reklama
reklama

Były kontrole sanepidu, posypały się mandaty. - Nie zapłacę, bo to bezprawie

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Były kontrole sanepidu, posypały się mandaty. - Nie zapłacę, bo to bezprawie - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzedsiębiorcy z Płocka, którzy wbrew rządowemu rozporządzeniu otworzyli swoje lokale w czasie pandemii koronawirusa, zostali ukarani. Otrzymali mandaty - nawet na 30 tys. zł. – To bezprawie. Nie mam zamiaru płacić – powiedział wprost Andrzej Mańkowski, szef restauracji „Szansa”.
reklama

W całej Polsce, także i w Płocku, inspektorzy sanepidu, przy asyście policjantów, sprawdzali, czy przestrzegane są restrykcje w obliczu COVID-19. Takie patrole odwiedzały te lokale, których właściciele zdecydowali się je otworzyć. Działalność, na przekór panującym rządowym zaleceniom, wznowili właściciele restauracji, siłowni czy dyskotek. 

Bunt miał miejsce także w Płocku. Takie lokale, jak mówił w rozmowie z nami Romuald Ostrowski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Płocku, odwiedził sanepid i płocka policja. 

- Skontrolowaliśmy wspólnie z policją te lokale, które się na nowo otworzyły w czasie koronawirusa – powiedział szef płockiego sanepidu. – Choć rozumiem desperację przedsiębiorców, to ja wykonuję swoje urzędowe obowiązki – stwierdził.

reklama

W trakcie kontroli inspektorzy sanepidu sprawdzali, w jaki sposób lokal działa w czasie pandemii, informowano też właścicieli o grożących konsekwencjach. 

- Po tym, jak wpłynie do nas notatka policji, rozpoczynamy postępowanie administracyjne – opisał Ostrowski. – Grozi kara nawet do 30 tysięcy złotych. Kontrola odbywa się na podstawie rozporządzenia Rady Ministrów – uzupełnia po chwili. 

Proces sprawdzania lokali odbywał się przez głównie inspektorów z sanepidu. Policjanci przede wszystkim w niej asystowali, czuwając jednocześnie nad bezpieczeństwem.

- W kilku przypadkach zostały ujawnione nieprawidłowości, dlatego prowadzone były czynności wyjaśniające – powiedziała w rozmowie z nami Marta Lewandowska, oficer prasowy płockiej policji. – My reagujemy ma zgłoszenia, które wpływają do płockiej komendy. Informujące o tym, że jakiś lokal jest otwarty, a nie powinien, wpływają do naszej jednostki regularnie – zdradziła w rozmowie z nami.

reklama

Efektem tych działań są mandaty. Zgodnie z zapowiedziami sanepidu, kwoty do zapłaty są wysokie. Jak udało nam się dowiedzieć, opiewają one na kwotę 20 tys. złotych. Taki mandat otrzymali właściciele m.in. jednego z solariów czy działających w czasie lockdawnu restauracji. Przedsiębiorcy z Płocka już teraz zapowiadają, że go nie zapłacą. 

Andrzej Mańkowski, szef restauracji „Szansa”, działającej przy ul. Królewieckiej zdradził, że nad rozwiązaniem tej sytuacji pracuje prawnik.

- Otrzymałem już mandat na 20 tys. zł – potwierdza pan Andrzej. – To kara z sanepidu. Co ciekawe wczoraj byłem na policji. Z tego samego powodu, a więc za nieprzestrzeganie obostrzeń, "wlepili" mi kolejne 100 zł. Oczywiście odmówiłem. Sprawa trafi do sądu – dopowiedział.

reklama

Kontrola w „Szansie” została przeprowadzona bardzo szybko – bo niespełna dobę po otwarciu.

- Wznowiliśmy działanie 18 stycznia, a 19-go już miałem w lokalu kontrolę – wspomina Mańkowski. – Przyszły dwie znajome mi osoby z sanepidu w asyście dwóch policjantów. Nie było żadnych kłótni i awantur. Nawet trochę pożartowaliśmy. Wyrecytowano mi paragraf, który złamałem i podpisałem protokół. Odpowiedziałem, że tych obostrzeń nie traktuję poważnie. Dla mnie to bezprawie – dopowiedział.

Teraz całą sytuację analizuje prawnik. Sprawa najprawdopodobniej skończy się w sądzie. Pomimo tego pan Andrzej zapewnia, że decyzji o ponownym otwarciu lokalu nie żałuje.

reklama

- Obroty wróciły do czasu sprzed pandemii, a personel cieszy się, że może dalej pracować – stwierdził stanowczo właściciel. – Przede wszystkim wszyscy mają pewność, że ich nie zwolnię. Pomimo mandatów „Szansa” będzie działała dalej – powiedział.

Kontrole sanepidu trwają. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, tym razem inspektorzy stacji odwiedzają lokale wraz z pracownikiem urzędu skarbowego - tak by mieć dowód, jakie usługi dany lokal wykonuje. - Takich "agentów" u siebie chyba nie miałem - śmiał się Mańkowski.

Jak zapewnia szef "Szansy", drzwi lokalu pozostaną otwarte. Wszystkich gości też uspokaja: restauracja pracuje też w pełnym reżimie sanitarnym.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama