50 dni urlopu dla nauczycieli zamiast trzech miesięcy? Sprawdź, kto straci

Pomysły ministerstwa z pewnością bardzo zainteresują kilkuset nauczycieli płockich szkół podstawowych i średnich. Obecnie nauczyciele samorządowi zatrudnieni w przedszkolach czy dyrektorzy placówek oświatowych mają 35 dni urlopu wypoczynkowego. 

Pozostali mogą liczyć na zdecydowanie więcej, bo mają jeszcze wolne dni np. w wakacje, ferie zimowe, kościelne rekolekcje i różnego typu dni dyrektorskie. W efekcie to nawet ok. trzech miesięcy.

Czy jest czego zazdrościć? Powiedzenie "Obyś cudze dzieci uczył!” zderza się z przeświadczeniem wielu osób, że to praca na luzie, na etacie zaledwie 18 godzin w tygodniu, wszystkie soboty wolne. A do tego ferie, wakacje, dodatkowe dni wolne, no i całkiem spore zarobki. Może nie kokosy, ale przyzwoite, takie, o których nauczyciele jeszcze z 10 lat temu mogli tylko pomarzyć.

Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, resort edukacji zaproponował związkowcom, aby do nowelizacji Karty nauczyciela wpisać, że nauczyciel szkół feryjnych (samorządowych) ma prawo do 50 dni roboczych udzielanych zgodnie z planem urlopów. Do odebrania w dni wolne od zajęć dydaktyczno-wychowawczych.

Związkowcy wyliczyli, że każdy z nauczycieli - jeśli pomysł wejdzie w życie - straci rocznie 6 dni wolnego. Dyrektorzy wskazują, że już same wakacje to 45 dni roboczych wolnych, kolejne 10 to ferie, są jeszcze wolne dni tzw. dyrektorskie. To oznacza, że po przekroczeniu 50 dni - np. w wakacje, nauczyciele mieliby np. przychodzić do pustej szkoły i porządkować swoje biurko? 

- A może szkoła zacznie organizować w wakacje zajęcia językowe, sportowe, artystyczne, a do tego dodatkowe douczanie dla dzieci, które miały problem z zaliczeniem jakiegoś przedmiotu? Nawet symbolicznie opłacane przez rodziców - proponuje płocczanka, mama szóstoklasisty.

Póki co nikt nie zna odpowiedzi na te pytania. Co ciekawe, ministerstwo proponuje przyznanie prawa do dodatkowych dni urlopu wypoczynkowego za wycieczki szkolne.