Wszystkie płockie czyściochy, uwielbiające szorować się mydłem pachnącym i pieniącym się jak szalone z pewnością zainteresują się miłą nowiną - otóż na rogu Mickiewicza i Kochanowskiego została otwarta najprawdziwsza Mydlarnia. Czego tam nie ma!
Pachnidło, bo tak właścicielka mydlanego interesu postanowiła nazwać swój biznes, to nazwa w pełni zasłużona - intensywny zapach wydobywa się na zewnątrz, wabiąc klientów do środka. Zresztą niemal od dwóch tygodni całe skrzyżowanie Kochanowskiego i Mickiewicza pachnie tak jakby je ktoś właśnie wyszorował!
Na półkach - wielobarwne, różnokształtne mydła, niektóre wyglądają jak bezowe babeczki, słodkie muffinki, torciki z wisienką, przezroczyste sztabki z zatopionymi kolorowymi kwiatami. Wszystkie pachną jak świeże owoce z targu, jak truskawki z bitą śmietaną, jak kokos, który właśnie rozłupał się pod drzewem w egzotycznych krajach albo znana z dzieciństwa balonowa guma do żucia. Czasami aż ślinka cieknie!
- Wszystkie produkty są w stu procentach naturalne, ręcznie robione, zawierają masło shea i masło kakaowe - mówi Jolanta Wawrzyniak, właścicielka Mydlarni. Postawiła na mydlany biznes, gdy po stracie pracy jako bezrobotna osoba szukała pomysłu na siebie. Z wykształcenia jest kosmetyczką, dyplom uzyskała w Stanach Zjednoczonych, w których mieszkała kilkanaście lat. Ale do pracy w salonie kosmetycznym nie ma już sił i zdrowia, wymyśliła więc mydlarnię. Pomysł narodził się przypadkiem. - Uwielbiam oglądać blogerki, które na Youtube prezentują różne kosmetyczne nowinki - opowiada Jolanta Wawrzyniak. - Jedna z nich zachwalała kosmetyki Bomb Cosmetics, które mnie zaintrygowały, i tak się zaczęła moja przygoda z mydlarnią.
Bo okazało się, że w Płocku kosmetyków tej angielskiej firmy praktycznie nie ma. Jedna jedyna hurtownia jest w Warszawie. Pani Jolanta nawiązała z nią współpracę, stała się pierwszą w Płocku przedstawicielką pachnących specyfików w Płocku i okolicy, a potem sprowadziła kosmetyki i otworzyła mydlarnię.
- Dzięki nim można zrobić sobie we własnej łazience swoje osobiste, luksusowe SPA - mówi pani Jolanta i pokazuje wszystkie swoje specjały.
Kolorowa babeczka jak ciasteczko z bezy i lukru z oszałamiającym zapachem jaśminu, deser kakaowy pachnący czekoladą i pomarańczą czy aromatyczna Pink Polka starczą na trzy-cztery cudowne kąpiele. Na dłużej - większe muffiny, na przykład o zapachu truskawki z bitą śmietaną. Musującą niczym szampan wannę wypełnimy sobie kulami musującymi. Czy można wymarzyć sobie lepszy relaks po ciężkim dniu pracy, staniu w korkach, odbieraniu komórki z częstotliwością co trzy minuty i zdartym odciskiem na stopie po niewygodnych szpilkach niż wanna pełna piany pachnącej jak łąka albo jak lody waniliowe? (pół łyżeczki masy wystarczy, by piany niemal nie można było ogarnąć! - zapewnia właścicielka). Peeling cukrowy zetrze zrogowaciały naskórek, do tego budyń waniliowy do wtarcia w ciało po kąpieli, potem maska na wysuszone od zmywania ręce, balsam kokosowy na spękane wargi, świeca z olejkami eterycznymi…
Szare mydło i śluz ślimaka...
Ale kolorowe babeczki i kule to nie wszystko. Pani Jolanta już wciela w życie kolejny pomysł. - Właśnie szukam kolejnych półek w Internecie - mówi. - Zamówiłam już mnóstwo kosmetyków typowo leczniczych, np. mydła dla osób cierpiących na łuszczycę, trądzik czy łupież, a także tych, którzy szukają naturalnych metod na codzienne dolegliwości - ból głowy, reumatyzm, przeziębienia.
Do kupienia będą więc m.in. maści ze śluzem ślimaka, gęsim tłuszczem czy jadem żmii. Wszystkie mają działanie rozgrzewające. - Jeszcze w tym miesiącu pojawią się kosmetyki od Babuszki Agafii, rosyjskiej firmy będącej prawdziwym hitem w Europie - zapowiada właścicielka Mydlarni.
Niebawem na półkach w mydlarni będzie też dostępne… szare mydło. - Któregoś dnia przyszedł do sklepu nastolatek i zapytał o szare mydło - opowiada ze śmiechem właścicielka Pachnidła. - Jak to mydlarnia bez szarego mydła? Tak być nie może!
- Nie zapominamy też o panach i dzieciach - mówi. - Mamy dla nich np. kule musujące w kształcie granatów i o męskim zapachu, które idą jak świeże bułeczki przed Dniem Chłopaka, a dla dzieci babeczki z kaczuszką czy biedronką. Wszystkie produkty są naturalne i bezpieczne, nie były testowane na zwierzętach.
Mydlarnia zamierza trzymać się kalendarza i nadążać za aktualnymi potrzebami - dlatego jeśli nie macie pomysłu na urodziny, imieniny, parapetówkę, prezent na Mikołajki, pod choinkę, na Walentynki itp., wpadnijcie do Pachnidła na rogu Kochanowskiego i Mickiewicza.
Na zdjęciu pani Jolanta w mydlarni, fot. Mydlarnia Pachnidło