reklama

Dlaczego Komunikacja Miejska nas odpycha?

Opublikowano:
Autor:

Dlaczego Komunikacja Miejska nas odpycha? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościTakie dramatyczne pytania stawiają sobie właśnie podpłockie gminy. Oburzony takim widzeniem sprawy jest z kolei szef Komunikacji Miejskiej, Janusz Majchrzak. A gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - na miejsce czerwoniaków szykują się podobno pekaesy. O co chodzi w całej tej drace i czy płocka KM straci ościenne gminy?

Takie dramatyczne pytania stawiają sobie właśnie podpłockie gminy. Oburzony takim widzeniem sprawy jest z kolei szef Komunikacji Miejskiej, Janusz Majchrzak. A gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta - na miejsce czerwoniaków szykują się podobno pekaesy. O co chodzi w całej tej drace i czy płocka KM straci ościenne gminy?

Zarzewiem konfliktu na linii Komunikacja Miejska - ościenne gminy jest oferta płockich czerwoniaków na przyszły rok. Otóż płocka KM zażyczyła sobie wzrostu dopłat do wozokilometra o 30 procent w stosunku do zeszłego roku, co w optyce gminnych samorządów jest podwyżką drastyczną. - Tym sposobem doszlibyśmy do sytuacji, w której z budżetu gminy trzeba by w przyszłym roku prawie 2 miliony złotych przeznaczyć na usługi KM, podczas gdy w tym roku płaciliśmy za transport publiczny 1 mln 614 tys. zł - wyjaśniał nam wójt Starej Białej, Sławomir Wawrzyński. - To o prawie 400 tys. zł więcej, a na dodatek nie dostaniemy nic ponad to, co było do tej pory. Nie polepszy się jakość usług, nie zwiększy liczba kursów itp. Za to samo po prostu zapłacimy więcej. A to z kolei odbędzie się zawsze kosztem czegoś - w naszej gminie stracą inwestycje.

Podobnie jest w innych podpłockich gminach - nad drastycznymi zmianami w budżetach debatują i w Starej Białej, w Gozdowie, Słupnie, Brudzeniu Dużym czy Bielsku. Gminy zapewniają, że podwyżka nie odbije się na pasażerach, bo ceny biletów nie ulegną zmianie. Ale ucierpią kieszenie podatników. - Właśnie skończyliśmy pisać pismo do Komunikacji Miejskiej, w którym przedstawiamy nasze stanowisko: taka podwyżka jest dla budżetu gminy zupełnie nie do zaakceptowania - mówi Danuta Gierwatowska, kierowniczka Referatu Rolnictwa, Budownictwa i Gospodarki w urzędzie gminy Słupno. Tego typu pismo wystosował także m.in. Bielsk.

Jako ofertę nie do zaakceptowania postrzega propozycję KM również wójt Gozdowa. - Dla samorządów ościennych gmin jest to oferta nie do przyjęcia, nie mamy tylu pieniędzy, poza tym nic nie uzasadnia aż tak drastycznej podwyżki, chyba że Komunikacja Miejska szuka w ten sposób środków na modernizację taboru - uważa Dariusz Kalkowski. - Mam nadzieję, że dojdziemy do konsensusu, ale piłka jest teraz po stronie prezydenta Płocka i prezesa Komunikacji. A jeśli nie uda się dojść do porozumienia, będziemy razem z innymi gminami, zwłaszcza z tymi, z którymi mamy wspólne linie, szukali innych dróg wyjścia.

Co to znaczy? Ano tyle, że gminy zaczęły zastanawiać się nad innym, tańszym przewoźnikiem. Zainteresowany jest na przykład płocki PKS. - Musimy coś z tym fantem zrobić: pieniądze na transport publiczny to jeden z najbardziej istotnych elementów naszego budżetu, dlatego rzeczywiście rozważamy ofertę PKS, zwłaszcza że już korzystamy z niektórych usług tej firmy - przyznaje wójt Starej Białej. - Ale oczywiście taka decyzja wiązałoby się z szeregiem posunięć administracyjno-prawnych, z wypowiedzeniem umowy miastu Płock, ogłoszeniem nowego przetargu itd. Zmiana przewoźnika to jest naprawdę spora rewolucja w rzeczywistości gminy, a z usług Komunikacji Miejskiej korzystamy już od lat 60.

O przetargach czy nowym przewoźniku słyszeliśmy również w pozostałych gminach. Wszystkie taki wariant rozważają.

Co na to wszystko Komunikacja Miejska? W końcu mieć 1,5 mln zł od takiej na przykład Starej Białej, a nie mieć wcale i stracić wszystkie jak jeden mąż ościenne gminy, to chyba nie brzmi korzystnie? -Metodyka wyliczeń składających się na ofertę, którą złożyłem gminom, jest określona ustawą, to nie jest jakaś moja fanaberia - odpiera Janusz Majchrzak, prezes Komunikacji Miejskiej. - KM nie jest firmą komercyjną, która może dyktować sobie stawki. Sposób ich wyliczania reguluje ustawa, więc to nie jest tak, że Komunikacja Miejska chce zarobić, naciągnąć gminy, odnowić sobie tabor za ich pieniądze itp. Ja ofertą odpowiadam na pytanie, jaki jest realny, zgodny z przepisami koszt takich a takich usług. Wybór, czy stać nas na to czy nie należy do samorządu.

Zdaniem Janusza Majchrzaka, cały problem polega na tym, że do tej pory gminy zamawiały usługi, na które najzwyczajniej w świecie nie było ich stać. Z kolei Komunikacji Miejskiej nie stać na to, by nadal wspierać w ten sposób samorządy. - Czy jeśli kogoś nie stać na mercedesa to ma pretensje do całego świata, czy po prostu jeździ maluchem? Skala transportu publicznego, czyli ilość kursów, linii itp. jest zależna od możliwości finansowych gminy - wyjaśnia szef Komunikacji Miejskiej. - Mam cały plik stosownych dokumentów, które potwierdzą, że w poprzednich latach oferta była po prostu zaniżona. Przez to nie KM nie otrzymała pełnej rekompensaty płynącej z dopłat do wozokilometrów.

Prezes czerwoniaków zapewnia, że nadal będzie rozmawiał z wójtami poszczególnych gmin. Ale targowanie się nie wchodzi w grę. - Nie chciałbym tych spraw rozwiązywać na łamach mediów, więc powiem tylko tyle: chodzi o to, że ja przedstawiam najlepszą ofertę, na jaką mnie stać i koniec. Ale bardzo chętnie zastanowię się wspólnie z wójtami, jak ją zoptymalizować, by była ofertą, na którą stać również dany samorząd - tłumaczy szef Komunikacji Miejskiej. - Dysponujemy doświadczeniem, analizami, statystykami. Przecież ankieterzy nie robią badań tak sobie a muzom, tylko sprawdzają, które kursy są potrzebne, które połączenia rentowne. Przepraszam bardzo, ale autobus, którym podróżują trzy osoby na krzyż to już nie jest chyba transport publiczny! A jeśli ktoś się przy takich kursach upiera, to może trzeba pomyśleć o tym, żeby obciążyć większymi kosztami pasażerów a nie wszystkich podatników.

Ale co jeśli gminy zdecydują się na płocki PKS, który zaoferuje im koszty bez podwyżki i koniec końców zrezygnują zupełnie z usług Komunikacji Miejskiej? - Na razie się tego nie obawiam, bo w najbliższym roku taki scenariusz nie może się urzeczywistnić - odpiera Janusz Majchrzak. - Dlaczego? Zainteresowanych odsyłam do aktów prawnych dotyczących transportu publicznego, sposobu wyłaniania ofert i ogłaszania przetargów.

Okazuje się, że zgodnie z ustawą o publicznym transporcie zbiorowym, gmina jako organizator transportu zbiorowego owszem - może wypowiedzieć Komunikacji Miejskiej umowę, a nowego przewoźnika wyłonić nie tylko w drodze przetargu, ale również w trybie bezpośredniego zawarcia umowy. Czyli jeśli np. PKS zaoferowałby jej najlepsze warunki, nie musi wcale ogłaszać przetargu. Jest jedno „ale” - każdy organizator ma obowiązek opublikowania w kilku miejscach (m.in. w Biuletynie Informacji Publicznej) ogłoszenia o zamiarze przystąpienia do takiego postępowania … najpóźniej rok (w niektórych przypadkach - pół roku) przed rozpoczęciem procedury przetargowej lub przed bezpośrednim zawarciem umowy.

Co to oznacza? Ano tyle, że chcąc nie chcąc, gminy rewolucji komunikacyjnych nie mogą zacząć wprowadzać od stycznia 2012 r. Nie dziwi więc spokój prezesa Majchrzaka. - Ale tu nie ma wygranych czy przegranych i to nie jest tak, że postawiłem kogoś pod ścianą - podkreśla szef płockich czerwoniaków. - Poza tym nie oznacza to, że się nie obawiam, że w przyszłości gminy nie zamienią nas na innego przewoźnika. A to byłoby bardzo niekorzystne dla pasażera. Bo ja mam po prostu najlepszą ofertę dla mieszkańców gmin ościennych.

No tak, każda sroka swój ogonek chwali… - To zaakcentujmy tylko jeden z aspektów: jakikolwiek przewoźnik by nie zajął naszego miejsca, w Płocku będzie musiał konkurować z nami. A moja oferta po planowanych zmianach w związku z utworzeniem sieci komunikacyjnej będzie zdecydowanie najlepsza, bo pasażerowie zapłacą tylko raz w ramach podróży po całej sieci - wyjaśnia Janusz Majchrzak. - Natomiast jeśli pojawi się nowy przewoźnik, który dowiezie ich tylko do jednego punktu w mieście, to chcąc pojechać w inne miejsce Płocka, będą musieli kupić kolejny bilet na nasz autobus. Warto, żeby samorządy zwróciły i na to uwagę - jaki los mogą takim ruchem zgotować swoim mieszkańcom.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE