Już 270 interwencji wpłynęło do dyżurnego straży miejskiej w związku nieprawidłowym parkowaniem przy szpitalu. Jaki jest zatem grzech naczelny płockich kierowców? Nagminne zastawianie głównego wjazdu karetkom do szpitala i oddziału ratunkowego przy ul. Medycznej. Ale tylko wtedy, kiedy kierowcy sądzą, że strażników nie ma.
Co ciekawe, te wspomniane 270 interwencji wpłynęło już po udostępnieniu kierowcom 187 nowych miejsc postojowych oraz parkingu na 67 samochodów w okolicy przystanku Komunikacji Miejskiej, z którego autobusy odjeżdżają spod szpitala na Winiarach w stronę centrum. I wszystko jest jak najbardziej w porządku, zgodzie z przepisami, kiedy kierowcy widzą stojący pod szpitalem oznakowany patrol municypalnych, ale kiedy ten odjeżdża na interwencję… Wówczas bardzo szybko znajdują się amatorzy parkowanie niemal tuż pod drzwiami głównymi do szpitala.
Jolanta Głowacka, rzecznika miejskich strażników, postanowiła przypomnieć, że za takie manewry grozi mandat w kwocie 300 zł łącznie z 1 punktem karnym. - Tak nieprawidłowo zaparkowane auto może zostać również odholowane na parking strzeżony, a wtedy koszty związane z odzyskaniem pojazdu wzrastają do prawie 1000 złotych – uczula Głowacka.
Nie dość, że kierowcy z niewiadomych przyczyn nie korzystają miejsc parkingowych i zastawiają drogę karetkom, to jeszcze lekceważą zakaz zatrzymywania się. - Dla tak bezmyślnego lekceważenia obowiązujących przepisów nie ma usprawiedliwienia. Zmuszeni jesteśmy do podjęcia bardziej drastycznych działań w stosunku do osób łamiących obowiązujące przepisy ruchu drogowego w rejonie szpitala – denerwuje się rzeczniczka.
Co to oznacza? Koniec z pobłażliwością, czyli z pouczeniami dla kierowców nierespektujących przepisów pod szpitalem. Straż miejska zapowiada, że będzie bez wahania wręczała mandaty kierowcom, a w razie odmowy przyjęcia, skieruje wnioski do sądu.
Fot. SM