reklama

Jak mi się nie chce! Czyli... przyszła wiosna

Opublikowano:
Autor:

Jak mi się nie chce! Czyli... przyszła wiosna - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościWiosna za oknami, wszystko się zieleni, pachnie, a my czujemy się jak dętka? Nie mamy na nic siły, chce nam się spać albo odwrotnie - utrapieniem stały się kłopoty z zasypianiem, koncentracja zawodzi, nos na kwintę? Najprawdopodobniej winowajcą jest wiosenne przesilenie. Hektolitry kawy niewiele pomogą, ale jest na to rada...

Wiosna za oknami, wszystko się zieleni, pachnie, a my czujemy się jak dętka? Nie mamy na nic siły, chce nam się spać albo odwrotnie - utrapieniem stały się kłopoty z zasypianiem, koncentracja zawodzi, nos na kwintę? Najprawdopodobniej winowajcą jest wiosenne przesilenie. Hektolitry kawy niewiele pomogą, ale jest na to rada...

Pomyślmy przez chwilę o naszym organizmie jako o dużej baterii wymagającej nieustannego ładowania. Zimą zgromadzone w nim zapasy energii ulegają szybszemu niż zwykle wyczerpaniu. Stres i wzmożony wysiłek fizyczny stopniowo zmniejszają poziom dostępnych rezerw, aż w końcu redukują je niemal do zera. Naszemu organizmowi już w okresie przedwiośnia zwyczajnie brakuje paliwa do prawidłowego funkcjonowania.

Winowajców przesilenia wiosennego poszukajmy wśród dosyć zmiennych warunków atmosferycznych. Złe samopoczucie wzmagają szczególnie nieustanne skoki temperatur. Generalnie w czasie zimy mniej się ruszamy na świeżym powietrzu, a jednocześnie więcej jemy, przez co z niedowierzaniem kręcimy głową, patrząc na wskaźnik łazienkowej wagi. W naszej diecie królowała dotąd żywność przetworzona. Zimą nie dostarczyliśmy organizmowi niezbędnych witamin i minerałów zawartych w warzywach i owocach. Przejście w okres wiosenny sprzyja spadkowi jego odporności, narażając na łatwiejsze złapanie różnorodnych infekcji. Oprócz braku niezbędnych substancji odżywczych, na efekt długotrwałego przemęczenia nakładają się dodatkowo stres i wszelkiego rodzaju negatywne emocje. Jak sobie zatem poradzić z wiosennym przesileniem? Trzeba poznać odpowiednie zasady i je konsekwentnie wdrażać.

Inwestycję w lepsze samopoczucie zaczynamy od zmiany utartych nawyków. Kiedy już wygospodarujemy trochę wolnego czasu, musimy zacząć się ruszać. Wskakujemy na rower, zakładamy buty do joggingu. W ten sposób dotleniamy organizm i żegnamy nadmierne ilości tkanki tłuszczowej z takich newralgicznych miejsc jak pośladki, czy uda. Odpowiednio długi spacer spowoduje wytworzenie dopaminy i serotoniny, zwanych hormonami szczęścia.

Przypomnijmy sobie, że na ulicy obok niedawno otworzono nowy fitness klub, ale dotychczas nie omijaliśmy go szerokim łukiem. Co najwyżej twórczo wysililiśmy się, czytając folder reklamowy. Wprawdzie dzieci wozimy na basen, ale sami jedynie asystujemy z balkonu na górze. Pierwsza rzecz do zapamiętania: ćwiczenia poprawiają ogólną kondycję fizyczną, łagodzą stres, odprężają, przyspieszają naszą przemianę materii.

Ruch tworzy nierozłączną parę z odpowiednio skomponowaną dietą. W miejsce produktów bogatych w cukry, wprowadźmy te nasycone składnikami mineralnymi, jak magnez i wapń. Owoce i warzywa wspomagają proces odkwaszania organizmu i pomogą wyregulować proces trawienia. Na targu kupmy zatem kapustę, szczypiorek, pietruszkę, koperek, poszukajmy też truskawek, jagód i porzeczek bogatych w witaminę C. Staniemy się wówczas bardziej odporni na przeziębienia. Zjadając marchew, szpinak, sięgając po morele, wiśnie i cytrusy uzupełnijmy z kolei niedobór witaminy A. Zróżnicujmy naszą dietę poprzez dodatek orzechów, suszonych owoców, rozmaitych produktów mlecznych i pełnoziarnistego pieczywa. Na koniec opróżnijmy też zawartość kuchennych szaf z zupek w proszku, już gotowych dań, wszelakiej maści fast foodów, aby przestać obciążać organizm nadmiarem chemii spożywczej. Zamiast sięgać po kolejną filiżankę „małej czarnej”, wypijamy co najmniej 1,5 litra niegazowanej wody mineralnej na dzień. Oczyścimy sobie organizm z toksyn. Najtrudniej będzie ustalić regularne pory posiłków. Żelazna zasada brzmi: można jeść mniej, ale przynajmniej cztery razy dziennie.

Sama dietą i zwiększonym wysiłkiem fizycznym nie obronimy się jednak przed negatywnymi następstwami wiosennego przesilenia. Niezbędna jest regeneracja organizmu, a ta możliwa jest wyłącznie wtedy, kiedy nauczymy się właściwie wypoczywać. Przed położeniem się do łóżka, trzeba starannie wywietrzyć sypialnię. Śpimy o stałych porach. Nie wahajmy się zrobić sobie prezentu w postaci 8-godzinnego snu, jeśli tylko odczuwamy taką potrzebę.

A jak wy walczycie z wiosennym przesileniem? Macie jakieś pomysły? Piszcie do nas.


Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE