Ludmiły, Wojtek, miał spotkać się z byłym mężem płocczanki.
- Syn nie wrócił do domu po kontakcie z ojcem, który według wyroku i postanowienia sądu zakończył się w sobotę 5 czerwca o godzinie 15 – opowiada kobieta dodając, że sprawa została zgłoszona na policję. - W niedzielę na interwencję przyjechali bardzo młodzi, niedoświadczeni policjanci, bez żadnej wiedzy jak postępować w takiej sytuacji. Nie słuchali nawet moich wyjaśnień, które są w tej sprawie kluczowe – relacjonuje.
Jak przekonuje pani Ludmiła, ojciec dziecka jest osobą „przemocową” i oskarżoną o znęcanie. Z relacji matki wynika, że ma ograniczone prawa rodzicielskie i zasądzone kontakty raz w tygodniu - w weekend.
- Policja dostała wszystkie informacje. Mój były mąż ma ograniczone prawa do decydowania o istotnych sprawach dziecka, więc też o miejscu pobytu - przekonuje. - Policja powinna zacząć działać od razu - kontynuuje. - Sąd zadecydował, że dzieci zamieszkają przy mnie, przy ich matce. W opinii zespołu sądowych specjalistów, dzieci opowiadały o sytuacjach przemocy ze strony ojca i stąd ta decyzja – dopowiada pani Ludmiła.
Od poniedziałku 7 czerwca chłopca nie ma w szkole. To, według płocczanki, też celowe działanie byłego męża.
- Wojtek jest dzieckiem, które uwielbia swoją szkołę, Panią, dzieci, swojego Pana ze świetlicy, zbiórki zuchowe czy zajęcia – opowiada zrozpaczona matka. - Gra główną rolę w musicalu szkolnym i zapewniam, że sam by z tego nigdy nie zrezygnował. Został zmanipulowany, przymuszony do pobytu z ojcem i jest przetrzymywany. Co gorsza nie wiadomo gdzie! - przekonuje.
W płockiej komendzie zostało złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa z art. 211 KK, tj. uprowadzenie lub zatrzymanie małoletniego. Według kobiety policja odmówiła jednak przyjęcia zgłoszenia o zaginięciu. Pani Ludmiła, widząc w jej opinii bezradność płockiej policji, rozpoczęła poszukiwania na własną rękę.
- Oficjanie nie wiadomo gdzie jest Wojtek. Dostałam jednak drogą "pantoflową" informację, że przebywa u swoich dziadków. – wyjaśnia. - Rodzina ojca dziecka jest tak przez niego zastraszona, że opowiada niestworzone historie, gdyż boi się przeciwstawić. Czekamy na dalszy rozwój wypadków, jednak jeszcze dziś jadę do komendanta policji ze skargą – wskazuje.
Dlaczego policja nie reaguje? By to wyjaśnić skontaktowaliśmy się z płocką komendą. Jak się okazuje, opisywana przez nas sytuacja jest w miejskiej jednostce doskonale znana. Płoccy policjanci przekonują, że przyjęli zawiadomienie w tej sprawie. Co więcej, wbrew temu co mówi kobieta, prowadzone jest postępowanie w kierunku art. 211 KK, a materiały zostały przesłane do prokuratury.
W płockiej komendzie przekonują też, że ojciec Wojtka nie został w żadnym stopniu pozbawiony praw do opieki nad synem.
- Należy w tej sprawie wskazać na najważniejszy fakt - odpowiedzialność za przestępstwo z art. 211 k.k. jeden z rodziców dziecka może ponieść tylko wówczas, gdy jego władza rodzicielska została ograniczona lub gdy został jej pozbawiony – podaje Marta Lewandowska, oficer prasowy płockiej policji. - W przeciwnym razie oboje rodzice są osobami „powołanymi do opieki nad małoletnim poniżej lat 15” w rozumieniu tego przepisu. Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że ojciec dziecka nie ma ograniczonych praw rodzicielskich - dodaje.
Policja zapewniona również, że podjęto odpowiednie działania, które są w tym przypadku możliwe do wykonania w świetle prawa.
- Po zgłoszeniu porwania rodzicielskiego, zgodnie z obowiązującymi przepisami w tym zakresie wynikającymi z Zarządzenia nr 48 KGP z dnia 28 czerwca 2018 roku, policjant przyjmujący zgłoszenie od kobiety sporządził dokumentację, która dzisiaj zostanie przekazana do Sądu Rodzinnego w Płocku – wyjaśnia Lewandowska.
Funkcjonariusze podkreślają, że to właśnie Sąd Rodzinny jest jedynym decydentem w tej sprawie. Rzeczniczka wskazuje, że policja wykonała wszelkie niezbędne czynności zgodnie z obowiązującymi przepisami, a dalsze kroki zależą od sądu.
Wiemy też, że policja skontaktowała się z ojciem Wojtka i samym dzieckiem, które jest całe i zdrowe. Lewandowska podkreśla, że najważniejsze w tej sprawie jest dobro chłopca.
- Dlatego w ramach prowadzonych czynności policjant nawiązał bezpośredni kontakt z dzieckiem i jego ojcem – wyjaśnia Lewandowska. - Chłopiec czuł się dobrze, był zadbany i nic nie wskazywało na to, żeby jego zdrowiu lub życiu zagrażało niebezpieczeństwo i ta informacja została we wtorek przekazana matce chłopca - dopowiada.
Pomimo tego pani Ludmiła prosi o kontakt każdego kto widział Wojtka i jego ojca. Kobieta ma pewność, że chłopiec jest w Płocku.
- Czeka na niego jego stęsknione rodzeństwo Miłosz i Zuzia - mówi zrozpaczona. - Ojciec Wojtka porusza się srebrnym suvem marki Volvo lub zielonym VW Polo. Wczoraj [w środę 9 czerwca - dop. red.] byli widziani na płockiej starówce na rowerach - wskazuje.
Kobieta zostawia zdjęcie i telefony kontaktowe oraz szczegóły dotyczące wymienionych wyżej pojazdów, we wpisie na Facebooku.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.