reklama

Drukują w 3D, robią roboty i bomby[FOTO]

Opublikowano:
Autor:

Drukują w 3D, robią roboty i bomby[FOTO] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościRoboty z klocków lego, które można samodzielnie zbudować i tak zaprogramować, że dadzą radę same wyjść z labiryntu. Albo przyniosą ulubione ciasteczko. Piszcząca bomba ukryta w walizce i drukarka 3D, na której maniacy komiksów mogliby sobie wydrukować młot skandynawskiego boga Thora. I wszystko pod jednym dachem w ramach tegorocznej Galerii Sukcesu.

Roboty z klocków lego, które można samodzielnie zbudować i tak zaprogramować, że dadzą radę same wyjść z labiryntu albo przyniosą ulubione ciasteczko. Piszcząca bomba ukryta w walizce i drukarka 3D, na której maniacy komiksów mogliby sobie wydrukować młot skandynawskiego boga Thora. Te wszystkie cuda można było podziwiać podczas Galerii Sukcesu.

W Płocku począwszy od 17 listopada zgłębiamy tematykę przedsiębiorczości. Oprócz cyklu rozmaitych spotkań zorganizowanych przez Stowarzyszenie Academia Economica, w środę w Szkole Wyższej im. Pawła Włodkowica zorganizowano Galerię Sukcesu dla firm z nietypową ofertą. Było nietypowo od początku - niemalże pod nogi wszedł nam wysoki na kilkadziesiąt centymetrów robot z klocków lego Mindstorms. Pierwsze wrażenie dosyć dziwne, jakieś czułki jak u punka, jarzące się na czerwono światełko niczym serce i na dokładkę płozy. Obok niego inny z wmontowanymi fragmentami układanki rubika.

Jak ożywić robota

– Nasz robot potrafi reagować na określony kolor czy światło, a nawet dotyk, może mieć wbudowane pięć czujników – tłumaczyła nam Małgorzata Krzemińska, która prowadzi warsztaty naukowe „Twój Robot” z dziećmi w różnym wieku w Centrum Językowo-Szkoleniowym ECG. – Jak dotknie, powiedzmy za rękaw, to sam się zatrzyma. Dzieci pracują w 10-osobowych grupach, każda dostaje komplet takich klocków i laptopa, a potem wspólnie budują robota.

Warsztaty odbywają się w trzech grupach wiekowych, najmłodsi mają po 8 lat. Takim malcom wręczyć laptopa i kazać programować łazika marsjańskiego? – Pani sobie nawet nie wyobraża, jak dzieciaki na tych laptopach śmigają – śmieje się Krzemińska. - A jak im szybko czas mija! A najlepiej bawią się ich tatusiowie

 Jedne zajęcia trwają ponad dwie godziny, w sumie chodzi o semestr składający się z cyklu 8 spotkań.

– Zaczynamy od budowy robota - kontynuuje. - Na początek jedynie chodzi do przodu i do tyłu, później zaczyna skręcać, ale dziecko samo musi poznać jego możliwości. Samodzielnie zaprogramuje wszystkie funkcje za pomocą specjalnych bloczków, z których układa się sekwencję. Określi, czy nasz robot powinien wykonać skręt o 90 stopni. To prawdziwa misja do wykonania.

Na takich warsztatach z robotyki w pigułce, można zbudować sobie robo-psa, wyścigówkę albo pomocnika, który przyniesie nam ciasteczka. Kiedy dzieciaki budują takiego łazika marsjańskiego, przy okazji dowiadują się co nieco na temat układu planetarnego. Pod płaszczykiem rozrywki sprzedaje się wiedza, która kiedyś może świetnie zaprocentować w szkole. Niestety, za taką przyjemność trzeba zapłacić 360 zł.

Potrafimy wydrukować kostium Iron Mana

Równie interesująco było na pobliskim stanowisku. Tam dwóch mężczyzn majstrowało przy laptopie i jakiejś dużej ramie, która okazała się drukarką 3D. Kiedy podeszliśmy bliżej, znaleźliśmy na stole maleńki żółty dzbanuszek, niedużą figurkę psa oraz przedmiot, który przypominał fragment od kratki do zlewu. – To jest wydrukowany i personalizowany usztywniacz na rękę – wyjaśnia Jakub Nowakowski, współpracownik pracowni architektonicznej Instytut Planowania Miejskiego. – Nadaje się do użycia zamiast gipsu. Wystarczy rozgrzać go suszarką, nałożyć i odpowiednio docisnąć.

Podczas debaty z kandydatami na przyszłego prezydenta Iwona Wierzbicka zaproponowała, by pierwszy samochód wydrukowany na drukarce 3D wyjechał właśnie z Płocka. – To wcale nie jest takie nierealne – zaznacza Nowakowski. – Potrzebna byłaby większa drukarka, bo ta tutaj ma 30 na 30 cm. Na razie jeszcze takiej nie mamy. Koszty takiego urządzania wahają się od 2,5 tys. nawet do 24 tys. zł.

Aby jednak cokolwiek wydrukować, najpierw musimy posiadać stworzony cyfrowo projekt danego przedmiotu. Następnie taka drukarka wydrukuje nam przedmiot używając plastiku, metalu, czy ceramiki (w bardzo wysokiej temperaturze) nakładając go na specjalną tackę warstwa po warstwie. To trochę tak jakbyśmy jakiś przedmiot pokroili w plasterki i próbowali go ponownie złożyć. Następnie trzeba taką warstwę schłodzić za pomocą wiatraczka, żeby zastygła. Kiedy już tak się stanie, nakładamy kolejną warstwę. Cała operacja trwa od jednej do sześciu godzin.

Dałoby radę z korkiem od butelki? – Pewnie, nawet całą butelkę – zapewnia ze śmiechem Nowakowski. - W końcu to urządzenie świetnie sobie radzi z plastikiem. My zazwyczaj drukujemy na niej części do maszyn, elementy obudowy. Ale można wydrukować kostiumy Iron Mana zrobione w technologii 3D. Wystarczy mieć odpowiedni cyfrowy model. Jest sporo darmowych, jak młot Thora! – mówi podekscytowany.

Wydrukują też zaprojektowany przez kogoś domek, żeby zobaczył go sobie wcześniej „na żywo”, nim zakończy się robocizna. Albo wydrukują przedmiot składający się w kilku części, wystarczy złożyć je w całość, jak twierdzi Bartosz Wierzbicki. A daliby radę z makietą całego Płocka? – Wszystko da się zrobić, to tylko kwestia czasu - dorzuca jeszcze Wierzbicki.

Ta bomba zaraz wybuchnie

W innej części hali odnaleźliśmy tajemniczą walizkę. W środku licznik i dwa słoiki wypełnione jakimś zielonym płynem. Co to jest? – Bomba, która za chwilę wybuchnie – mówi nam z rozbawieniem Krystian w płockiej firmy Recon. – Żeby tak się nie stało, zawsze udzielamy jakiejś podpowiedzi dotyczącej kodu. Na przykład podaj pięć pierwszych liczb pierwszych i datę wejścia Polski do Unii Europejskiej. A jak będą wklepywać liczby bezsensownie, wtedy licznik gwałtownie przyspieszy.

Firma oferuje organizację spotkań integracyjnych, chociaż zaledwie 20% zamówień napływa z Płocka. Większość zamawiają z Warszawy, Krakowa czy Gdańska. Imprezy za każdym razem odbywają się według scenariuszy. Zorganizują noc na zamku Drakuli, wnętrze przystroją w pajęczyny i kościotrupy albo zapewnią podróż dookoła świata, kiedy już wylosujemy bilet. – W Japonii zjemy sushi, w Rosji poszukamy jakiejś matrioszki, w Brazylii pogramy w piłkarzyki itd. – opisuje Krystian. To zaledwie kilka z możliwości. Po raz kolejny kluczem do udanego biznesu okazuje się wyobraźnia.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE