– Zamknijcie oczy. Pomyślcie, w jakiej Polsce chcecie żyć. Czy w Polsce podziałów, takiej, w której stoi się tam, gdzie stało ZIMO, czy takiej, która jest wspólnotą, gdzie nikt nie jest wykluczony? – pytał płocczan były prezydent Słupska, Robert Biedroń.
Burza mózgów odbyła się w sobotni wieczór w hotelu Petropol. Na sali było ok. 250-300 osób w różnym wieku, jednak przewagą młodych ludzi. Biedroń zagaił: – Jak was dużo! Słyszałem, że prezydent Płocka buduje stadion. Będziemy mieli gdzie się spotykać.
Uczestnicy spotkania przyjechali z różnych miejscowości: Otwocka, Gąbina, czy Warszawy. – Gwarantuję, że to spotkanie na pewno będzie inne od politycznych spotkań, w jakich być może uczestniczyliście. Jakiś czas temu ogłosiłem, że pakuję plecak i pojadę do 40 miejscowości. Dziennikarze w Warszawie powiedzieli, że Biedroń to idiota. Zdaniem dziennikarzy nie zaproponowałem poważnej polityki. Nie przedstawiłem programu i ludzi, nawet nazwy ugrupowania, bo nie wiedziałem. Dziś też nie wiem, ale wiem, że wy macie odpowiedzi i znacie swoje problemy. Politycy pewnie przyjeżdżają i mówią, głosujcie na nas, a nie na tamtych, bo tamci to gorszy sort.
Uczestnicy spotkania zgłaszali swoje postulaty, później odbywała się dyskusja i głosowanie, a na końcu wyłoniony postulat zapisywano na tablicy. – Nie liczy się ilość, tylko jakość. Napiszcie swoje marzenia o Polsce – prosił Biedroń.
W toku spotkania zapisano osiem postulatów, w tym przywróceniem ładu i porządku konstytucyjnego. – Konstytucja jest ogólnym aktem. Zmiana to zbyt daleko idące posunięcie. Już mamy bałagan prawny, z którego długo nie wyjdziemy. Przywróćmy porządek konstytucyjny – apelowała jedna z pań. Kolejny postulat dotyczył wyprowadzenia religii ze szkół. Proponowano zastąpienie lekcji religii lekcjami etyki, pytano także kto powinien płacić za lekcje religii, państwo czy Kościół. – Zgadzam się z istotą wiary, ale niekoniecznie z linią Kościoła. Kościół wyznacza kierunki edukacji – przekonywała jedna z uczestniczek „Burzy mózgów”. Pojawił się także inny głos w dyskusji, iż to Kościół powinien finansować lekcje religii, ale niech zajęcia odbywają się w szkołach, by każdy miał równy dostęp. - Są miejscowości, gdzie salki katechetyczne są mocno oddalone od szkoły – argumentowała kobieta. Ostatecznie stanęło na wyprowadzeniu religii ze szkół. Biedroń komentował: – Wow, wszyscy pójdziecie do piekła, to prawda, a kto był przeciw ten pójdzie do nieba.
Dostrzeżono problem za małych środków dla samorządów od państwa. Do rozstrzygnięcia była kwestia, czy chodzi o przekazanie większej kwoty z podatków, czy też o przekazanie 100 proc. subwencji na działania samorządu (aby przy zwiększaniu zadań umożliwić pełne pokrycie kosztów). W rezultacie zapisano oba postulaty.
Sygnalizowano także inny problem – brak świadomości obywatelskiej. – Młodzi ludzie nie znają podstawowych informacji o instytucjach państwowych, ich zadaniach, usytuowaniu. Od niektórych osób słyszałem „to nie moja konstytucja, tylko komunistów”, „Unia jest dobra tylko do dawania pieniędzy” – opowiadał jeden z mężczyzn. Także Biedroń dodawał: – Nam się tylko wydaje, że znamy się na podstawach funkcjonowania państwa. Tak nie jest. Świadczą o tym wyniki matury z wiedzy o społeczeństwie.
Na sali był uczeń III L.O. – Mam jedną godzinę WOS w tygodniu. Nie dodawajmy kolejnej. Aktualnie mamy dużo przedmiotów już w wystarczający sposób rozcieńczających program.
Do dyskusji włączyła się nauczycielka. – Historii i WOS uczę od 20 lat. Materiału dużo, a czasu mało. Czasem to szósta czy siódma godzina, uczniowie zmęczeni, patrzą tylko na zegarki. Pracuję z konstytucją i zauważyłam, iż to święta prawda, że młodzi jej nie znają. Oni się jej boją. Dla nich to jak science fiction. Powinna być dodana jeszcze jedna godzina WOS w tygodniu – postulowała, lecz kolejna osoba uznała, że tu nie chodzi o dodawanie godzin, tylko o udostępnienie tych elementów w całym systemie edukacji „już od małego szkraba”. Następna uczestniczka proponowała zmianę sposobu podawania wiedzy: – Obecna młodzież ma inne zainteresowania. Ufają youtuberom. Tak podana wiedza byłaby atrakcyjniejsza – oceniła. Na tablicy dopisano postulat „wprowadzenie wychowania obywatelskiego od najmłodszych lat życia dziecka”.
Rozdźwięk opinii ujawnił także temat likwidacji nadmiernej biurokracji. Odezwała się np. pani pracująca w ośrodku pomocy społecznej: – Urzędników wystarczy, jeśli nie dojdzie do kolejnego nałożenia nowych obowiązków na samorząd – podkreśliła. – Jestem urzędnikiem w najbardziej krytykowanym resorcie, czyli w sadownictwie – odezwała się inna kobieta. – Zarabiam o wiele mniej niż się państwu wydaje. Nie mówmy o przyroście liczby urzędników, bo to nieprawda! W niektórych resortach pracowników jest za mało, a komputeryzacja niczego nie przyspiesza – gdyż papierów do wypełnienia jest coraz więcej, a do tego są jeszcze obowiązki do wykonania w komputerze. Biedroń podsumował dyskusję: – Problemem nie są urzędnicy, tylko niesprawne, źle zorganizowane państwo. Zapiszmy: „Sprawne państwo poprzez likwidację zbędnych przepisów biurokratycznych”.
Niedawno w mediach pojawił się temat nowego programu w Radiu Maryja jak być dobrą żoną w sypialni, co przypomniano na spotkaniu. Jedna z nauczycielek zwracała uwagę: – Jestem nauczycielem etyki, wychowania seksualnego, obecnie uczę matematyki. Zajęcia z edukacji seksualnej dla młodych ludzi powinien prowadzić zaproszony ginekolog, pielęgniarka, psycholog – proponowała. Dopisano postulat „rzetelna edukacja seksualna w szkołach publicznych prowadzona przez specjalistów”.
Co jeszcze? Zwiększenie konsultacji społecznych przy podejmowaniu decyzji publicznych, a także – zaproponowana przez płocczankę - liberalizacja prawa aborcyjnego. Biedroń dopowiadał: – Czy ktoś jest przeciw? Wszak mamy kompromis aborcyjny.
Jeden z uczestników się nie patyczkował: – Jestem przeciw, bo to g***, a nie kompromis. To najbardziej restrykcyjne prawo, jakie mamy. Zasady tego kompromisu nigdy nie były, nie są i nie będą przestrzegane.
Wspomniano o konieczności zniesienia klauzuli sumienia. Jedni znów uważali, że to kobieta powinna decydować w przypadku aborcji, inni protestowali (w tym panowie), ponieważ rodziców jest dwoje. Płocki ginekolog zaznaczył, aby nie nazywać obwiązującej ustawy kompromisem: – Spróbujcie przerwać ciążę w płockim szpitalu. Wiem, jak bardzo polskie prawo pod tym względem jest restrykcyjne. Istnieje problem wyjazdów Polek na zabiegi dokonywane poza krajem. U nas ciężko nawet o tabletkę po stosunku.
Kilka osób wstrzymało się, nie zagłosowało za liberalizacją.
Biedroń podsumował spotkanie: – Mamy 8 postulatów, które zabieram ze sobą do Warszawy, by je uszczegółowić. Na konwencji założycielskiej 3 lutego zobaczycie jeszcze raz tę tablicę. Przy tłumie, jak dzisiaj, dostaję skrzydeł, czuję tę waszą energię. Tyle tu was, co pokazuje, że jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy.
[ZT]20954[/ZT]