– Występ dla publiczności, która tak bardzo kocha muzykę był dla mnie olbrzymią przyjemnością – wyznał Bogusław Morka w rozmowie z Portalem Płock tuż po zakończeniu swojego recitalu. – Przeżycie było dla mnie tym większe, że mogłem śpiewać przy akompaniamencie bardzo dobrej orkiestry doskonale poprowadzonej przez Tomasza Tokarczyka.
Solista Teatru Wielkiego Opery Narodowej i Teatru Muzycznego Roma jest najpopularniejszym obecnie śpiewakiem operowym i operetkowym. Przede wszystkim ze względu na piękny, ciepły głos, kojarzący się z najlepszą szkołą włoskiego bel canta. Ale Bogusław Morka równie dobrze jak z operą, operetką i musicalem radzi sobie również z dużo lżejszym repertuarem.
I właśnie taki lekki program z pogranicza rozrywki i muzyki klasycznej przygotował artysta na swój płocki koncert „Bogusław Morka zaprasza na melodie świata”. Do udziału w nim zaprosił również sopranistkę Ewelinę Chrobak-Hańską.
Część pierwszą można byłoby określić jako podróż po Austrii i krajach latynoskich. Płocka Orkiestra Symfoniczna tym razem swój kunszt demonstrowała grając piękne i melodyjne walce oraz „Marsz Egipski” Johanna Straussa syna. W tym ostatnim utworze płoccy symfonicy dali również próbkę swoich umiejętności wokalnych. W drugiej części POS zagrała między innymi piąty i szósty Tańce Węgierskie Johannesa Brahmsa.
Trzeba jednak podkreślić, że tym razem orkiestra dyskretnie usunęła się w cień Bogusława Morki. Już pierwsze jego pojawienie się na scenie – zanim zdążył cokolwiek zaśpiewać – wywołało poruszenie. Czyż jednak mogło być inaczej? Doskonały strój, nienaganne maniery, wielka kultura bycia – to wszystko było doskonale widoczne już na pierwszy rzut oka.
A jednocześnie dało się wyczuć, że żaden gest artysty nie był przypadkowy. Wszystko było przemyślane tak, aby publiczność wiedziała, że wszystko, co dzieje się na scenie, dzieje się wyłącznie dla jej przyjemności. I aby widzowie poczuli, że sprawianie im radości daje mnóstwo przyjemności występującym artystom. Stąd po każdym utworze skłony we wszystkie strony – zarówno do widowni, jak i do orkiestry, a także podawanie ręki dyrygentowi.
Ciekawostką jest fakt, że Bogusław Morka doskonale czuł się również jako wykonawca utworów komponowanych dla kobiet – „Besame mucho”, „La vie en rose”, „Love story” czy zaśpiewane na bis „Fascination”. Oczywiście, w repertuarze śpiewaka nie zabrakło również typowo „męskich” utworów. Było też kilka duetów z Eweliną Hańską, z których najlepiej zabrzmiał doskonale znany ze „Skrzypka na dachu” utwór „To świt, to zmrok”.
O pani Ewelinie – wyłącznie z kronikarskiego obowiązku – napiszemy jedynie tyle, że pojawiła się na scenie parokrotnie, śpiewając m.in. „Tango Jalousie”, „Over de Rainbow” i „Quiere me mucho”.