reklama

Frog z aktem oskarżenia. Jechał agresywnie

Opublikowano:
Autor:

Frog z aktem oskarżenia. Jechał agresywnie - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPłocka prokuratura przesłała do sądu w Kielcach akt oskarżenia w sprawie pirata drogowego Roberta N., znanego jako Frog. Mężczyzna w zeszłym roku doczekał się ogólnokrajowej sławy za sprawą swoich wyczynów drogowych w Warszawie i w Kielcach. W pierwszym przypadku ścigał się z motocyklistami, w drugim próbował uciec przed policją.

Płocka prokuratura przesłała do sądu w Kielcach akt oskarżenia w sprawie pirata drogowego Roberta N., znanego jako Frog. Mężczyzna w zeszłym roku doczekał się ogólnokrajowej sławy za sprawą swoich wyczynów drogowych w Warszawie i w Kielcach. W pierwszym przypadku ścigał się z motocyklistami, w drugim próbował uciec przed policją.

Rzeczniczka płockiej Prokuratury Okręgowej Iwona Śmigielska-Kowalska podczas piątkowej konferencji prasowej poinformowała, że akt oskarżenia wobec 25-letniego Roberta N. został skierowany do kieleckiego wymiaru sprawiedliwości, ponieważ zarzuty nie dotyczą wyłącznie szarży (i to slalomem) białym BMW po ulicach Warszawy w lipcu ubiegłego roku, która została uwieczniona kamerą video. Kilkuminutowy film szybko znalazł się w sieci, skąd trafił do mediów i do... prokuratury.

Obecnie Frog odpowie również za szaleńczą jazdę przed policją na trasie Jędrzejów-Kielce w lutym 2014 roku. Policjanci dogonili go na obwodnicy dopiero w momencie, kiedy rozbił mercedesa, którym jechał. Ponieważ do pierwszego zdarzenia doszło na terenie województwa świętokrzyskiego, proces odbędzie się w sądzie w Kielcach.

- Z zebranego przez prokuraturę materiału dowodowego wynika, że w obu przypadkach technika jazdy była bardzo zbliżona, a sposób jazdy bardzo agresywny – przyznawała rzeczniczka. Zarzutów wobec Froga nie brakuje. – Robert N zajeżdżał drogę innym uczestnikom ruchu, jechał pod prąd, nie zachowywał obowiązujących odległości między pojazdami. W Warszawie nie stosował się do sygnalizacji świetlnej, ścigał się z motocyklistami i wyprzedzał z prawej strony – wyliczała, włączając w to wspomnianą już ucieczkę przed policjantami. W Kielcach Frog rozwinął prędkość 240 km/h, w Warszawie było tylko trochę mniej - 220 km/h.

Według biegłych, doszło do kilku szczególnie niebezpiecznych momentów, w których zabrakło właściwej oceny sytuacji. W przypadku kieleckim był to manewr wyprzedzania. Jak zauważyła rzeczniczka, Roberta N. nie interesował fakt, czy jakiś pojazd zbliża się tuż za wzniesieniem. – W tym czasie jechała betonomieszarka, która zdążyła jednak umknąć na prawe pobocze. Mogło dojść do katastrofy z udziałem co najmniej kilku pojazdów i jednego rowerzysty – podsumowała Iwona Śmigielska-Kowalska.

W Warszawie doszło do jazdy pod prąd, kiedy z naprzeciwka nadjerżdżały inne auta. – Robert N., pomimo zapalonego czerwonego światła, wjechał na skrzyżowanie z prędkością ponad 160 km/h (droga hamowania powinna wynosić 190 metrów). Ponadto poruszał się BMW, które nie powinno być, jak uważa prokuratura, w ogóle dopuszczone do ruchu z racji niedopuszczalnego czerwonego koloru kierunkowskazu czy zużytych przednich tarcz hamulcowych.

Z uwagi na wymienione zarzuty Robert N. przed sądem odpowie nie za wykroczenie, ale za stworzenie możliwości niebezpiecznej katastrofy w ruchu lądowym. Jak dodała rzeczniczka, trwające kilka miesięcy śledztwo było skomplikowane z punktu widzenia prawnego. W tym czasie powstały m. in. dwie opinie biegłych, jedna uzupełniająca, dokonano też oceny technicznej pojazdu. W aktach sprawy znalazły się zeznania kilku osób, które znajdowały się w pojazdach w trakcie szaleńczej jazdy Froga lub szły po chodniku. Do niektórych świadków docierano na podstawie tablic rejestracyjnych.

Przypomnijmy, że za jazdę po obwodnicy w lutym 2014 roku prokuratura rejonowa w Kielcach postawiła zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co groziło 3 lata pozbawienia wolności. Robert N. nie przyznał się do winy, ale w marcu prokurator uznał, że doszło do wykroczenia, a nie do popełnienia przestępstwa. Sprawa została umorzona. Obecnie grozi mu jednak do 8 lat więzienia.

Na zdjęciach: rzeczniczka płockiej prokuratury podczas piątkowej konferencji i Robert N. przed budynkiem prokuratury w 15 września 2014 r., fot. Portal Płock

Czytaj też:

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE