Wielu kierowców przecierało oczy ze zdumienia widząc krowy przechadzające się ulicą Kolejową. Niektórzy używali klaksonów, czym płoszyli zwierzęta. Jak doszło do tego, że stadko krów w ogóle wydostało sie?
- Prawdopodobnie przewrócił się jeden ze słupków ogradzających łąkę, na której pasły się krowy, przez co przestał działać pastuch. Wykorzystały to krasule - w liczbie około 16 sztuk postanowiły zwiedzić pobliską okolicę. Musiały przemieszczać się dość dynamicznie, bo przeszły około dwa kilometry, zanim na pomoc zwierzętom wezwano mundurowych - mówi Jolanta Głowacka, rzecznik prasowy płockiej straży miejskiej.
Jak relacjonuje Głowacka, w czasie interwencji do strażników podszedł mężczyzna, który wiedział kto jest właścicielem krów. To rolnik z obrzeży Płocka. Strażnicy pojechali więc by powiadomić mężczyznę o uciecce. Ten był zaskoczony.
- Funkcjonariusze oraz właściciel krów nie chcieli stresować zwierząt. W sobie tylko znany sposób przekonali krowy, by szły spokojnie poboczem i tak odtransportowali je do zagrody. Niestety wielu kierowców używało klaksonu mijając zwierzęta, przez co je płoszyli - mówi Głowacka.
Właściciel krów został ukarany 500-złotowym mandatem za niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.