Kwestia wojny za wschodnią granicą i obecność obywateli Ukrainy na terenie powiatu płockiego wzbudziła mnóstwo emocji wśród radnych. Podczas sesji starosta podkreślał, że trzeba podjąć skuteczne działania dotyczące stawki dziennego utrzymania uchodźców. Ta zaproponowana przez rząd jest - w opinii właścicieli ośrodków, w których to tymczasowo mieszkają uciekający przed wojną ludzie - nie do przyjęcia.
- Proszę o jak najszybszą odpowiedź, byśmy wiedzieli jak dalej z tymi ludźmi rozmawiać - zwracał się do Marleny Mazurskiej, radnej powiatu, kierownik delegatury urzędu wojewódzkiego, starosta Ziemkiewicz. - Żeby nie było zagrożenia, że dla osób, które znalazły u nas bezpieczny dom, za chwilę będziemy musieli szukać innych miejsc o niższym standardzie - stwierdził starosta płocki.
Jak stwierdziła radna Mazurska, wojewoda liczy się z tym, że część ośrodków będzie chciała wycofać się z porozumienia i goszczenia u siebie uchodźców. Problemem w jej opinii jest nie tylko kwestia finansowa, ale też konieczność realizacji podpisanych wcześniej umów organizowania różnych imprez okolicznościowych na ich terenie.
- Kwota 40 zł jest negocjowalna - odpowiedziała Marlena Mazurska. - Piłka jest teraz po pana stronie, żeby tak poprowadzić rozmowy z Urzędem Wojewódzkim, aby uzyskać jak największe dofinansowanie - zwróciła się do starosty.
Sylwester Ziemkiewicz poprosił o interwencję w tej sprawie. - Ja uważam, że piłeczka jest po stronie wojewody - odpierał zarzuty starosta płocki. - Tydzień temu wysłaliśmy pismo opisujące sytuację właścicieli ośrodków, wysłaliśmy apel z pilną prośbą o odpowiedź, co mamy robić.
W opinii szefa powiatu płockiego temat uchodźców i ich komfortu mieszkania w Polsce powinien być traktowany priorytetowo.
- Proszę, spójrzmy na to po ludzku - apelował Ziemkiewicz. - Tam są przede wszystkim mamy z małymi dziećmi. Dlatego bardzo proszę o pilną odpowiedź pana wojewody - grzmiał starosta.
Przewodniczący rady powiatu, Lech Dąbrowski powiedział wprost, że 40 zł na całodniowe utrzymanie to kwota absurdlnie mała. Przypomniał, że te pieniądze mają wystarczyć nie tylko na żywność, ale też pokryć zurzycie prądu, wody czy gazu.
- To po prostu wstyd - ocenił. - Mieszkańcy powiatu płockiego mają dobre serce, ale jeśli będą do tej pomocy ciągle dokładać z własnej kieszeni, to wcześniej czy później poczują się zmęczeni - dodał Dąbrowski.
W podobnym tonie wypowiedział się Bogdan Banaszczak, członek zarządu powiatu. Zauważył on, że największy ciężar w kwestii uchodźców leży po stronie samorządów i obywateli, co nie powinno mieć miejsca. - Państwo musi w tej kwestii pomóc, nie tylko opowiadać o pomocy - spuentował.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.