Jakie są rezultaty wydatków na promocję i rozwój miasta? Czy aby adekwatne do poniesionych kosztów? W ratuszu wskazują...
W trakcie komisji skarbu, budżetu i gospodarki finansowej jeden z punktów odnosił się do efektywności wydatkowania środków finansowych na promocję i rozwój miasta Płocka. W 2015 roku wydano tylko na promocję 2,3 mln zł, w kolejnym roku 3,1 mln zł, z kolei plany na 2017 dotyczą kwoty przeszło 2,5 mln zł.
Radną PiS, Wiolettę Kulpę interesowały rezultaty, zwłaszcza po udziale w międzynarodowych targach turystycznych w Berlinie (ITB Berlin) w 2015 roku. Wydano 46 tys. 819 zł. Uwagę radnej przykuła informacja w zakresie reklam gospodarczych zamieszczanych w prasie (w 2015 roku magazyn „Rynek inwestycji” - 1 tys. 722 zł, dziennik Rzeczpospolita – 9 tys. 999 zł, dodatek do płockiego wydania „Gazety Wyborczej – 30 tys. 750 zł, magazyn linii lotniczych Wizz Air - 13 tys. 900 zł, z kolei w 2016 roku wydano mniejszą kwotę, 40,5 tys. zł za zamieszczenie reklam w dwóch wydaniach magazynu „Kaleidoscope”, w wydawnictwie „Forum Samorządowe” i w magazynie „Liderzy innowacyjności”).
Miarą skuteczności działań promocyjnych okazało się... obłożenie w hotelach. - Od 2011 roku przybyło 297 miejsc noclegowych w płockich hotelach oraz 200 w innych obiektach – tłumaczyła dyrektorka wydziału promocji i informacji w Ratuszu, Edyta Mierzejewska. - Dysponujemy statystykami z zoo, muzeum, z samego statku pasażerskiego skorzystało w 2015 i 2016 roku 11,3 tys. osób. Targi w Berlinie każdego roku odwiedza 175 tys. gości. Wzrosła liczba Niemców przyjeżdżających do Płocka. Oczywiście to nie tylko efekt targów – zastrzegła. Dyrektorka wydziału rozwoju i polityki gospodarczej miasta Aneta Pomianowska-Molak dodała, że w cenie był pakiet promocyjny w mediach, dzięki czemu „dostrzeżono Płock na mapie Polski”.
Na pozostałe pytania odpowiadał wiceprezydent Jacek Terebus. Reklamy uważał za skuteczne.
- Co nam to dało? Konkretne zapytania w zakresie lokowania firm w naszym mieście. Wielu osobom z początku nie podobała się firma APS. Zatrudniła 100 osób i rozwija się dalej, są umowy o pracę. Firma Qumak zrezygnowała z trzech innych lokalizacji, aby przenieść siedzibę do nas. W Łodzi były wyższe koszty funkcjonowania. Potrzebowała 150 osób. Są plany, aby liczba miejsc pracy zwiększyła się do 200. Jeśli ktoś się wyróżnia, ma szansę na załapanie się jako programista w centrali w Warszawie. Nie mamy idealnych połączeń drogowych, ani tym bardziej kolejowych. A mimo to znajdują się firmy, które stawiają na Płock. Emigracja jest wszędzie, do nas przyjeżdżają szukać zatrudnienia mieszkańcy Sierpca albo Gostynina.
Dalsza część rozmowy dotyczyła partnerstwa publiczno-prywatnego z firmą Siemens. Nie obyło się bez przypomnienia styczniowej sesji Rady Miasta Płocka, kiedy w auli z racji temperatury wiele osób siedziało w kurtkach. - Pani tę sytuację wykorzystuje – zwrócił się wiceprezydent do Wioletty Kulpy. - Umowa z Siemensem jest pierwszym partnerstwem publiczno-prywatnym. Wiemy już, jak to funkcjonuje.
Radna pytała, dlaczego podpisano z Siemensem aneks do umowy. - Dajmy szansę firmie zakończyć ten okres realizacji, To chyba dobrze, że udało się dojść do porozumienia i nie trzeba było iść do sądu – po czym podawał przykładowe problemy. Chociażby wymianę oświetlenia w Szkole Podstawowej nr 15. - Przy zdejmowaniu lamp spadał tynk. Instalacja była ze starymi kablami z aluminium. Co mogliśmy zrobić? Próbować ukarać Siemensa, kazać zawiesić te lampy z powrotem? Wymiana instalacji elektrycznej kosztuje 300 - 350 tys. zł. Siemens wziął to na siebie. Takie są realne powody aneksu. W budynku E należącym do Urzędu Miasta nowe okna z plastiku okazały się nieszczelne. Powinno być zapewnione przynajmniej 18 stopni ciepła, w umowie ustaliliśmy 20. I znów wybór dla partnera prywatnego, kara za niespełnienie warunków czy wymiana na swój koszt stolarki okiennej. Problemy pojawiły się na basenie Podolanka, sześć central wentylacyjnych nigdy nie przeszło należytego przeglądu technicznego. Żadna nie pracowała w parametrach nominalnych. Z Ratuszu brakuje ocieplenia budynku. Dlatego nie przesądzałbym, że umowa z Siemensem jest zła. Oszczędności mają być widoczne na fakturach za ogrzewanie.
Wioletta Kulpa dodała, że sezon grzewczy jeszcze się nie skończył.
- Nie neguję umowy. Zwracam uwagę, aby skończyć ten etap, wyciągnąć wnioski i dopiero zastanawiać się co dalej.
Terebus stwierdził, że trwa przygotowanie analizy, które budynki mógłby objąć drugi etap modernizacji energetycznej. W przypadku oświetlenia ulicznego jedną z opcji pozostaje zastosowanie formuły PPP. - Z Energą jak na razie jeszcze się nie dogadaliśmy, ale też nie zamierzamy nadmiernie prosić – mówił wiceprezydent. - Przedstawiliśmy im fakty, każdego roku stawiamy kilkaset nowych lamp. Za te najgorsze, które na ogół należą do nich i znajdują się na nich lampy rtęciowe, nie chcemy płacić. Lampa na słupie ma moc 700 wat, teraz przy nowoczesnym punkcie ledowym to maksymalnie 100 wat. Dlatego trwa wycena majątku. Nie pozwolimy się okradać, skoro wielokrotnie już zwracaliśmy się o wymianę lamp rtęciowych.
Dyskutowano o planach budowy centrum sportowo-rekreacyjnego, które przejęłoby funkcję pływalni przy Kobylińskiego. Wstępnie przedsięwzięcie przez 25 lat oszacowano na 272 mln 952 tys. zł, wliczając w to koszty budowy i utrzymania (bez wygenerowanych przychodów), jeśli realizacja odbyłaby się bez udziału partnera prywatnego. Z kolei już z partnerem, który zająłby się budową i późniejszym utrzymaniem, kwota mogłaby wynieść 263 mln. 909 tys. zł. Miasto dotowałoby obiekt w formie opłaty za dostępność (w założeniu około 3,6 mln zł na rok). Wyliczono, że roczny przychód (z uwzględnieniem wynajmu powierzchni na działalność komercyjną, na kursy nauki pływania, wypożyczalnię sprzętu, za wynajem powierzchni reklamowej) wyniósłby około 7,9 mln zł (koszty działalności: 6,6, mln zł na rok).
Posiedzenie komisji, fot. Karolina Burzyńska / Portal Płock