Najpierw wydarzyła się tragedia, 83-letni płocczanin zginął rok temu na niestrzeżonym przejeździe na Rzecznej. Zaczęto dostrzegać, że dodatkowe zabezpieczenie w postaci sygnalizacji dźwiękowej i świetlnej byłoby wskazane. Wreszcie coś w tym temacie drgnęło.
Po tragedii na przejeździe na Rzecznej toczyły się rozmowy między miastem a PKP. Przewoźnik nosił się z zamiarem likwidacji przejazdu, a już z całą pewnością nie był skory do ponoszenia dodatkowych kosztów związanych z montażem sygnalizacji. W PKP twierdzili, że zbyt mała odległość dzieli go od pobliskich przejazdów, w tym od wiaduktu kolejowego. Na likwidację jednak miasto nie wyraziło zgody.
We wtorek na sesji radny Leszek Brzeski z klubu PiS pytał co będzie dalej z przejazdem.
- Nadal istnieje zagrożenie, są prowadzone jakieś rozmowy z PKP?
Najpierw prezydent zapowiedział, że zostaną postawione rogatki. Wiceprezydent Jacek Terebus nawet wyliczył, że do rozmów z PKP w sprawie przejazdu na Rzecznej doszło trzykrotnie.
- Chciałby podkreślić, że absolutnie nie wchodzi w grę likwidacja przejazdu, chociaż były takie zakusy PKP. Osiągnęliśmy wstępne porozumienie. Dyskutowaliśmy o wysokości partycypacji - tę określono na poziomie 40 proc. - Będzie to inwestycja PKP przy udziale finansowym miasta. Pewnie na następnym spotkaniu z udziałem dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg ustalimy zakres prac.