Jednym z elementów reformy oświaty, która będzie obowiązywała od 1 września, jest zamiana szkół zawodowych w dwustopniowe szkoły branżowe. Zmiana szyldów nie przełożyła się jednak na zainteresowanie uczniów. Młodzież nadal wykazuje mizerne zainteresowanie tego typu placówkami. Miasto chce to zmienić.
Od kilkunastu lat jest widoczna tendencja, która niekoniecznie jest dobra dla rynku pracy i samych zainteresowanych. Uczniowie dużo częściej wybierali licea ogólnokształcące, a potem studia. Liczba Polaków z wyższym wykształceniem poszybowała w górę, ale niekoniecznie jest to związane z potrzebami pracodawców. Dużo łatwiej dziś o pracę dla spawacza czy budowlańca niż prawnika lub socjologa.
Urząd Miasta przez kilka ostatnich lat sporo zainwestował w szkolnictwo zawodowe, a płockie placówki mają tam aż 450 miejsc. Chętnych jest jednak dużo mniej.
- Chętnych do nauki w tych szkołach jest ok. 150 uczniów - zdradził prezydent Andrzej Nowakowski. - Chcemy zmienić ten trend. Dlatego na najbliższej sesji zaproponujemy radnym wprowadzenie stypendiów miejskich dla uczniów płockich szkół branżowych.
Projekt zakłada, że stypendium będzie wypłacane każdemu uczniowi, który zdecyduje się na naukę w szkole branżowej. W I klasie byłoby to co miesiąc 100 złotych, w II 150 złotych, a w III już 200 złotych. Stypendium byłoby wypłacane przez cały rok szkolny, czyli 10 miesięcy.
Warunki otrzymywania stypendium są naprawdę minimalne. Wystarczy utrzymać odpowiednią frekwencję i zdać do następnej klasy. Brak promocji czy słaba frekwencja będą skutkowały obniżeniem lub odebraniem stypendium. Środki zostaną przyznane wszystkim uczniom szkół branżowych, nie tylko płocczanom, bez względu na status materialny.
- To trochę jak jeszcze niedawno było z kierunkami zamawianymi na uczelniach wyższych - obrazował prezydent. - Być może inne miasta też stosują takie podejście, ale na nikim się nie wzorowaliśmy. To nasz pomysł.
Do wdrożenia pomysłu potrzeba już tylko zgody radnych. Czy to jednak właściwe rozwiązanie?