Po dwumeczu z Barceloną nastroje wśród płockich kibiców nieco opadły. Nafciarze wysoko przegrali z Dumą Katalonii we własnej hali (24:34), a na wyjeździe nie było wiele lepiej (30:24). Krytykowany za swoje występy był zwłaszcza Torbjorn Bergerud, który nie może złapać formy w Płocku. Po potyczkach z Barceloną Xavi Sabate wyciągnął jednak wnioski.
Od początku meczu w Gudme w bramce Wisły stanął Mirko Alilović, a grą Nafciarzy ze środka rozegrania dyrygował Miha Zarabec. I te decyzje Hiszpana się w 100 procentach obroniły - Mirko Alilović momentami bronił z ponad 40-procentową skutecznością, zaś Słoweniec dynamizował akcje, a i sam kilkukrotnie popisał się rzutem.
Lepiej od początku wyglądała Wisła, choć nie udawało się wypracować większej przewagi. Gościom we znaki dawali się Lasse Vilhemsen i Frederik Bjerre, ale Wisła utrzymywała minimalne prowadzenie. I tak było do stanu 10:10, gdy nagle gospodarze popełnili kilka błędów, a i mistrzowie Polski zagrali skuteczniej w obronie. Mirko Alilović obronił rzut karny, a po trafieniach Zoltana Szity i Leona Susnji przewaga gości rosła najpierw do 4, a potem nawet do 6 trafień. W 25. minucie Nafciarze prowadzili 16:10, ale końcówka pierwszej połowy zupełnie nie wyszła Nafciarzom. Dwie pomyłki Melvyna Richardsona i gospodarze zniewowali straty do 4 bramek (13:17).
Gospodarze poczuli krew i po zmianie stron szybko narzucili swoje tempo gry. Z kolei Nafciarze mieli potężne problemy ze skończeniem akcji ofensywnej - mylili się wszyscy rozgrywający, a także Dawid Dawydzik. Po 8 minutach od wznowienia gry było już tylko 18:19 i Xavi Sabate poprosił o przerwę.
Minuta rozmowy ze szkoleniowcem niewiele pomogła mistrzom Polski, bo do GOG był cały czas w natarciu. Po 46. minutach był już remis po 22. Na całej linii zawodził Melvyn Richardson, który pomylił się dwa razy z linii 7. metra, a a mecz skończył z 4 bramkami na 12 prób. Sergiej Kosorotov w ogóle nie wszedł na parkiet. W trudnym momencie dwie akcje wykończył Lovro Mihić.
Końcówka była niezwykle intensywna i liczyło się to, kto popełni mniej błędów. Młodzi Duńczycy nie wytrzymali ciśnienia, choć i w zespole Wisły zdarzały się kosztowne pomyłki -z czerwoną kartką na niespełna 10 minut przed końcem meczu wyleciał Szita.
W końcówce lepsza okazała się jendak Wisła. Gospodarze popełnili błąd wznowienia gry, przytrafił się też faul w ataku i to Wisła wykorzystała swoje okazje. Zwycięską bramkę zdobył Gergo Fazekas, jeden z bohaterów spotkania.
GOG - Orlen Wisła Płock 28:30 (13:17)
Komentarze (0)