Rodzice, jeśli Wasze pociechy są przeziębione, nie wysyłajcie ich do szkoły, bo zarażą pół klasy - apeluje nauczycielka w jednym z płockich gimnazjów i mama trojga dzieci.
Oto apel naszej czytelniczki:
Postanowiłam poprosić Was o pomoc w nagłośnieniu apelu, licząc, że może apel w mediach coś zmieni, bo uwagi kierowane do rodziców na zebraniach do tej pory niewiele wskórały. Jestem nauczycielką w gimnazjum i w sezonie grypowym na co dzień obserwuję skutki lekkomyślnych i beztroskich decyzji niektórych rodziców. Jako mama trojga dzieci w wieku szkolnym mam też porównanie w innych szkołach.
Niestety, problem jest nagminny - mimo że dziecko kicha, prycha, kaszle, a czasami nawet jest rozpalone od gorączki rodzice wysyłają je do szkoły! Skutek jest łatwy do przewidzenia - zarazki rozprzestrzeniają się w zastraszającym tempie i lada dzień choruje już pół klasy łącznie z nauczycielami! Potem wirusy zanosi się do domu - do małych dzieci, rodzeństwa, seniorów, osób o obniżonej odoporności.
Nie wiem, z czego wynika niefrasobliwość rodziców. Być może nie mają, z kim zostawić dzieci, gdy idą do pracy, ale z całą pewnością trzeba nieustannie apelować, by się to wreszcie skończyło! Zwłaszcza że choremu dziecku gorzej idzie przyswajanie wiedzy, ma problemy z zapamiętywaniem, jest rozkojarzone, źle się czuje, często chodzi do pielęgniarki.
Rodzice, zastanówcie się trzy razy, zanim puścicie przeziębione dziecko do szkoły! Sprawdzian można napisać w innym terminie, a lekcje przepisać od kolegów. Chore dziecko niewiele kojarzy z tego, co się dzieje przy tablicy, a zaraża innych!
Nauczycielka z Płocka
Przypomnijmy: w związku ze zwiększoną zachorowalnością na grypę, w szpitalu na Winiarach ograniczono odwiedziny u pacjentów, a sanepid wydał komunikat informujący o chorobie, jej objawach i tym, jak uniknąć zarażenia wirusem grypy. Jednym z zaleceń sanepidu jest konieczność pozostania w domu, by nie zarażać innych osób w pracy czy szkole.