- Na to spotkanie w sprawie Galerii Tumskiej roznieśliśmy 230 zaproszeń, 100 wysłaliśmy mailem, a jest nas na sali około 30 osób. Czy ten projekt ruszy? Na razie słabo to widzę – rozkładał ręce w środę prezes Agencji Rewitalizacji Starówki, Jacek Koziński.
Prezes Agencji Rewitalizacji Starówki spotkał się z przedsiębiorcami z centrum miasta, aby porozmawiać o projekcie powstania Galerii Tumskiej. Entuzjazmu zabrakło i to po obu stronach. Jacek Koziński już na wstępie wyraził żal z tak niskiej frekwencji, podkreślił, że „nie ma monopolu na wiedzę”, a potem sam przyznał, że jeśli ktoś był w Ratuszu na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Płocka, to już jego prezentację widział.
[ZT]14086[/ZT]
Tłumaczył, w czym rzecz, że to idea zjednoczenia podmiotów z centrum miasta. ARS miałby tu pełnić rolę menadżera odpowiedzialnego za nadzorowanie całym przedsięwzięciem. Przedsiębiorcy mają wzajemnie się promować, bo tak będzie taniej, i przenieść swój biznes do sieci. Na wspólnej stronie internetowej ogłaszać swoje promocje albo konkursy.
- Na razie nie dostrzegam wśród was większej współpracy. Ale jeśli się mylę, to przepraszam – mówił do przedsiębiorców Koziński.
Krok po kroku omawiał, co miałoby znaleźć się na przyszłej platformie internetowej. To typowe zakładki z aktualnościami, wydarzeniami, mapą, promocjami, ogłoszeniami, newsletterem i forum. Promocja (przynajmniej na razie) odbywałaby się wyłącznie na terenie Płocka. Prezes miejskiej spółki widzi to następująco: ARS z Revitą organizują potańcówki czy kino letnie dla płocczan, które mają być magnesem na przyciągnięcie klientów, ale który już lokal później wybiorą dla siebie, tu już zaczyna się konkurencja. To jeden z przykładów, ponieważ przewiduje się że płoccy kupcy mieliby organizować własne wydarzenia i zachęcać mieszkańców do przyjścia. Poza promocją w mediach kolejne możliwości na przyciągnięcie ludzi to programy lojalnościowe (może z nagrodami). Wspominał o stworzeniu strefy dla najmłodszych, aby rodzic mógł zostawić dziecko pod opieką animatora w przestrzeni pełnej zabawek i samemu udać się na zakupy. - Według mnie mamy teraz błędne koło. Nie ma ludzi, bo jest zamknięte, więc po co mają przychodzić – stwierdził. Zaraz też dodał, że zmiana godzin dostępności sklepów to tylko propozycja i on bynajmniej nie zamierza nikomu czegokolwiek narzucać.
ARS zbiera sugestie i pomysły, w tym celu opracował ankietę (wręczano ją przed wejściem do sali). - Wszystkie są dobre. Może, jakby stał kataryniarz, to wydłużyłaby się kolejka po lody. Zastrzegam, że nie każdą z tych sugestii uda się zrealizować.
Trzeba stworzyć bazę podmiotów (zarejestrowanych jest 1500, pytanie jednak, ile faktycznie ma swoją siedzibę w centrum Płocka). Najlepiej, aby asortyment okazał się różnorodny. Jacek Koziński nie widzi problemu w tym, że nie ma sklepów znanych marek, ceny już są według niego zróżnicowane.
150 tysięcy złotych na rok
Wstępnie wyjaśniał, że budowa strony mogłaby rozpocząć się jeszcze w styczniu i potrwałaby do przełomu marca i kwietnia (w międzyczasie trwałaby praca nad kalendarzem wydarzeń i nad konkursami), później trzeba sprawdzić witrynę, może w maju byłaby dostępna w sieci. Wśród kosztów należy uwzględnić wynagrodzenie administratora sieci, grafika i programisty. - Taką stronę zawsze można rozbudować, pomyśleć o sprzedaży przez internet. Klient kupowałby nawet w pięciu różnych sklepach, towary dostarczał goniec, ale to tylko koncepcja – dopowiadał. - Liczę, że na następnym spotkaniu będzie 50, 60 osób, bo na razie jest na za mało. Uczestnictwo w tym projekcie to podstawa. Wybaczcie państwo, ale nie opłaca się robić Galerii Tumskiej i strony internetowej dla 30 przedsiębiorców. Tylko sama strona według naszych szacunków może kosztować 20 tys. zł. Roczne koszty funkcjonowania Galerii oceniamy na 150 tys. zł. Przez pierwszy rok promocja samego pomysłu Galerii Tumskiej musiałaby być agresywna i bardzo rozbudowana – zaznaczył. W tym celu chciałby skorzystać ze wszystkich możliwych mediów, także z plakatów, ulotek, bilbordów, wydawanej gazetki.
Koziński przymierza się do przedstawienia propozycji abonamentów dla zainteresowanych. - To przedsięwzięcie komercyjne. Optymalna liczba uczestników to 150. Wychodzi miesięcznie 60 zł netto. Przewidujemy różne abonamenty. W tym podstawowym mieści się informacja o adresie, numerze telefonu, rodzaju asortymentu, ale byłyby też o wiele bardziej rozbudowane, uprawniające np. do posiadania banera na stronie.
Prezesa zapytano, czy spółce przekazano już zarząd nad Tumską. Jeszcze to nie nastąpiło, chociaż Jacek Koziński liczy, że może temat pojawi się na najbliższej sesji w ratuszu pod koniec stycznia. Uprzedzał: - Jako spółka nie mamy na to wpływu. Decyzja należy do radnych.
Jeden z przysłuchujących się mężczyzn uznał, że dla niego to wszystko jest zbyt „wirtualne”. Dużo słów, ale brakuje konkretów. Pytał, czemu sama gazetka ma kosztować 5 tys. zł i co właściwie w niej będzie. Koziński odpowiadał, że byłaby wydana na takim samym papierze, jak tygodniki czy dzienniki. Te 5, 6 tys. zł to za wydruk i kolportaż. - Przewidujemy 14 stron w kolorze. Niektóre treści będą powtórzeniem tego, co na stronie internetowej. W kwartalniku zamieścimy nadchodzące wydarzenia, np. Jarmark Tumski, trochę o historii ulicy, przedstawimy szczegóły tego, co robimy. To na początek, później można myśleć o reklamie indywidualnej.
Czy ktoś chce różowe kwiatki?
Nie zabrakło także gorzkiego przypomnienia, że „wygoniono ludzi do galerii na Podolszycach”, na Tumskiej są puste lokale, banki i raptem jeden sklep spożywczy. Przedsiębiorcy pytali o koszty, bo skoro ARS nie jest zarządcą Tumskiej, to za wszelkie organizowane imprezy przyjdzie im płacić. Jedna z kobiet chciała wiedzieć, czy w takim razie wciąż trzeba będzie ustalać z urzędnikami z ratusza kolor kwiatków na ulicy. Koziński odpowiadał, że w wielu sprawach decyduje wydział zajmujący się kwestią estetyki i konserwator zabytków. Także ARS musi się z tym liczyć i przestrzegać procedur. - Nie zawsze dostajemy zgodę. Powiedzmy, że chcemy na Tumskiej mieć różowe kwiatki. To duża różnica, czy w tej sprawie uda się do ratusza jedna osoba, czy 150. Próbujemy zbudować organizm, który będzie przemawiał jednym głosem.
Niektórzy żałowali, że na sali brakuje przedstawiciela ratusza, aby mógł wypowiedzieć się w omawianych kwestiach. Pojawiły się także pytania o wykorzystanie citylightów na przystankach i o bilbordy należące do miasta, lecz te, jak zapewniał prezes, mogą być udostępnione bezpłatnie w celach niekomercyjnych. Na koniec obiecał, że ARS będzie poszukiwał kolejnych możliwości promocji.