Podczas sesji powrócił problem mieszkańców z bloków przy ul. Żyznej. W rezultacie doszło do słownej utarczki, kto więcej i skuteczniej pomaga, kto mówi prawdę i czy na dobrą sprawę Ratusz może cokolwiek pomóc.
A wszystko zaczęło się na sesji od informacji radnej Wioletty Kulpy o rozmowach toczonych w Ministerstwie Sprawiedliwości i Ministerstwie Inwestycji i Rozwoju z udziałem senatora Marka Martynowskiego, radnej oraz pełnomocnika mieszkańców z bloków przy ul. Żyznej, którzy kupili mieszkania od dewelopera Stefana Karczewskiego. Radna Prawa i Sprawiedliwości zaproponowała wspólne spotkanie przedstawicieli Ratusza, radnych, przedstawiciela spółki Wodociągi Płockie, Fortum, pełnomocnika mieszkańców. – A także pana Karczewskiego, o ile ten wyrazi zgodę. W przypadku każdego z tych bloków problem przedstawia się nieco inaczej. W okresie letnim wyłączono ciepłą wodę. Chodzi też o przyłącze cieplne.
Mieszkańcy rachunki regulują za pośrednictwem dewelopera, a ten... zalega z opłatami. Kulpa mówiła dalej: – W okresie wakacyjnym to jeszcze nie była duża kwota do uregulowania, teraz będzie większa. Dodatkowo żąda zwrotu za wykonanie przyłącza cieplnego od firmy Fortum. Zbliża się okres zimowy. Mieszkańcy już się dogrzewają piecykami elektrycznymi. Dlatego powinniśmy zaaranżować spotkanie, aby wypracować porozumienie.
Prezydent zapewniał, że ma świadomość trudnej sytuacji i Ratusz od dawna czyni starania, by pomóc, w tym w rozmowach z Wodociągami Płockimi i Fortum. – Nie było prośby od mieszkańców o spotkanie. Jeśli będzie, to porozmawiamy. Zwłaszcza, że sprawa dotyczy relacji dewelopera z mieszkańcami. Billboardy pani radnej wisiały na nośnikach pana Karczewskiego, więc być może ktoś z komitetu wyborczego pani radnej ma możliwość rozmowy z nim i być może pan Karczewski stawi się na spotkaniu, w sposób pozytywny odpowie na potrzeby mieszkańców.
To rozsierdziło radną PiS: – Pan prezydent woli złośliwości niż zająć się problemami mieszkańców. Banery wisiały na ogrodzeniu w Borowiczkach tak, jak innych kandydatów. To żadna przeszkoda, aby dalej zajmować się tematem. Panie prezydencie, to ja, nie pan, jeżdżę w tej sprawie do Warszawy razem z senatorem, aby zamknąć temat. Jeśli pan uważa, że mieszkańcy mają prosić o zorganizowanie spotkania, to w takim razie ja, jako radna, na którą oddało głos 2 tys. 743 płocczan, zwracam się publicznie o takie spotkanie. Sama zadzwonię do spółki, do Fotum też i do pana Karczewskiego, do mieszkańców mogę również. Tylko niech pan ustali termin i miejsce.
Po tych słowach do dyskusji włączył się wiceprezydent Jacek Terebus. – Jak już mamy się tak chwalić, to na mnie 2 tys. 313. Pan przewodnicząca, pani zainteresowała się sprawą dopiero w kampanii wyborczej. Zaczęła pani jeździć do ministerstwa. A to na sesji padła prośba, czy możecie państwo coś przyspieszyć lub pomóc. Myśmy skierowali w maju wniosek do ministerstwa i odpowiedź była negatywna. Ale wtedy państwo się tym nie interesowaliście, dziś natomiast prosicie o spotkanie w imieniu mieszkańców. Takie spotkania organizowane były wielokrotnie, w tym z Fortum i miejską spółką. Jeśli pani mówi, że mamy zrobić coś, to ja rozumiem, że mamy wyjść poza prawo, bo deklaruję pani, że w tej złożonej sprawie wyczerpaliśmy już możliwe kroki. Węzeł cieplny jest własnością pana Karczewskiego. Nie ma umów, bo nie ma pozwolenia na użytkowanie budynku, a to pozwolenie jest podstawowym warunkiem.
Skwitował: – Mieszkańcy z bloku przy Żyznej 47, którzy zakupili mieszkania od pana Karczewskiego, mieszkają tam nielegalnie. Powiedzmy to wprost, bo potem mówi się, że urząd czegoś nie dopełnił lub nadzór budowlany. Nie można wprowadzić się do mieszkania, jeśli nie ma pozwolenia na użytkowanie. Łącze się z tymi osobami w dramacie, w którym są. Kupili mieszkania na podstawie umowy, która nie funkcjonuje w obrocie prawnym. Budynek jest bliski odebrania, ale nadal ma braki formalne, których deweloper nie uzupełnia. Urząd miasta wykonał wiele pracy przez kilka lat poza tymi, które w ostatnim czasie pani wykonała. Nie szukamy sensacji na sesji. Mówimy o deweloperze, który musi dopełnić podstawowych i pierwszych czynności, aby w ogóle mógł sprzedawać i zasiedlać budynek. Były spotkania z przedstawicielami Fortum i Wodociągów Płockich. My ze swojej strony więcej nie możemy zrobić.
O głos ponownie poprosiła radna Kulpa. – Z całą odpowiedzialnością powiem, chociaż prezydent Nowakowski często nadużywa tego słowa, że pan najzwyczajniej kłamie, panie wiceprezydencie, jeśli pan twierdzi, że zaczęłam się interesować sprawą dopiero w okresie kampanii wyborczej. Niech pan pójdzie i powie to mieszkańcom. Jestem ciekawa, co panu powiedzą. To wierutne kłamstwo, którego pan nadużywa. Nie zacietrzewiajcie się na stanowiskach, nie okopujcie, tylko wyznaczcie miejsce i termin spotkania, aby porozmawiać.
Terebus wypomniał jej, gdzie była, kiedy pisano wniosek do ministerstwa. – Na sesji zadeklarowała pani pomoc, więc proszę nie nadużywać słowa „kłamie”. Nie da się tego tematu zamknąć jednym spotkaniem. Takich było kilkadziesiąt. Dwu- czy trzykrotnie było z Wodociągami, z Fortum było już blisko porozumienia, ale aby funkcjonować w obrocie prawnym, musi być zgodne z prawem. Jestem ciekaw, jak można podważyć tamtą opinię ministerstwa po naszym wniosku o uzyskanie odstępstwa. Pani mówi, że minister pracuje nad odstępstwem, a przecież wcześniej napisał jednoznacznie, że takiego odstępstwa nie będzie. Tu nawet zmiana planu miejscowego nie pomogła. Pewne wymogi techniczne muszą być spełnione. Możemy przyprowadzić 15-20 mieszkańców, z którymi jesteśmy w stałym kontakcie.
Przy tak rozkręcającej się dyskusji przewodniczący rady Artur Jaroszewski uczulał, że ta rada miasta nic już nie zdziała, za tydzień rozpocznie się nowa kadencja, w której zasiądzie 2/3 obecnego składu radnych. – Może to powinna być jedna z pierwszych spraw, jednak w pierwszej kolejności na komisjach merytorycznych.
Kulpa nie przychyliła się do jego wniosku, aby głos zabrał już tylko mieszkanka z bloku przy ul. Żyznej. – Fakt, było spotkanie z mieszkańcami na osiedlu Zielony Jar. Prezydent ogłosił, że skierował pismo do Ministerstwa Inwestycji i Rozwoju. Publicznie prosiłam o udostępnienie pisma. Dostałam je, ale od mieszkańców. Zaczęłam jeździć do ministerstwa, kiedy dowiedziałam się o negatywnej odpowiedzi. A może zaczniemy wspólnie działać? My się tą sprawą interesujemy cały czas. Kiedy zmienialiśmy miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w zakresie wysokości kondygnacji bloku, pan nam nie mówił, że będzie potrzebne odstępstwo budowlane. Dowiedziałam się o tym w tym roku.
– Z pismem pani kłamie, bo zostało pani dostarczone. A po drugie, spotkanie, które pani przywołuje, wydarzyło się w 2015 r. – odparł Terebus. – Od tego czasu bardzo dużo się wydarzyło. Mówiliśmy, że to pierwszy krok. Deweloper doskonale wie, że budynek musi spełniać określone wymagania techniczne. Drugi krok to złożenie wniosku, co nastąpiło półtora roku, jak nie dwa lata później. Nie wynika to z naszej niechęci czy niewiedzy, tylko to wina dewelopera, że tego wniosku nie złożył. Według mnie umowa rezerwacyjna powinna wzbudzać podejrzliwość. Nie daje możliwości wprowadzania się do mieszkania. To nie jest tak, że usiądziemy razem i powiemy Fortum i Wodociągom „włączcie wodę”, gmina zapłaci. Na własność nie przejmiemy węzła cieplnego w jednym czy drugim budynku. To własność dewelopera.
Zaproszono mieszkankę Ewę Tokarczyk, która prosiła, aby bardziej intensywnie zająć się sprawą. – Stwierdzenie, że nie można się zająć lub wszelkie możliwości został wyczerpane, to nie jest jeszcze koniec sprawy. Myśmy kupowali mieszkania w 2016 r, nie wiedząc o tym, że umowa rezerwacyjna jest umową nieważną, a budynek nie jest oddany. Wisiał wielki baner o sprzedaży. Ktoś, kto ma w swoim obowiązku dopuszczanie budynku do odbioru, powinien się tym zainteresować i zareagować, by potencjalni chętni nie dali się wrobić. Nie wiedziałam, że można sprzedawać mieszkania, które nie są dopuszczone do użytkowania. Państwo Karczewscy zapewniali, że te akty deweloperskie będą, kiedy zakupi mieszkania kilka osób. Jak się wpłaci resztę pieniędzy, to dostanie się klucze. Po roku dowiedzieliśmy się, że budynek nie jest dopuszczony do użytkowania. Wpłacaliśmy pieniądze na podane konto, ale nie wiem, czy było to konto pana Karczewskiego, czy może spłaty jakiegoś kredytu, który zaciągnął deweloper. W umowie rezerwacyjnej napisano, że w momencie dopuszczenia budynku do użytkowania będą przekazane węzły wodociągowe i węzeł cieplny, ale nie ma wskazania na jakiej zasadzie i kto ma za to zapłacić. Od poniedziałku mogą być ujemne temperatury, stąd prośba o przyspieszenie odbioru. Proszę o interwencję. Spotkanie z mieszkańcami z budynku przy Żyznej 47 odbyło się na naszą prośbę dwa razy.
Jaroszewski komentował: – Problem istnieje od lat. Wszyscy wiemy, kto w tym temacie narozrabiał. Zmieniliśmy plan miejscowy z dyskomfortem. Świadomi, że nie powinniśmy tego robić. Ale to było dla państwa. Na pewno w nowej kadencji dalej zajmiemy się sprawą.
Jako ostatni odniósł się do sytuacji mieszkańców włodarz miasta. Zapewniał, że Ratusz nie jest tu stroną, są nimi mieszkańcy z bloku i deweloper. – Umowy rezerwacyjne w świetle prawa są jednak nieważne. Nie ma podpisu żadnego mecenasa, czy notariusza. Zaryzykowaliście państwo, nie mając wiedzy, że takich umów nie należało podpisywać. Tylko umowy deweloperskie mogą funkcjonować w obrocie prawnym. Uczciwy deweloper podpisuje z kupcami mieszkań umowy deweloperskie. Słusznie sprawa została przekazana do prokuratury, aby sprawdzono czy doszło do złamania prawa, czy państwo zostali oszukani. Jestem przekonany, że sąd wymierzy sprawiedliwość. Pani mówi, że powinniśmy coś zrobić. Ale przypominam też, że urząd działa w ramach i w granicach prawa. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, który nie podlega prezydentowi, nie odbierze budynku, jeśli nie stwierdzi zgodności z prawem i dokumentacją, czy ten budynek nadaje się do zamieszkania. Nie zrobi tego wcześniej, bez względu na to, czy prezydent, radna czy minister spróbuje naciskać. A gdyby do tego doszło, to doszłoby do złamania prawa. Z kolei to, o co pani prosi, absolutnie nie powinno mieć miejsca. Kwestia węzła cieplnego jest sprawą między deweloperem a dostarczającą ciepło firmą Fortum. Deweloper powinien płacić rachunki, a nie miasto. W kontekście spotkań, jestem na nich albo ja, albo moi pracownicy bez względu na to, kto zaprasza. Jeśli jest taka wola, to spotkanie będzie. Procedury odbiorowe budynku przy ul. Żyznej 47 zmierzają do końca, ale to deweloper powinien podjąć działania. Zwłaszcza te z włączeniem ciepła. To jednak relacja między państwem, deweloperem a firmą Fortum.