reklama

Com się nie namodlił i u prokuratora byłem!

Opublikowano:
Autor:

Com się nie namodlił i u prokuratora byłem! - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzez lata badał folklor muzyczny na polskiej wsi, a swoje badania rejestrował między innymi... na obrazach - połączeniu malarstwa z formą komiksu. A tam szczypta guseł, panna młoda z welonem z firanki i pękiem pokrzyw, okulary z kartofla i miejscowa kawaleria chętna do obrony... Kogo? Tego dowiemy się z barwnej twórczości Andrzeja Bieńkowskiego, którą możemy oglądać w Spichlerzu przez najbliższy miesiąc.

Przez lata badał folklor muzyczny na polskiej wsi, a swoje badania rejestrował między innymi... na  obrazach - połączeniu malarstwa z formą komiksu. A tam szczypta guseł, panna młoda z welonem z firanki i pękiem pokrzyw, okulary z kartofla i miejscowa kawaleria chętna do obrony... Kogo? Tego dowiemy się z barwnej twórczości Andrzeja Bieńkowskiego, którą możemy oglądać w Spichlerzu przez najbliższy miesiąc.

W czwartek w płockim Spichlerzu odbył się wernisaż prac Andrzeja Bieńkowskiego, profesora warszawskiej ASP. – Postanowiłem pożenić malarstwo z komiksem – oświadczył przybyłym gościom i zaprosił ich do obejrzenia prac, o których z pewnością nie da się powiedzieć, że te są grzeczne i monotonne. Jako badacz i rejestrator folkloru muzycznego zaprezentował historie obrazkowe zebrane głównie z polskiej wsi, chociaż nie pozbawione odpowiedniej dawki poczucia humoru.

Doskonałym na to przykładem jest historia o tym, jak to kierowca zabrał autostopowicza. Jednak ów autostopowicz na wieść, że ten pierwszy filmuje muzykantów, przylepił mu łatkę „pana z telewizji” i zaczął opowiadać o swoim wieloletnim dramacie. Na koniec zaprosił go nawet do siebie, żeby ten przekonał się o jego nieszczęściu na własne oczy. Na miejscu naszego „pana z telewizji” zaprowadził za rękę pod płot. A tam co najwyżej trochę pożółkłej trawy. Okazało się, że „sąsiad Judasz każdego rana wylewa przez płot na podwórko nocnik”. Nie pomogła policja i prokurator, ale oni kazali starszemu panu z sąsiadem porozmawiać. Ten się jednak oburzył, że jak to tak, przecież on z nim od 20 lat nie rozmawia. Ale w telewizji, jak się odpowiednio wszystko „naciungnie”, to ludzie się rozpłaczą, słuchając o jego niedoli.

Albo historia o orkiestrze braci Iwaniaków, którzy zginęli na wojnie. Mieli jednak wielki bęben z drzwiczkami na spodzie, aby mieć gdzie chować skradzione na weseliskach przedmioty. Gdyby jednak zostali przyłapani, to na wszelki wypadek trzymali w wiadomym miejscu pistolety. Nie zabrakło także tematyki wiejskich weselisk, podczas których najpierw można sobie pofiglować, ale później zapłata będzie w ilości razów i kopniaków.

Każdy z obrazów to odrębna historia, dodatkowo wypisana w postaci krótkich zdań ujętych w punkty, jako skrótu całej opowiastki znajdującej się z boku. Wystawie towarzyszy również film „Ostatni wiejscy muzykanci”. Dodajmy jednak, że nie wszystkie historie kończą się śmieszną puentą. Czasem było już zbyt późno, aby zarejestrować materiał, jak w przypadku teatru Łazowskiego, który był już wtedy zbyt stary i niczego nie pamiętał z dawnych inscenizacji z życia „Dziadów”. A dawniej brała w nich udział cała wieś, łącznie z księdzem.

Przybyłym na wernisaż zagrała kapela Dobrzeliniacy. Wystawa pełna barwnych historii z życia wsi, z ktorych m. in. dowiemy się czy można dobrze zarobić na handlu wygarbowanymi skórami i w jaki sposób przeszmuglować je, żeby milicja nie chciała wylegitymować (a przy tym jeszcze móc iść "na stronę"), będzie czynna w Spichlerzu do 1 marca 2015 roku.

Fot. Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE