Szpital ma duży problem z SOR-em, który po prostu musi funkcjonować. To tam trafiają ofiary wypadków, ale też bezdomni czy ludzie poszukujący pomocy, której nie znaleźli (albo nie chcieli znaleźć) u lekarza podstawowej opieki zdrowotnej. Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku obsługuje obszar, na którym mieszka ok. 450 tys. osób.
Chętnych do pracy nie ma, a szpital cały czas szuka lekarzy. Kilkanaście dni temu na stronie szpitala zawisło ogłoszenie.
- Wojewódzki Szpital Zespolony w Płocku, ul. Medyczna 19, zatrudni lekarzy bez specjalizacji, w trakcie specjalizacji oraz lekarzy specjalistów, chętnych do pracy w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Forma zatrudnienia do ustalenia (umowa o pracę lub umowa cywilnoprawna na dyżury). Oferujemy stawkę 200,00 zł. za godzinę udzielania świadczeń oraz mieszkanie - przeczytać można na stronie szpitala.
Łatwo policzyć, że lekarz zarobiłby za 48-godzinny tydzień pracy ponad 35 tys. złotych brutto miesięcznie. Od tej kwoty oczywiście trzeba odliczyć ubezpieczenie i podatki, ale i tak stawka robi wrażenie.
Czy znaleźli się chętni?
- Normalna rekrutacja nie przynosiła rezultatu, więc zrobiliśmy prowokację. Zasugerowaliśmy 200 złotych plus mieszkanie i to odniosło skutek - kilku lekarzy się zgłosiło. Oczywiście negocjujemy, bo nikt nie da 200 złotych za godzinę. Wywołaliśmy kilku chętnych i 1 czy 2 lekarzy po negocjacjach mają podjąć pracę. Za tyle na pewno nie zatrudnimy - podkreśla Stanisław Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego.
- Ale niewiele się różnimy - dodał Krzysztof Gogolewski, naczelny lekarz w Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym.
Czytaj więcej: Kuriozum w starostwie powiatowym. Jest winda dla niepełnosprawnych, z której nikt nie skorzysta
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.