reklama
reklama

Haniebna decyzja władz ligi. Czy Wisła w ogóle powinna wyjść na parkiet? [KOMENTARZ]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Tomasz Miecznik

Haniebna decyzja władz ligi. Czy Wisła w ogóle powinna wyjść na parkiet? [KOMENTARZ] - Zdjęcie główne

foto Tomasz Miecznik

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Decyzja, termin jej ogłoszenia i brak dialogu - to wszystko składa się na to, że decyzję władz PGNiG Superligi można nazwać haniebną. Bertus Servaas, prezes Łomży Vive Kielce wskazuje, że pisał w tej sprawie do władz ligi już w listopadzie. Dlaczego przez blisko pół roku nie działo się nic? Nie mam wątpliwości, że bez względu na finał tej sytuacji, powinny polecieć głowy.
reklama

Czy piłka ręczna jest bardzo popularnym sportem w Polsce? Jakkolwiek nie żzymali by się na to fanatycy z Płocka czy Kielc, odpowiedź niestety brzmi "nie". Był moment, w którym kadra Bogdana Wenty grzała kibiców w całej Polsce, demolowała rywali na imprezach mistrzowskich, przywoziła medale. Pojawiły się też sukcesy na niwie klubowej, choćby zwycięstwo Vive w Lidze Mistrzów. Długo swojego dużego sukcesu szukała Wisła, aż w zeszłym sezonie Nafciarze dotarli do final four Ligi Europejskiej i po zaciętej walce odpadli w półfinale.

Dwa kluby czynią progres, mniejszy lub większy, ale trzeba odpowiedzieć na pytanie: czy robią to dzięki pomocy władz, czy to związkowych czy ligowych, czy pomimo ich? Jak w promocję ligi i dyscypliny wpisuje się rozegranie meczu "finałowego" we wtorek? 

Sabotaż władz ligi 

Terminarz meczów ligowych poznaliśmy w lipcu. Od kilku sezonów o mistrzowstwie Polski nie decydują play-offy, a zwykły układ tabeli. Przy ustalaniu terminarza widać wyraźny zamysł, żeby "emocje" były do samego końca. Bo przecież gdyby obie drużyny miały za sobą rewanż np. w marcu, można by mówić o "dogrywaniu" sezonu na pół gwizdka, a nie emocjach. Taka jest rzeczywistość. Jednobramkowa porażka Wisły w Kielcach w pierwszym meczu tak naprawdę pozostawia kwestię mistrzostwa otwartą. I tym można żyć. 

Do tej pory plan władz ligi działał bez zarzutu. Można podgrzewać atmosferę, drużyny przecież będą grały "finał" niemalże z równe pozycji, a sukcesy obu klubów mogły tylko napędzać i podgrzewać atmosferę. Można pomyśleć: może w końcu Wisła przełamie dominację Vive? W Płocku wszystko jest temu podporządkowane. 

W lipcu Vive było już pewne gry w Lidze Mistrzów. Wisła awans do Ligi Europejskiej musiała wywalczyć (co samo w sobie jest kuriozalne, ale polityka EHF to temat na osobny artykuł). Nafciarze do fazy grupowej awansowali pod koniec września. 

W sporcie nie da się przewidzieć wyniku ze 100-procentową pewnością. Zapewne nikt przed sezonem nie zakładał, że Vive wygra swoją grupę w Lidze Mistrzów, a Wisła w Lidze Europejskiej. Z biegiem sezonu stawało się  jednak jasne, że końcówka sezonu może być napięta do granic możliwości. Jasne, nie trzeba od razu zakładać, że obie drużyny awansują do Final Four rozgrywek, ale trzeba zakładać taką ewentualność z dużym prawdopodobieństwem i być na to przygotowanym. 

Jeśli wierzyć prezesowi Servaasowi, a nie ma powodu żeby nie, pisał do władz ligi w tej sprawie już w listopadzie. 5 miesięcy temu. Można pomyśleć, że było jeszcze trochę czasu - prawda. Droga do finałów jest długa i wyboista, ale po deklasacji Bidasoi Irun 12 grudnia 2021 roku komuś powinna zapalić się lampka. Można było nałożyć kalendarze na siebie i zobaczyć: będziemy mieli problem. 

I tak, mamy problem. Wszyscy. Z jednej strony nie dziwię się Vive, że chce zmaksymalizować swoje szanse przed dwumeczem z Montpellier. Spójrzmy na rozkład kalendarza ze strony kielczan:

  • 7 maja Vive - Piotrkowianin 
  • 12 maja Montepellier - Vive 
  • 14 lub 15 Wisła - Vive 
  • 18 maja Vive - Montepellier 

Mistrzowie Polski prawdopodobnie 11 maja musieliby polecieć do Francji, 13 maja rano zapewne wróciliby do Polski (mecz we Francji zaplanowano na 20:45) i najpewniej 15 maja czekał by ich mecz z Wisłą w Płocku. Mecz, który zdecyduje o mistrzostwie. Można powiedzieć: terminarz znany był dawno temu. Jasne. Pytanie czy nagromadzenie spotkań o takiej wadze na przestrzeni 7 dni jest po prostu w interesie mistrzów Polski, ktokolwiek by nim nie był? Przykładowo Montepellier gra swój mecz z PSG 6 maja. Niech każdy sobie sam odpowie. 

Hańba

Pewnie, że władze ligi były trochę między młotem a kowadłem, ale zostało to po prostu rozegrane w najgorszy możliwy sposób. Nie mam co do tego wątpliwości. Czy kilka miesięcy temu można było podpowiadać, sygnalizować albo po prostu powiedzieć: "słuchajcie, jeśli się złoży tak, że oba kluby będą grały w Europie do końca, może być problem z kalendarzem. Usiądźmy i wypracujmy to, żeby każdy był zadowolony i zachowajmy przy tym zasady fair-play". 

Nie ma sygnałów, żeby coś takiego się działo, choć oczywiście nie mogę tego wykluczyć. Nie wiem. Z dzisiejszej perspektywy wygląda to tak, jakby ktoś we władzach ligi po prostu ściskał kciuki, żeby któremuś klubowi powinęła się noga (większe prawdopodobieństwo, że będzie to Wisła, prawda?) i w ten sposób zwolni się jeden z terminów weekendowych i odejdzie argument nagromadzenia meczów z powodu Final Four. Bo to w tym jest problem. 

Jak wygląda terminarz z perspektywy Wisły?

  • 14-15 maja Wisła - Vive 
  • 28-29 maja Final Four Ligi Europy 
  • 4-5 czerwca finał Pucharu Polski (Wisła ciągle ma do rozegrania zaległy mecz z Azotami w półfinale)

W płockim klubie wskazują, że cały cykl meczów i przygotowań jest podporządkowany takiemu rozkładowi jazdy. Nie ma się co dziwić, że zmiana za pięć dwunasta wzbudza wściekłość. 

- Orlen Wisła Płock realizuje określony plan przygotowawczy w oparciu o ustalony na początku sezonu terminarz spotkań. Dlatego nie godzimy się na zakłócenie planów i pracy naszego trenera i zawodników. Na zmianę daty meczu w tym momencie jest już stanowczo za późno - napisał prezes Robert Czwartek w oświadczeniu wydanym jeszcze przed ogłoszeniem decyzji. 

Wnioskować można, że komisarz ligi po prostu jednogłośnie zmienił termin meczu na, uwaga! WTOREK 24 MAJA NA GODZ. 19:15. Jest to tak absurdalny termin, że trudno opisywać go cenzuralnymi słowami. 

Meczu nie można rozegrać w ORLEN Arenie 21 lub 22 maja, bo w tym czasie hala jest zaklepana przez targi terrarystyczne. Kłania się planowanie, o którym już wspomniałem. Organizatororów targów nie interesuje nieudolność władz ligi. I nie ma w tym nic dziwnego. 

Warto teraz spojrzeć, jak po zmianie kalendarza wygląda termiarz Wisły w kluczowym momencie.

  • 24 maja Wisła - Vive
  • 28-29 maja Final Four Ligi Europejskiej 

Na dziś nawet nie wiadomo gdzie zostanie rozegrany turniej. Trudno znaleźć organizatora, bo jest to mało opłacalne. Mało tego - komisarz ligi uznał, że Vive nie może zagrać 3 ważnych meczów w 7 dni, ale Wisła (wciąż potencjalnie, ale jednak) może rozegrać 3 ważne mecze w 6 dni! Paranoja. Jak napisał na Twitterze Adam Wiśniewski, dyrektor sportowy ORLEN Wisły Płock, Nafciarze będą mieli jeden dzień na przygotowanie do Final Four - podkreślmy - o ile do niego awansują. Tak to wygląda - środa 25 maja wolna, czwartek trening, piątek wyjazd do miasta-gospodarza Final Four. Osobiście obstawiałbym jakieś niemieckie miasto, ale kto wie czy np. nie będzie to Lizbona? 

Bulwersujący jest jednak nie tylko sam termin i bezwarunkowe przychylenie się do żądań Vive wobec protestów Wisły. Wściekłość budzi komunikacja. W Wielki Piątek w godzinach popołudniowych, tak, żeby przez 3 dni nie musieć odpowiadać na pytania. Władze ligi wydały zwykły komunikat, w którym informują o przełożeniu meczu i tyle. Ani krzty wytłumaczenia. Są święta, chowamy głowę w piasek, cześć. 

Co powinna zrobić Wisła?

W przypyłwie emocji można powiedzieć: Wisła nie powinna grać w nowym terminie. Na chłodno powiem: trzeba rozważyć taki scenariusz. I dodam, że jestem za. Jest to niedopuszczalna, bezczelna ingerencja w końcówkę sezonu, z podeptaniem głosu płynącego z Płocka. Miarka się przebrała. 

Rozumiem jednak, że to by zapewne kosztowało finansowo, pojawiłyby się niewyobrażalne naciski ze strony telewizji. Poza tym to także pozbawienie zawodników i sztabu szkoleniowego możliwości odniesienia sukcesu. I rozumiem, że Wisła się ugnie i jednak zagra w teminie wyznaczonym przez komisarza.

W takim scenariuszu należy stworzyć w ORLEN Arenie prawdziwy kocioł i naprzemiennie wyrażać swoje zdanie o tej sytuacji oraz dopingować zespół. Świat widział już takie sytuacje - działacze rzucali kłody pod nogi, a zawodnicy pokazywali im gest Kozakiewicza. Marzy mi się, żeby po zdobyciu złotego medalu taki gest zaprezentował któryś z zawodników Wisły. 

Nie ma już dobrego wyjścia z tej sytuacji, choć w teorii można jeszcze raz zmienić termin meczu. Czy to się wydarzy? Nie sądzę.

Wiem, co się na pewno musi wydarzyć - głowy we władach PGNiG Superligi muszą polecieć. Nie chcemy już tłumaczeń. Wystarczy komunikat. 

To personalna opinia Michała Wiśniewskiego, redaktora naczelnego Portalu Płock 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama