reklama

Zagrali w Puławach gorzej niż z Kielcami

Opublikowano:
Autor:

Zagrali w Puławach gorzej niż z Kielcami - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportNieco ponad 20 minut dobrej gry nie wystarczyło Wiśle, aby ograć na wyjeździe swoją imienniczkę z Puław. Nafciarze przegrali niespodziewanie, chociaż w pełni zasłużenie.

Nieco ponad 20 minut dobrej gry nie wystarczyło Wiśle, aby ograć na wyjeździe swoją imienniczkę z Puław. Nafciarze przegrali niespodziewanie, chociaż w pełni zasłużenie.

W ekipie prowadzonej przez trenera Manolo Cadenasa zabrakło leczącego poważną kontuzję Pawła Paczkowskiego, a także narzekających na drobniejsze urazy Mariusza Jurkiewicza, Mateusza Piechowskiego, Łukasza Całujka i Nikoli Eklemovicia. Do Puław nie wyjechali również Marin Sego, który po raz pierwszy w sezonie 2013/2014 dostał możliwość odpoczynku oraz Mateusza Góralskiego, który znalazł się poza składem.

Początek meczu w Puławach nie zapowiadał późniejszego koszmaru. Do dziesiątej minuty żaden zespół nie był w stanie wypracować sobie znaczącej przewagi. W końcu jednak kontrolę nad wydarzeniami na boisku zaczęli przejmować gospodarze. Nafciarze grali fatalnie w ataku, a na domiar złego beznadziejnie spisywali się w defensywie. Na nic zdały się interwencje Adama Morawskiego, który kilka razy zdołał zastopować rywali w sytuacjach sam na sam.

O przewadze drużyny prowadzonej przez doskonale znanego w Płocku trenera Bogdana Kowalczyka może świadczyć fakt, że w ciągu kilku minut zdołała ona zdobyć siedem bramek, nie tracąc w tym czasie żądnej. Wydawało się, że puławianie mogą zejść na przerwę nawet z dwucyfrową przewagą. Na szczęście w końcówce pierwszej połowy impet miejscowych trochę osłabł, dzięki czemu do przerwy miejscowi prowadzili różnicą „tylko” sześciu bramek.

Po zmianie stron ponownie do głosu doszli puławianie, którzy po kilku minutach prowadzili już dziewięcioma oczkami. W końcu jednak nafciarze przebudzili się i ruszyli do odrabiania strat. Nie przychodziło im to jednak wcale łatwo. Kwadrans przed końcem spotkania wciąż przegrywali pięcioma golami.

Gdy pięć minut przed końcem Adam Wiśniewski zdobył kontaktowego gola, wydawało się, że wszystko jest możliwe. Tym bardziej, że dwoma doskonałymi interwencjami popisał się Adam Morawski. Niestety, proste błędy techniczne popełnione przez płocczan sprawiły, że po zakończeniu meczu więcej powodów do radości mieli gracze z Puław.

Wisła Puławy – Wisła Płock 33:32 (20:14)

Wisła Puławy: Stęczniewski – Krajewski 5, Skrabania 1, Tylutki 1, Babicz 7, Jankowski 2, Tarabochia 3, Masłowski 1, Łyżwa 3, Grzelak, Szyba 5, Przybylski, Sobol 5.

Wisła Płock: Wichary, Morawski – Wiśniewski 3, Nenadić 7, Kević 3, Lijewski 3, Ghionea 3, Syprzak 5, Kwiatkowski, Zrnić 3, Kavas, Toromanovic 4, Milas, Nikcević 1

Fot. Tomasz Miecznik/Portal Płock

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE