Czy film o poszukiwaczach złota może jeszcze kogoś zaczarować? Co myśli o nim recenzująca na naszych łamach filmowe nowości kinomaniaczka?
"Gold" to jeden spośród granych aktualnie w kinach filmów. Co myśli o nim recenzująca filmowe nowości miłośniczka X muzy? Poleci go czy odradzi?
[YT]https://youtu.be/sdD8jNA2epY[/YT]
- Kasia Szczucka o "Gold"
Jak mawiał Winston Churchill: "Sukces polega na tym, by iść od porażki do porażki, nie tracąc entuzjazmu". To zdanie najlepiej opisuje działania głównego bohatera filmu – Kenny’ego Wellsa. Może gdyby on sam był trochę lepiej wykształcony, bardziej oczytany i mniej pił, uczyniłby z tej krótkiej sentencji swoją dewizę życiową. Ponieważ Kenny pośród licznych wad ma jedną niezaprzeczalną zaletę – wiarę w prawdziwość swojego snu o odkryciu żyły złota i wielką motywację, aby przy braku wystarczających środków ten sen urzeczywistnić.
Na początku „Gold” wydaje się być typową amerykańską historią z cyklu „od zera do milionera”, ale w trakcie oglądania, dzięki nieoczekiwanym zwrotom akcji, potrafi zaskoczyć nawet najwytrawniejszego kinomana. Wielka w tym zasługa doskonałego scenariusza napisanego przez duet Massett&Zinman, współpracujący do tej pory przy wielu popularnych w Ameryce serialach. Historia jest spójna i ma swoją dynamikę, wciąga od pierwszej sceny.
Jednak zdecydowanie największym atutem filmu jest odtwórca głównej roli Matthew McConaughey. Wielbicielki jego urody będą mocno rozczarowane, bowiem na potrzeby filmu Matthew porzucił dotychczasowy wizerunek przystojnego amanta, prezentując w „Gold” oprócz nietwarzowej łysiny i fatalnego uzębienia dodatkowo pokaźny brzuszek. Kompletnie tego nie zauważamy, bo jego gra jest brawurowa, każdy gest, każdy grymas twarzy ma swoje uzasadnienie. Dzięki temu oglądając film, dajemy się ponieść emocjom: na zmianę kibicujemy bohaterowi, nie lubimy go, by zaraz potem mu współczuć.
„Gold” zmusza do zastanowienia się nad nieprzemijającym fenomenem gorączki złota i nad czasami, w których miejsce drobnych poszukiwaczy zajęli giełdowi gracze, a kołyskę i sito zastąpiły instrumenty finansowe.
Film narzuca skojarzenia z takimi produkcjami jak ”Wilk z Wall Street” czy serią „Ocean’s”. Misterna intryga, świetny warsztat aktorski pierwszo- i drugoplanowych wykonawców (Edgar Ramirez, Bryce Dallas Howard), niesamowite, soczyste zdjęcia i w końcu muzyka (tytułowy utwór Iggy Popa na długo po seansie zostaje w głowie), wszystko to składa się na doskonałą całość. Wychodziłam z kina z poczuciem dobrze spędzonego czasu.
To film, który warto i należy obejrzeć.
Film można obejrzeć w NovymKinie Przedwiośnie do 30 marca. Sprawdźcie repertuar