reklama

Molo ciąg dalszy. Co z tą rozbiórką?

Opublikowano:
Autor:

Molo ciąg dalszy. Co z tą rozbiórką? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościCo się dzieje z molo, a raczej dlaczego nic się nie dzieje? - Dzieje się, dzieje - zapewnia szef Miejskiego Zespołu obiektów Sportowych.

Co się dzieje z molo, a raczej dlaczego nic się nie dzieje? - Dzieje się, dzieje  - zapewnia szef Miejskiego Zespołu Obiektów Sportowych.

Podest wejściowy na płockie molo musi być rozebrany w trybie pilnym, bo grozi awarią budowlaną - orzekli w połowie grudnia eksperci z Instytutu Badawczego Dróg i Mostów, którzy wykonywali ekspertyzę nadwiślańskiego cudu na wniosek MZOS. W swojej opinii dowiedli, że przyczyną znikających i uszkodzonych pali podtrzymujących konstrukcję jest fakt, że poznańskie biuro projektowe Modern Construction Systems w swoim projekcie nie przewidziało dodatkowych zabezpieczeń konstrukcji przed krą. Zeszłoroczny zimowy lodochód na Wiśle uszkodził cztery pale pod pomostem, z których jeden zupełnie się wyłamał, a reszta przestała przestały spełniać swoją funkcję. To wszystko wpłynęło na ostateczną opinię ekspertów, że pomost jest zagrożony totalnym zawaleniem - duży lodochód (którego na razie - odpukać - mało sroga zima nam oszczędza) może spowodować, że po prostu spadnie on do rzeki.

Wyniki ekspertyzy z pewnością ucieszyły wykonawcę, czyli konsorcjum firm z Bilfinger Berger na czele - już pod koniec grudnia przedstawiciel wykonawcy zapowiedział, że skoro zdaniem IBDiM jest to wina projektanta, nie zamierza tych prac wykonywać w ramach gwarancji. Jak już pisaliśmy, również projektant nie poczuwa się do winy. W tej sytuacji jest więcej niż pewne, że płockie molo trafi do prokuratury. I to niedługo.

W każdym razie Nowy Rok powitaliśmy już z molo zamkniętym na cztery spusty - całkowicie wyłączony z użytkowania decyzją powiatowego inspektora nadzoru budowlanego został nie tylko felerny pomost, ale i całe molo. Tadeusz Potrzuski nakazał również usunąć zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego oraz bezpieczeństwa mienia do 30 kwietnia.

Wszystkim wydawało się, że od tego momentu kwestią kilku dni będzie rozbiórka felernego pomostu. A tu prawie kończy się styczeń, a przy molo nic się nie dzieje... - Cały czas coś się dzieje, walczymy non stop, studiujemy dokumenty i ciągle podejmujemy jakieś działania - zapewnia dyrektor MZOS, Andrzej Zarębski. - Po prostu nie możemy tak sobie z dnia na dzień rozebrać pomostu.

A to dlatego, że wtedy można byłoby od razu pożegnać się z gwarancją. - Z tego względu w czwartek wysłaliśmy wezwanie do Bilfinger Berger z żądaniem naprawienia ujawnionych wad i usterek, które powodują utratę stateczności pomostu i skutkują wyłączeniem obiektu z użytkowania, do czego zobowiązuje wykonawcę umowa między jednostką a spółką - relacjonuje szef MZOS. - Domagamy się doprowadzenia pali do stanu pierwotnego i przywrócenia funkcjonalności całego molo w terminie do końca lutego. W ciągu siedmiu dni od wysłania tego pisma powinny rozpocząć się prace.

Powinny, ale szanse na to są chyba marne, skoro Bilfinger Berger nie poczuwa się do odpowiedzialności za stan pomostu i pewnie ani myśli o poprawkach w ramach gwarancji, jako że wina według ekspertyzy leży po stronie projektu. Ale chociaż szanse na podjęcie prac w ramach gwarancji są właściwie żadne, MZOS musiał wykonać taki ruch, by ona nie przepadła. - Dopiero wówczas, gdy wykonawca nie podejmie się tych prac, będziemy mogli zlecić usunięcie usterek innym podmiotom i obciążyć kosztami wykonawcę - tłumaczy Andrzej Zarębski.

Dopiero po uporaniu się z tymi wszystkimi formalno-prawnymi aspektami, będzie można pomyśleć o rekomendowanej przez Instytut rozbiórce. Ale znowu - to też nie takie proste. MZOS wystąpił do IBDiM z zapytaniem, czy to on nie mógłby opracować projektu rozbiórki pomostu wejściowego, ale Instytut odpowiedział, że nie jest w stanie. Kolejnym krokiem będzie więc ogłoszenie zamówienia na projekt demontażu, a jeszcze następnym - wybór wykonawcy, który się tego podejmie. Można przypuszczać, że nie będzie nim Bilfinger Berger. - Trudno w tym momencie powiedzieć, kto będzie brany pod uwagę przy naprawianiu usterek i wad, myślimy między innymi o Muniserwisie jako jednostce budżetowej - zapowiada Zarębski i dodaje, że nakazane przez inspektora nadzoru budowlanego „usunięcie zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego oraz bezpieczeństwa mienia do 30 kwietnia” nie oznacza demontażu całego pomostu… - Zapytaliśmy Instytut, czy możliwy jest jeszcze inny wariant , a mianowicie, że nie zostanie rozebrany cały pomost, a jedynie uszkodzone jego części w ten sposób, żeby w razie czego można się było dostać na molo (w pierwotnej wersji zakładającej rozbiórkę całości pomostu, molo zostałoby odcięte od brzegu - przyp. red.) - Według ekspertów z Instytutu, ten wariant również jest możliwy, więc rozważamy obydwa.

Czytaj też:

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE