reklama

Czy w Słupnie demonizuje się zagrożenie powodziowe?

Opublikowano:
Autor:

Czy w Słupnie demonizuje się zagrożenie powodziowe? - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Nie. Po prostu, jeśli chodzi o zagrożenie powodziowe, posługujemy się naszym planem, a nie studium RZGW– przyznała kierowniczka referatu Rolnictwa Budownictwa i Gospodarki Komunalnej w gminie Słupno. – Sztuką jest przewidzieć niebezpieczeństwa – dodaje wójt Słupna zapytany, jak to w końcu jest z informowaniem o zagrożeniu powodziowym w Słupnie.

- Nie. Po prostu, jeśli chodzi o zagrożenie powodziowe, posługujemy się naszym planem, a nie studium RZGW– przyznała kierowniczka referatu Rolnictwa Budownictwa i Gospodarki Komunalnej w gminie Słupno. – Sztuką jest przewidzieć niebezpieczeństwa – dodaje wójt Słupna zapytany, jak to w końcu jest z informowaniem o zagrożeniu powodziowym w Słupnie.

Przypomnijmy: prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie nadużycia władzy przez wójta i kierowniczkę Rolnictwa Budownictwa i Gospodarki Komunalnej w Słupnie. Zarzut zgłaszającego jest taki, że gmina nierzetelnie informuje o zagrożeniu powodziowym, a dokładnie, że określa mianem terenów zagrożonych powodzią te obszary, których prawdopodobieństwo zalania jest małe lub żadne. Na tym z kolei tracą między innymi właściciele działek i nieruchomości w gminie. Przy okazji poruszyliśmy temat nieporozumień na linii starostwo – Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. Chodzi o to, że zdaniem RZGW, gminy, w tym również Słupno, nie postępują zgodnie z prawem wodnym regulowanym ustawą, wskutek czego polskie prawo w tym zakresie mówi swoje, a urzędnicy swoje. (czytaj ).

Wójt i kierowniczka referatu: Informujemy bardzo rzetelnie!

Dziś udało nam się porozmawiać na ten temat zarówno z wójtem Słupna, jak i kierowniczką referatu w urzędzie gminy. Oboje stanowczo zaprzeczają, by kiedykolwiek błędnie informowali o zagrożeniu powodzią. – Zawsze rzetelnie przedstawiamy ewentualne zagrożenia – zapewnia kierowniczka referatu. – Po prostu jeśli w Miejscowym Planie Zagospodarowania Przestrzennego gminy na danym terenie pojawia się zagrożenie powodziowe, a tak jest na niemal jednej trzeciej całego obszaru, które MPZP obejmuje, to właściciel działki musi oświadczyć, że z uwagi właśnie na zagrożenie powodziowe, to on jako inwestor ponosi ryzyko inwestycyjne.

I zdaje się, że tu właśnie jest pies pogrzebany: dlaczego gmina przy określaniu zagrożenia powodziowego nie posługuje się aktualnym studium RZGW z 2006 r., które wyznacza zasięgi zalewów szczególnego i potencjalnego zagrożenia, tylko miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego? Właśnie ów problem został przecież podjęty w piśmie skierowanym przez dyrekcję RZGW do starosty płockiego, Piotra Zgorzelskiego. A w Słupnie MPZP nie był modyfikowany zgodnie ze wskazówkami Studium opracowanego przez RZGW. - Posługujemy się naszym planem zagospodarowania przestrzennego, bo zawiera on bardziej aktualne ustalenia niż studium z 2003 roku. Plan został uchwalony w porozumieniu ze wszystkimi instytucjami, ani wojewoda, ani Wojewódzki Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych również nie zgłaszali żadnych nieprawidłowości – mówi nasza rozmówczyni. – Nowe prawo wodne z marca 2011 przewiduje stworzenie dużo dokładniejszych map zagrożenia powodziowego do 22 grudnia 2013. Czekamy więc na te mapy.

Studium RZGW jednak sobie a muzom?

Czyli jakie dane może usłyszeć potencjalny nabywca, jeśli teraz przyjdzie do urzędu gminy zapytać o lokalizację upatrzonego terenu – dopytujemy, bo tak na zdrowy rozum jeśli ewentualny zainteresowany kupnem usłyszy, że działka, na której wymarzył sobie postawić dom, leży na obszarze „potencjalnie zagrożonym powodzią” to zmyka gdzie pieprz rośnie i ani mu w głowie dowiedzieć się, że na przykład zagrożenie to wynosi 0,5 procent. – Ustawa z 18 marca 2011 obliguje do opracowania szczegółowych map zagrożenia powodziowego, gdy dotrą, z pewnością je uwzględnimy – zapewnia wójt, a kierowniczka referatu dodaje: - Ależ nigdy nie można tak dokładnie określić zagrożenia, bo przecież mamy do czynienia z żywiołem, tak jak było z ubiegłorocznym przerwaniem wału w Świniarach – odpiera nasza rozmówczyni.

W Świniarach przerwało wał, choć nie powinno!

Na przykład Świniar, w których doszło podczas powodzi w 2010 r. do przerwania wału, a także na powódź z 1982 r., gdy woda nieoczekiwanie wtargnęła do Słupna i zeszłoroczne przerwanie zapory na Słupiance skutkujące zalaniem doliny borowiczańskiej powołuje się również wójt gminy. – Gdy 2 czerwca ub. roku woda przerwała zaporę na Słupiance, pod wodą znalazło się 400 hektarów, głównie osiedle przy ul. Pocztowej – wspomina wójt i zapewnia, że ostrożność w formułowaniu sądów na temat zagrożenia powodzią wynika właśnie z doświadczeń gminy. – Ale nie dmuchamy na zimne w takim sensie, że demonizujemy zagrożenie powodziowe, co zarzuca nam jeden pan, bezskutecznie usiłujący sprzedać swoje działki. A tu powody przecież mogą być różne – zaczynając głównie od dekoniunktury, po prostu mniej się i działek, i nieruchomości obecnie sprzedaje!

Wójt najwyraźniej nie obawia się przebiegu śledztwa ws. nadużycia przez niego i kierowniczkę władzy i przekroczenia uprawnień. – Nigdy nie mieliśmy takich kłopotów ani zgłoszeń, że coś jest nie tak. Tylko ten jeden pan przypisuje nam nieprawidłowości w informowaniu o zagrożeniu powodziowym. Przy czym nie straszymy nikogo, nawet więcej: przed 1989 rokiem po tej stronie Słupna, po której płynie Wisła, władze poprzedniego ustroju w ogóle zakazały zabudowy. My robimy wszystko, by przyciągnąć do tych terenów ludzi. Pozwalamy na budowę, zachęcamy, ale też sztuką jest przewidywać zagrożenie!

Gdy zagrożenie powodziowe wynosi zero procent, to jest zagrożenie, czy nie?

A takowe zagrożenie jest np. na osiedlu Młynarska, gdzie przy niektórych działkach przeznaczonych na sprzedać zagrożenie zdaniem RZGW wynosi zero procent? – To jest chwytanie się szczegółów, nawet RZGW nie zagwarantuje, że tam nie będzie powodzi, a ja tego kupującym nie mogę obiecać – odpiera wójt. - Poza tym tak: jeśli w Białobrzegach, gdzie występuje teren depresyjny, wał zostałby przerwany, woda doszłaby do zapory i zaleje też osiedle Młynarska, chociaż oczywiście nie jest to osiedle tak samo zagrożone zalaniem jak osiedle Pocztowa, które w zeszłym roku mocno ucierpiało po dwukrotnej cofce na Słupiance.

Alarm przeciwpowodziowy na wyrost?

To tu jest w takim razie pewna nielogiczność – dopytujemy. Skoro osiedle Pocztowa, przy którym była cofka na rzece Słupiance, jest zagrożone znacznie bardziej niż osiedle Młynarska, przy którym zdaniem RZGW, zagrożenie jest równe 0 lub 0,5 proc., to jak rozumieć ogłoszone przez wójta Słupna 3 sierpnia pogotowie przeciwpowodziowe? Wszak obejmuje ono poza oczywistymi miejscowościami jak Borowiczki Pieńki czy Bielino, również właśnie osiedle poniżej ul. Młynarskiej, a zupełnie zapomina o ul. Pocztowej? – To opracowują odpowiednie służby kryzysowe w urzędzie gminy, ale rzeczywiście muszę to sprawdzić – obiecuje wójt.



Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE