reklama

Chaos. Jeżdżą pod prąd, piesi się boją

Opublikowano:
Autor:

Chaos. Jeżdżą pod prąd, piesi się boją - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW związku z remontami na Kazimierza Wielkiego zrobił się spory ruch, a piesi skarżą się na brak bezpiecznego przejścia na drugą stronę i jeżdżących pod prąd kierowców. – Ryzykujemy tam każdego dnia - poskarżyła się nasza czytelniczka.

W związku z remontami na Kazimierza Wielkiego zrobił się spory ruch, a piesi skarżą się na brak bezpiecznego przejścia na drugą stronę i jeżdżących pod prąd kierowców. – Ryzykujemy tam każdego dnia - poskarżyła się nasza czytelniczka.  

Trwają zapowiadane remonty ulic w centrum miasta i co tu dużo mówić - jest niewesoło. Ulice są rozkopane, kierowcy nie mają najszczęśliwszych min, zdarza im się trąbić jeden na drugiego. Jeszcze gorzej mają piesi. Dała temu wyraz nasza czytelniczka w liście nadesłanym do redakcji. – Czy nasi urzędnicy przy okazji rozkopania ulicy Kazimierza Wielkiego pomyśleli w ogóle o pieszych? – pyta zdenerwowana. – Czy tylko ograniczyli się do samochodów i kierowców, aby zapewnić dojazd? A może mamy przelatywać nad tą ulicą? - ironizuje.

Czytelniczka ma dwójkę dzieci w wieku szkolnym i przedszkolnym, obecnie korzystających z uroków wakacji. Lato spędzają w mieście rozgrzanym niemal do czerwoności od wysokich temperatur. - Chodzimy codziennie nad zalew Sobótka i do parku na Zdunach – wyjaśnia. W poszukiwaniu bardziej komfortowego miejsca zostaje jej pokonanie trasy prowadzącej przez wspomnianą ulicę Kazimierza Wielkiego, gdzie od pewnego czasu prowadzone są etapami prace drogowe. - Problem w tym, że od kilku tygodni nie możemy bezpiecznie do tego parku wchodzić, bo ani z ulicy Kwiatowej, ani z ulicy Jasnej nie ma tam bezpiecznego wejścia dla pieszych – rozkłada ręce.

Zwraca uwagę na wzmożony ruch na Kazimierza Wielkiego po zamknięciu ul. Dobrzyńskiej. – Teraz tam trudno przejść na drugą stronę nawet dorosłemu, a co dopiero dzieciom czy starszej osobie – grzmi dalej w liście. Złości ją widok rozkopanego na kilka tygodni skrzyżowania, chociaż nie dostrzega, aby prace jakoś szczególnie posuwały się naprzód. Mało tego, że brakuje przejścia dla pieszych, to i kierowcy stwarzają według niej spore zagrożenie. – Ignorują fakt, że ten kawałek ulicy jest jednokierunkowy, jeżdżą pod prąd wprost, wpadając na pieszych.

W Ratuszu twierdzą, że dołożono wszelkich starań, aby utrudnień było jak najmniej, ale dla naszej czytelniczki nic się nie zmieni przynajmniej przez pewien czas. - Nie będziemy wydzielać czy znakować przejścia dla pieszych przez ul. Kazimierza Wielkiego – odpowiada nam Hubert Woźniak z zespołu medialnego Ratusza. - Wprawdzie jest ona przejezdna, ale cały czas jest to jeden wielki plac budowy. Nie będziemy jeszcze teraz wykonywać np. oznakowania poziomego choćby z tego powodu, że nie ułożona została ostatnia warstwa asfaltu. Są znaki pionowe, które wyznaczają miejsce do pokonania ulicy i trzeba się na nich opierać.

Mają też w Ratuszu inny argument. Otóż ulica stała się jedyną drogą dojazdową do szpitala na Winiarach. – Musimy zostawić na niej priorytet dla samochodów – zapowiada urzędnik. - Taki stan potrwa około miesiąca, czyli do chwili zakończenia prac na ul. Dobrzyńskiej na odcinku od ronda Grabskich do ronda Bronarskiego. Wówczas ruch w kierunku szpitala wróci do poprzedniego układu i Kazimierza Wielkiego zostanie dokończona oraz odpowiednio oznakowana. A także odciążona od ruchu pojazdów.

W Ratuszu zdają sobie sprawę, że wakacje sprzyjają rekreacji i chęci spaceru nad zalew albo do parku, ale, jak podkreślają, to również najlepszy czas na prace drogowe z uwagi na mniejszy ruch na ulicach spowodowany letnimi wyjazdami. Inwestycje to jednak taki kij o dwóch końcach. Po jednej stronie mamy chęć korzystania z nowych, dobrze oświetlonych ulic z równiutkimi chodnikami i ze ścieżek rowerowych, a na drugim mamy utrudnienia w postaci konieczność szukania objazdów i rozkopanych jezdni, które jakoś trzeba przetrwać. Według Ratusza te za miesiąc znacznie zmaleją. A jeśli ktoś jest świadkiem łamania przepisów i ignorowania organizacji ruchu, to już zakres obowiązków policjantów. – Jak dotąd skarg nikt do nas nie zgłaszał – mówi Krzysztof Piasek, rzecznik płockiej policji. Uspokaja, że jeszcze we wtorek pojawi się tam patrol i rozezna w sytuacji.

Fot. Czytelniczka

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE